Metro Neck Protection - ochrona karku za 35 zł - Motogen.pl

Głowa na karku w sportach motocyklowych to pierwsza i podstawowa zasada bezpieczeństwa. To fakt niezaprzeczalny. Jednak jak fizycznie wspomóc mięśnie szyi podczas dużych przeciążeń?

 

Już dawno temu wpadli na to medycy, stosując kołnierze ortopedyczne w celu usztywnienia tych osłabionych części ciała. Z tego też właśnie powodu zawodowcy, uprawiający sporty związane z dużą prędkością i ryzykiem wypadku, od lat stosują systemy chroniące kręgi szyjne przed nienaturalnym zgięciem, a tym samym niebezpiecznym uszkodzeniem przestrzeni międzykręgowej, przesunięcia dysków czy nawet pęknięcia wyrostków kolczystych. Z czym to się wiąże? O tym nie trzeba nawet wspominać – od uszkodzenia splotu nerwowego do jego zerwania i śmierci włącznie. Z wagi problemu szybko zdali sobie sprawę także producenci samochodów, którzy, zastanawiając się nad poprawą bezpieczeństwa, częściej niż kiedyś biorą pod uwagę bezwładność głowy podczas uderzenia. Coraz większa rzesza producentów akcesoriów motocyklowych rozszerza ofertę o urządzenia wzmacniające szyję motocyklisty. Ceny takich produktów wahają się od kilku do kilkuset złotych, a niekiedy przekraczają nawet 1000 zł. Dziś przyjrzałem się protektorom szyi rozpoznawalnej na naszym rynku polskiej marki Metro. Są to jedne z najtańszych, jeśli nie najtańsze tego typu przedmioty. Przetestowałem dwa rodzaje ochraniaczy. Pierwszy, o kształcie pierścienia jest całkowicie zamknięty, natomiast drugi, będący w kształcie podkowy, jest otwarty w przedniej części szyi.

 

Wykonanie

Kwestia wykonania w przypadku tych protektorów jest dosyć istotna, gdyż podczas jazdy będą stykały się one bezpośrednio z naszym ciałem. Patrząc na wykończenie, nie ma się do czego przyczepić. Powiem nawet, że materiał jest bardzo przyjemny; w dotyku przypomina welur lub polar. Od strony ciała jest na tyle delikatny, że można śmiało zakładać go na nieosłoniętą niczym skórę, bez narażenia się na podrażnienia. Strona zewnętrzna, nie mająca styczności z ciałem, wykonana została z materiału syntetycznego (w przypadku owalnego ochraniacza z korduropodobnej tkaniny o grubym splocie). Przeszycia są pewne, co potęguje poczucie solidności produktów. Materiały, z których wykonano obydwa egzemplarze, są łatwe w czyszczeniu. Dodatkowo przewidziano możliwość zdjęcia okładziny w celu jej wyprania, co ze względów higienicznych jest doskonałym rozwiązaniem. W protektorze o kształcie pierścienia zamek jest zupełnie na wierzchu, co może powodować jego zabrudzenie oraz trudności w rozpinaniu i zapinaniu. W drugim egzemplarzu jest już szczelnie ukryty i nie przyciąga wzroku. Ochraniacze są zbudowane z płaskich, sprasowanych, sklejonych ze sobą gąbek, przez co zachowują odpowiednią twardość, ale i wystarczającą elastyczność.

 

Czy da się z tym jeździć?

Wygoda noszenia zależna jest od wersji protektora. Niestety, ochraniacz w kształcie pierścienia odpada u mnie w przedbiegach. Wersja rozmiarowa przeznaczona dla mnie uwiera w okolicy gardła. Czyżby producent nie wziął pod uwagę, że przekrój poprzeczny naszej szyi nie jest regularnym kołem? Nie znam producenta, który zastosował takie rozwiązanie. Dużo lepszym pomysłem jest drugi model, gdzie nic nie uwiera w okolicach gardła, bo jest tam po prostu wolna przestrzeń. Choć trzeba przyznać, że zakładający te ochraniacze redaktorzy różnie wypowiadali się na temat wygody. Wiadomo, że każdy ma inne upodobania i budowę ciała, dlatego dobrze, że mamy wybór. Nieco lepiej dopracowano także zapięcie; nie jest to po prostu goły rzep, a solidnie wyglądający pasek. Dodatkowo ten egzemplarz posiada szlufki, sugerujące możliwość przymocowania protektora do innych elementów wyposażenia. Cóż więcej dodać… Nie oczekujmy, że w cenie butelki kiepskiego wina otrzymamy super dopasowany, wyprofilowany ochraniacz, który podczas użytkowania nie da znać o swoim istnieniu.

 

Czy daję radę?

Czas poruszyć kwestię bezpieczeństwa, czyli meritum tego opisu, na które zapewne wszyscy czekali. Sprawdziłem jak duże możliwe jest wychylenie głowy z założonym kaskiem. Muszę powiedzieć, że patent sprawdza się rewelacyjnie, jednak skuteczność tych ochraniaczy ogranicza się do ruchów na boki. Niestety, nie chronią one praktycznie wcale, kiedy mamy do czynienia ze zgięciami w przód lub w tył; stabilizacja w tej płaszczyźnie jest znikoma. Sytuację poprawia nieco założona zbroja lub buzer, ale nie możemy spodziewać się przysłowiowych cudów.

 

Podsumowanie

Tak czy owak za 35 złotych otrzymujemy niekompletną, ale skuteczną ochronę na pewne niebezpieczne wychylenia jednej z najważniejszej części naszego ciała. Ochraniacze są przy tym lekkie i nie krępują ruchów. Stosunek ceny do jakości jest bardzo dobry. Polecam je każdemu, kogo nie stać na wydanie kilku ciężkich setek złotych za w pełni profesjonalne ochraniacze. Ceny podobnych w koncepcji do protektorów Metro produktów renomowanych firm zaczynają się powyżej 100 zł, a oferowane właściwości i stopień ochrony są podobne.

 

Jeśli ktoś chce poczuć lepszy poziom bezpieczeństwa za niewielką kwotę, szczerze polecam.

 

Testowany produkt dostarczył nam producent – firma Metro.

 

Plusy:
– cena,
– dobre wykończenie.

 

Minusy:
– niski poziom wygody,
– niepełna ochrona w niektórych płaszczyznach,
– niestabilność ochraniacza na szyi.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany