Czy to Harley-Davidson Bronx? No prawie, ale właśnie tak powinien wyglądać! - Motogen.pl

Streetfighter produkcji warsztatu Grand Lyon to Bronx, na jakiego czekamy. Do dziś nie jesteśmy w stanie zrozumieć dlaczego Harley-Davidson nie zdecydował się wprowadzić tego modelu do oferty.

Jeśli uważnie śledzisz motocyklowe premiery, pamiętasz zapewne dwa ważne modele, pokazane przez Harleya-Davidsona podczas targów EICMA w 2019 roku. Pierwszym z nich było adventure Pan America, drugim zgrabny, umięśniony naked Bronx. Oba motocykle były już wówczas pewniakami produkcyjnymi, dlatego właśnie Harley zdecydował się pokazać je podczas najważniejszych targów motocyklowych na świecie.

Od tamtej pory coś jednak poszło nie tak, jak zaplanowano i finalnie Bronx nie trafił do sprzedaży. Tym „czymś” był prezes Jochen Zeitz i jego plan Rewire, którego celem było opanowanie korporacyjnego rozpasania, które firmie zafundował poprzedni prezes Matt Levatich. Za jego rządów powstały wprawdzie pomysły na Pan Americę czy właśnie Bronxa, jednak wielofrontowe działania znane pod nazwą „new ways to Harley-Davidson” okazały się zbyt ryzykowne dla finansów przedsiębiorstwa.

Zeitz programem Hardwire zamknął lub ograniczył wszystkie procesy, które mogły stanowić ryzyko dla zyskowności H-D, pozostawił jednak pewne furtki, dzięki czemu Pan America mogła zostać pokazana i porządnie wypromowana, a w ślad za nią Sportster S i nowy Nightster – motocykle nowej ery Milwaukee. Następnym w kolejce jest właśnie Bronx, który od początku budził ogromne zainteresowanie mediów.

Wciąż jednak o modelu tym z Milwaukee niewiele słychać. Lukę w ofercie nadrabiają warsztaty tuningowe – wysyp tego typu prac mogliśmy obejrzeć podczas konkursu King of Tracks we Francji, gdzie wielu dealerów zdecydowało się przekształcić w roadstera model Pan America. Chyba najlepszym tego typu projektem był custom stworzony przez dealera Harley-Davidson Grand Lyon.

Bez zbędnych słów – był to Bronx, jakiego chcielibyśmy widzieć w ofercie H-D. Prosty, surowy, nieco siermiężny w stylu, ale wciąż porywający. Do tego 150 KM i 128 Nm momentu obrotowego z V-twina Revolution Max o pojemności 1252 cm3, które to wartości muszą w tym motocyklu radzić sobie z masą znacznie niższą niż ta w Pan Ameryce. Jak dla nas 10/10!

źródło: moto-station

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany