Nolan N101 Classic VPS – Włochy na głowie w pełnym komforcie - Motogen.pl
Gdy masz na myśli komfort, wyobrażasz sobie pewnie miękką, wygodną, skórzaną kanapę, podnóżek, kominek, jakiś dobry mecz w telewizji i obowiązkowo zimne piwo pod ręką. Takich wrażeń nie dostarczy Ci Nolan, jednak jest w nim coś, co sprawia, że poczujesz się komfortowo…

Firmy Nolan nie trzeba chyba specjalnie przedstawiać. W zasadzie każdy jest choć w części zorientowany czym się ona zajmuje – producent kasków Nolan, X-lite oraz Grex, z czego X-lite to półka przeznaczona dla entuzjastów sportu motocyklowego (najdroższy segment), Nolan dla lubiących komfort i wygodę (segment umiarkowany cenowo) oraz Grex plasujący się w czołówce kasków „za rozsądną cenę”. I ten krótki wstęp wystarcza w zupełności. Czas na opis i test mojego garnka, modelu N101 Classic VPS (o tym, czym jest VPS wspomnę nieco dalej, a jest to funkcja nie tyle kontrowersyjna, co ciekawa).

A co w pudełku?

Tak więc przyjechało do mnie pudełko z kaskiem i… zabrałem się do dzieła zniszczenia (pudła naturalnie). Oprócz solidnie opakowanego Classica, w pudełku znaleźć można sporo ulotek, instrukcji i kartę gwarancyjną (5 lat gwarancji na garnek – chyba fair).

Dodatkowo w zestawie znajduje się czarna szybka VPS (ang. Vision Protection System), czyli taka namiastka okularów przeciwsłonecznych dołączanych bezpośrednio na szybkę kasku i mocowana w bardzo łatwy i przyjemny sposób. Żeby dopiąć sobie VPS należy odłączyć zaślepki na mechanizmie kasku i wpiąć w ich miejsce szybkę. Potem wystarczy już tylko przesunąć zatrzask i VPS jest gotowy do pracy.

Sam kask wygląda bardzo okazale. Błyszczący, w czarny kolorze – w skorupie można się przeglądać. Dalsze oględziny i znowu „jest dobrze”. Wygodnie rozmieszczone uchwyty do otwierania szczęki, szybka daje sobą manipulować w bardzo przyzwoity sposób, sprawia wrażenie szczelnej, co dodatkowo podkreśla solidna uszczelka wokół newralgicznych punktów wizjera oraz szczęki. Sama szybka z systemem antifog wykonana jest bardzo estetycznie i z wielką dbałością o szczegóły, starannie wyszlifowana, żeby wszystkie elementy idealnie do siebie pasowały. Mechanizm otwierania sprzęga szybę wraz z VPS-em, co sprawia, że można nimi operować w pełni niezależnie.

A skoro mowa o mechanizmach, otwieranie szczęki – za to odpowiadają specjalne zawiasy, dzięki którym wszystko odbywa się łatwo, miło i przyjemnie. Kolejny mechanizm to, opatentowany przez Nolana (o czym oczywiście raczyli wspomnieć w papierzyskach, które wysypały mi się z pudła), system zapinania kasku pod szyją (Microlock); i tutaj kolejny plus – to naprawdę wygodna sprawa. Nie ważne czy próbujesz się oswobodzić z kasku w rękawicach, czy bez, na uchwyt trafia się bardzo prosto, niemal na pamięć. Jest on spory, dzięki czemu można go bardzo łatwo i pewnie chwycić oraz swobodnie rozpiąć. Wymieniam to wszystko z takim „namaszczeniem”, bo kask jakością swojego wykonania po prostu powala.  Zachwycamy się więc dalej. Wyściółka – miły w dotyku, antyalergiczny materiał, który po wyjęciu ze skorupy można spokojnie uprać. Utwardzony tam, gdzie trzeba, dobrze skrojony, sprawia, że w garnku Nolana jest naprawdę wygodnie. Materiał jest bardzo chłonny, więc nie ma się tego niemiłego uczucia potu wokół całej głowy. I tak dochodzimy do kolejnej ważnej rzeczy – wentylacji. W N101 mamy do dyspozycji dwa wloty powietrza: pierwszy w szczęce otwierany wygodnym przyciskiem z gumową otoczką, dzięki której wlot można zamknąć lub otworzyć nawet wtedy, gdy kask jest mokry, co zdarza mu się rzadko, gdyż został zaprojektowany tak, aby woda bardzo krótko gościła na skorupie. Drugi wlot powietrza znajduje się za przesuwaną górną częścią kasku, tuż nad czołem. Po przesunięciu nieco opornie pracującej klapki odsłaniają się nam wloty powietrza, które zasysane jest dokładnie pod skorupę z lexanu (co ciekawe, z tego materiału zrobione są m.in. lusterka w kultowym pojeździe z czarnym rumakiem w godle), a następnie w miarę równomiernie rozprowadzane.

 
Szczęka w dół, szybka delikatnie w górę i jedziemy!

Mam nadzieję, że jeszcze nie usnęliście po nieco długim, przyznaję, opisie kasku, ale moim skromnym zdaniem te pozornie błahe sprawy, potem w drodze mogą nam skutecznie przeszkodzić w czerpaniu przyjemności z jazdy. Ale wracamy do Nolana N101. Przyszedł czas na testy. Ponieważ niewątpliwą radochę sprawia mi zabieranie testowanych sprzętów i akcesoriów w miejsca do tego nie przeznaczone, tak więc Nolan nie miał łatwego życia. Jak z tego wyszedł? Ha, to dopiero na końcu testu. No to jedziemy.

W miarę ciepły (10º C sic!), kwietniowy weekend, Olsztyn, prognoza pogody chyba powariowała – maks. 8º C i śnieg. Pojawia się pytanie – o co chodzi? Jak się później okazało, ze wszech miar słuszne. Zabieram więc kask ze sobą i jadę poszaleć trochę na quadach. Wiadomo, że jest to zabawa głośna, więc nadarza się fantastyczna okazja, by sprawdzić jak dobrze garnek Nolana tłumi niechciane odgłosy. Okazuje się, że… bardzo dobrze! W środku jest naprawdę cicho. Wiadomo, silnik musi być słychać, ale poziom hałasu nie powoduje specjalnych zgrzytów i sprawia, że jeździ się w pełnym komforcie.

Pogoda złośliwą bywa

Oj tak, czasem nawet bardzo złośliwą – prognoza okazała się trafna. N101 został narażony na grad, potem ostre słoneczko, potem dla odmiany (a jakże) śnieg z deszczem, słońce i… no oczywiście, znowu grad i słońce. Jak to przetrwał? Bez najmniejszych problemów. Wszystko ładnie spływało i bez problemów dało się szaleć dalej. Czym jest jednak jazda po parkingu każdy wie, że żaden z tego ekstremalny test, jednak przed nami jeszcze jeden dzień weekendu kask idzie w teren i to teren naprawdę ciężki i mało przyjazny.

Nolanowi przyszło się zmagać z kurzem, pyłem, błotem, piachem, gałęziami i innymi chaszczami. Jak to przetrwał? Oczywiście, z godnością i bez problemów. Cały brudny, ale, o dziwo, nieporysowany, mimo że kilka razy miałem wrażenie, że robię mu krzywdę trąc głową po zaroślach. Zdarzyło się też, że prosto w głowę dostałem piachem spod rozpędzonych kół i znowu nic, wizjer łatwo dało się przetrzeć i można jechać dalej. Oczywiście, zdawałem i nadal zdaję sobie sprawę, że wyprawa w ciężki teren quadem to nie środowisko, do jakiego trafić miał N101, ale nawet w takich warunkach dobrze sobie radził. Jak się ma sprawa, kiedy wsiadamy na „normalny” pojazd jak np. motocykl? Nie można się rozczarować. Świat przed nami jest dobrze widoczny, przy dużych prędkościach poziom szumów jest niewielki. Projektanci Nolana starali się zredukować liczbę wystających części do absolutnego minimum, tak aby w środku panowała względna cisza i nie słychać było jakichś niepotrzebnych świstów czy wibracji niewłaściwie zamocowanych elementów. Tutaj tego nie uświadczycie. Kask waży dokładnie 1680 g i w moim  przypadku ta waga jest odpowiednia. Nie mam wrażenia, że poruszam głową bez kasku, tylko czuję, że Nolan jest tam gdzie powinien być na głowie i chroni to, co najcenniejsze.

Czas na podsumowanie

Cóż, test czas kończyć i podsumować jakoś testowany produkt. Tutaj podsumowanie jest proste i jednoznaczne. Jeśli tylko masz 1190 PLN w kieszeni, cenisz komfort, lubisz czuć kask na głowie i czuć się w nim bezpiecznie, idź prosto do salonu motocyklowego i poproś o Nolana N101 Classic VPS. Być może spotkasz tam mnie, kupującego właśnie ten garnek.

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany