W środę popołudniu zawodnicy trenowali na torze motocrossowym pod Warszawą, po czym postanowili rzucić wyzwanie miastu. Około godziny pierwszej w nocy wyskoczyli na miasto. Na trasie motocyklistów znalazły się takie miejsca jak okolice Pałacu Kultury i Nauki czy nabrzeże Wisły tuż przy moście Śląsko-Dąbrowskim, a za przeszkody służyły pomniki oraz inne elementy warszawskiej architektury. Po mieście poruszali się ze specjalną rampą startową pozwalającej na wybicie się do skoku oraz z ciężarówki, która w niecałe pięć minut przekształca się w profesjonalne lądowisko o wysokości czterech metrów.
Cały przejazd pomimo tego, że odbył się bez oficjalnych zezwoleń przebiegł bardzo sprawnie i przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa. Wybraliśmy tylko takie miejsca, o których wiedzieliśmy, że są w pełni bezpieczne, tzn. możemy spokojnie wykonać skok, nie stanowiąc dla nikogo żadnego zagrożenia podkreśla Jimmy Verburgh, międzynarodowy sędzia FMX, uczestnik nocnej akcji. Wśród uczestników nocnego przejazdu był Mat Rebeaud (znany Polakom głównie jako zwycięzca zawodów Red Bull X-Fighters Meksyk 2006. Do Warszawy przyjechał, aby promować kolejną edycje tych najbardziej prestiżowych zawodów FMX w Europie. Niestety, kontuzja uniemożliwiła mu pokazanie mistrzowskich umiejętności, a nocną Warszawę poznał z perspektywy pieszego, a nie motocyklisty, gdyż gips nie pozwoli mu zasiąść za kierownicą.
Freestyle motocross to powietrzne ewolucje z motocyklem, motocykliści wybijają się ze specjalnej rampy, wznosząc się na wysokość kilku metrów i pokonując odległości przekraczające 20 metrów, wykonując przy tym różne tricki. Zawodnicy uprawiający FMX zwykle jeżdżą na sztucznie przygotowanych torach, a poza oficjalnie zorganizowanymi zawodami odbywa się to bez pozwoleń . Miasto jest dla nas największym wyzwaniem. Zwłaszcza, kiedy odbywa się to nielegalnie dodaje Rebeaud.