Czy w upały można jeździć motocyklem bez odpowiedniego stroju? - Motogen.pl

Czy w upały można jeździć motocyklem bez odpowiedniego stroju? Do analizy tematu skłoniły mnie dyskusje na kilku grupach motocyklowych chwalące lub krytykujące jazdę na zdrapkę. Czy jazda w krótkich spodenkach ma sens?

Od strony prawnej

Zacznijmy naszą analizę od strony prawnej. W Polsce jedynym elementem stroju wymaganym przez prawo jest kask. Mamy zatem obowiązek się w nim poruszać bez względu na warunki pogodowe. Oznacza to także, że jeżdżąc w dresie, krótkich spodenkach, dżinsach gumkach czy męskich, obcisłych spodenkach kolarskich poruszamy się w granicach prawa. I teoretycznie tutaj wszelkie dyskusje powinny zostać ucięte. Prawo nie nakazuje stroju motocyklowego, zatem można jeździć we wszystkim, nawet wełnianym swetrze od babci.

Zdrowy rozsądek

Pozostaje jeszcze kwestia zdroworozsądkowa. Efekty darcia skórą (własną) po asfalcie bywają bardzo przykre dla właściciela. Bolesne, obszerne obtarcia będą źródłem długiego cierpienia. Uderzenie w przeszkodę bez ochraniaczy jest bardziej kontuzyjne, niż w ochraniaczach, które rozpraszają siłę uderzenia, a czasem zabezpieczają nawet przed złamaniem. Nikt mi nie wmówi, że kamizelka z poduszką powietrzną chroni gorzej, niż t-shirt w hawajskie wzory. Zdroworozsądkowo strój ma sens. Jednak czy jadąc po bułki kilometr od domu, poruszając się drogą osiedlową, skuterem 125 ccm, muszę zakładać jednoczęściowy kombinezon?

Oponenci w takiej sytuacji odpowiadają, że „jaką mam gwarancję, że nie będę miał kolizji pod blokiem”. Oczywiście taka argumentacja ma sens. Biorąc także pod uwagę, że na rynku dostępnych jest sporo kurtek letnich wykonanych z meshu, buzerów czy innych ochraniaczy ubiór na najgorętsze dni znajdziemy bez większego problemu. Zatem zdroworozsądkowo polecamy Wam ubieranie się w jakiekolwiek ochraniacze nawet na krótkie trasy.

 Inna sprawa, że nawet, jeśli wydaje nam się, że mamy rację: nie daje nam to prawa, do narzucania swojej woli czy rzucania obelg wobec osób, których pomysł na własne ciało jest inny. Ktoś chce jeździć w stroju rowerowym-niech to robi. To jego sprawa, życie, ciało.

Jeśli pojedziemy do któregoś z krajów basenu Morza Śródziemnego, z pewnością zobaczymy starsze panie jeżdżące w kasku i krótkich spodenkach na małym skuterze. Tyle że włoscy kierowcy są dużo bardziej cywilizowani. Ilość Januszy, których przerasta frustracja stania w korku ściągniętym z Niemiec przysłowiowym Passatem w kombi, zajeżdżających drogę „cwaniakowi” przeciskającemu się pomiędzy autami jest zdecydowanie większa w Polsce niż we Włoszech. Dlatego nie są to dobre przykłady.

Moim zdaniem

Gdybym miał podsumować swoje przemyślenia dotyczące jazdy na zdrapkę to mój apel byłby krótki. Macie obowiązek jazdy w kasku, więc poza nim ubierajcie się w co chcecie. To Wasze ciało, zdrowie będzie ponosiło konsekwencje tego wyboru. Przemyślcie tylko czy naprawdę warto jest ryzykować…

A żeby nie okazać się hipokrytą: sam czasem jeżdżę w największe upały w rzeczach codziennych. I zawsze jestem na siebie zły, że akurat te ciuchy, które by się przydały (kurtka mesh, ochraniacze) zostawiłem w redakcji, garażu albo w piwnicy, zamiast mieć pod ręką. I źle się czuję, ryzykując bez sensu…


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany