EXTREMEMOTO Bemowo / Warszawa 2008 – stunt, FMX i extrema w jednym! - Motogen.pl
W dniach 10-11 maja 2008 już po raz trzeci mogliśmy oglądać freestyle’owe zmagania na warszawskim lotnisku Bemowo. Zdecydowanie, było na co popatrzeć! Po prostu prawdziwa uczta dla fanów ekstremalnej jazdy! Światowej sławy stunterzy i zawodnicy FMX, polskie gwiazdy obu dyscyplin, jako „gwóźdź programu” James Toseland i dwa dni przepełnione adrenaliną. Nie lada gratka dla miłośników zapachu palonej gumy i symfonii granych na kręconych do odcięcia silnikach. Dla ,mnie bomba, lecz dramatyczne zakończenie imprezy pozostawia niesmak…

Wielu odwiedzających Extrememoto spiera się, które pokazy robiły większe wrażenie – stunt czy FMX? Ciężko powiedzieć. Obie dyscypliny były godnie reprezentowane przez „mistrzów gatunku”. Stuntowe show, oprócz polskich zawodników, na europejskim już poziomie, (w tym także skuterowych – w konkursie stuntu skuterowego zorganizowanego przez dystrybutora marki ZIPP), nakręcały dwie gwiazdy – Kelvin Carmichael i Angyal Zoltan. Co tu dużo mówić – ich pokazy były naprawdę niesamowite. FMX został w tym roku mocno obsadzony – aż sześciu zawodników wykonywało zapierające dech w piersiach, powietrzne ewolucje. Swój głos oddaję na FMX, który moim zdaniem wyprzedził stunt zaledwie o włos.

Jedną z gwiazd imprezy był zawodnik MotoGP, dwukrotny Mistrz Świata Superbike, idol rodem z teamu Tech3 Yamaha – James Toseland. W sobotę odbyła się konferencja prasowa z udziałem Jamesa, później podczas prezentacji FIAT Yamaha Cup zaprezentował się on publiczności. Każdy mógł z nim porozmawiać, otrzymać autograf. Dziwne, że spotkanie z osobą takiego formatu nie cieszyło się specjalną popularnością. James urzekł Polaków swoimi zdolnościami muzycznymi – kto by pomyślał, że zawodnik ten potrafi tak fantastycznie grać na pianinie.

FMX

W tym roku z pewnością nie można powiedzieć, że FMX został potraktowany po macoszemu. Podobnie jak stunt jest to kluczowy element Extrememoto. Sukces Rampage FMX, bo tak nazywała się subimpreza w ramach EM 2008, zawdzięczamy Grzegorzowi Dąbrowskiemu i jego firmie SALTO Motosport. Grzesiek zaprosił czterech zawodników zagranicznych, w tym dwukrotnego Wicemistrza Świata IFMXF/FIM, zawodnika serii Red Bull X-Fighters i zwycięzcę rundy MŚ 2006 w katowickim Spodku – Libora Podmola. Ten przesympatyczny Czech wykonywał w powietrzu cuda, na miarę tych, którymi zadziwił nas podczas Mistrzostw Świata. Backflipy sypały się jeden za drugim. Warto wspomnieć o dwóch najlepszych trickach z Bemowa – Cordova Backflip (salto połączone z wykonaniem mostka opartego nogami o kierownicę) i Superman Backflip (Superflip) Indian Air (Backflip + Superman + nogi w pozycji „nożyce”). Drugim zawodnikiem był Lukas Weis, wielokrotny zwycięzca konkursów Best Whip czy Highest Air. Lukas oczywiście pokazał, na co go stać i nie dał się onieśmielić warszawskiej publiczności. Jego rodak, Freddy Peters, jeden z najlepszych niemieckich zawodników FMX, również nie odstawał od reszty chłopaków. Europejską czwórkę na Bemowie uzupełniał Rickard Ratto. Pierwszego dnia imprezy zobaczyliśmy również Krzysztofa Gronostaja. Niestety „Grono”, nasz 17-letni debiutant, nie wylądował jednego ze skoków poprawnie i przewrócił się. Na szczęście skończyło się tylko na dość poważnym stłuczeniu kolana i rozdarciu przedramienia. Na deser zostawiłem sobie Bartka Ogłazę. 🙂 Bartek to nasz najlepszy zawodnik FMX, wykonujący maksymalnie dopracowane tricki i stale idący do przodu. Jak Was informowaliśmy, Bartek intensywnie trenował przed Extrememoto. Jaki był tego rezultat? Pierwszy Backflip Bartka na długim dystansie (22 metrów) z lądowaniem na ziemi! Stało się, Bartek oficjalnie odczarował backflipa i wcale na tym nie poprzestał. Podczas Rampage FMX wykonał ich jeszcze kilka, również z kombinacjami. Bez cienia wątpliwości oczarował widzów. Nie dziwi zatem fakt, że to właśnie u niego kolejka po autografy była najdłuższa. Po każdym pokazie chętni mogli porozmawiać, czy zrobić sobie zdjęcie z zawodnikami oraz otrzymać autograf. Chętnych nie brakowało!

Niestety podczas imprezy zawodnikom przeszkadzał bardzo silny wiatr, który utrudniał wykonanie niebezpiecznych tricków. Mimo to, każdy z podniebnych wirtuozów pokazał, co potrafi. Pod koniec każdego dnia imprezy wyświetlano powtórkę najlepszych ewolucji. Największe wrażenie tuż po backflipie Bartka zrobiły na widzach tzw. „pociągi”, czyli serie tricków wykonywanych jeden po drugim, w około dwusekundowych odstępach. Niestety zabrakło tego najbardziej widowiskowego – pociągu backflipów, który zawodnicy zostawili sobie na koniec. Ostatni pokaz został odwołany, a wszystko przez wypadek, który miał miejsce na końcu toru do stuntu.