UE nie radzi sobie z wypadkami drogowymi? - Motogen.pl

Piękne hasła, szumne akcje i statystyka pokazująca, że działania prewencyjne, polegające na podnoszeniu kar, nie wystarczą, aby liczba wypadków drogowych na terenie UE zmalała.

W ubiegłym roku Unia odnotowała jedynie 2% spadek liczby ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych w stosunku do danych z roku 2010. Z kolei w Polsce liczba ta nadal rośnie – w ubiegłym roku o 8%. Najwyraźniej więc działania prewencyjne, takie jak zwiększanie liczby fotoradarów czy podnoszenie kwot mandatów za wykroczenia drogowe, nie spełniają swoich zadań w takim stopniu, jakby chcieli tego europarlamentarzyści. W porównaniu z latami 2001-2010, kiedy co roku liczba ofiar śmiertelnych spadała średnio o 6%, kolejna dekada rozpoczyna się mocno pesymistycznie – codziennie na drogach Europy ginie 85 osób. Co gorsza, w niektórych krajach, np. w Estonii, liczba ofiar wzrosła aż o 29%.

Siim Kallas, komisarz UE ds. transportu: „Opublikowane dane to sygnał alarmowy. W 2011 roku nastąpił najniższy spadek liczby śmiertelnych wypadków drogowych w ciągu dziesięciolecia. Codzienne na drogach Europy ginie 85 osób. To nie do przyjęcia. Ociągające się kraje, w tym Polska, które miały złe wyniki w ubiegłym roku, mają jeszcze gorsze wyniki w tym roku. To budzi zmartwienie”.

Unia zakłada, że do 2020 roku liczba ofiar śmiertelnych wypadków drogowych zmaleje o połowę w porównaniu z rokiem 2010. Komisarz Kallas zamierza zapytać ministrów transportu krajów unijnych, jakie mają plany na poprawienie bezpieczeństwa drogowego. My trochę boimy się owych planów – niejednokrotnie pokazywały one, że z życiem mają niewiele wspólnego, bo nakaz jazdy z prędkością 30 km/h nie rozwiąże problemu wypadków.