MotoGP na torze Brno od kuchni - Motogen.pl

Pomimo, że w Brnie byłem już kilka razy i uwielbiam ten tor za jego piękno, to tym razem wyjazd ten był zupełnie inny za sprawą rangi zawodów, jakie się tam odbywały. Z racji tego, że relacja była zdawana z dnia na dzień, to wiecie co działo się na torze, więc postanowiłem opisać jak to mniej więcej wygląda „od kuchni”.

Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, czyli biletów i przepustek. Każdy ma swoje miejsce i swoją przepustkę, która jest zależna od funkcji i okoliczności pobytu. Tak oto mamy zwykłych kibiców, VIPów, gości teamów, Dorny oraz IRTA i wreszcie dziennikarzy. Dla VIPów przygotowano specjalny taras widokowy nad boksami wraz z cateringiem oraz samochody, które wożą ich po drogach serwisowych w trakcie treningów i wyścigów. Oczywiście nie są to zwykłe busy takie, jak dla prasy. VIPy poruszają się najnowszymi modelami BMW. Co ciekawe będąc VIPem nie można samopas chodzić po paddocku. Dla osób z najdroższymi biletami przewidziano paddock tours i tylko w trakcie takich obchodów z przewodnikiem mogą oni się przemieszczać wśród ciężarówek i hospitality. Goście mają już bardziej ułatwione zadanie dzięki wejściówkom „Paddock Premium”. Ciekawym jest, że z jednej strony mogą wejść niemal wszędzie, ale z drugiej nie mogą korzystać z VIP Shuttles. Dlaczego napisałem, że niemal wszędzie? Przykładowo będąc gościem teamu klasy Moto2 nie można wejść do części, w której są hospitality klasy MotoGP. Oprócz tego będąc gościem np. teamu Repsol Honda było by politycznie niepoprawnym wejść do Tech3, Yamahy czy Ducati, co oczywiście nie oznacza, że zostaniemy usunięci. Dla dziennikarzy przewidziano dwa rodzaje wejściówek – Track/Paddock i Track/Paddock/Pit Lane. Oznacza to tyle, że ci pierwsi nie mogą w trakcie weekendu przebywać w boksach i na procedurze startowej do wyścigu. Poza tym występuje podział na telewizję i pozostałe media. Te drugie nie mogą nagrywać i publikować materiałów wideo oraz animacji stworzonych z serii zdjęć. Telewizja natomiast musi mieć na każdej kamerze naklejkę z nazwą redakcji. W przeciwnym razie można zostać wyrzuconym z briefingu, wywiadu czy boksu. W przypadku biletów sytuacja jest podobna. Mając bilet na daną trybunę nie zostaniemy wpuszczeni na inną. To samo tyczy się parkingów. Oczywiście są też wejściówki i wjazdówki oznaczone jako ALL, ale są one przeznaczone tylko dla pracowników Dorna, IRTA i zawodników.

Jak wygląda dzień na MotoGP z perspektywy dziennikarza? Cóż, wszystko zależy od tego, jak zorganizuje się wyjazd i co się chce osiągnąć w trakcie pobytu na rundzie. W moim przypadku lwią część czasu zajmowało bieganie z aparatem, uczęszczanie na konferencje prasowe i briefingi. Oprócz tego dziennikarze (zwłaszcza telewizyjni) umawiają się przed rundą na wywiady z zawodnikami i pracownikami wyższego szczebla, które są przeprowadzane na miejscu. Czym się różni konferencja prasowa od briefingu? Przede wszystkim briefing jest zorganizowany na mniejszą skalę. Frekwencja co prawda zależy od popularności zawodnika, ale przeważnie dziennikarzy jest znacznie mniej niż na konferencjach. W przypadku zawodników włoskich i hiszpańskich briefingi odbywają się w dwóch językach. Najpierw jest część przeprowadzana w ojczystym języku, ponieważ większość mediów jest z Hiszpanii i Włoch, a później część anglojęzyczna. Ciekawie wygląda podejście zawodników do rodzimych dziennikarzy. Sprawiają wrażenie jakby nie byli na briefingu tylko na pogadance z kumplami na temat tego, co działo się danego dnia na torze. Dzięki temu, że briefingi są kameralne można często zapytać o rzeczy, na które nie starczyło czasu po konferencji.

Pozostając jeszcze przy tematach prasowych warto wspomnieć o biurze prasowym, które jest doskonale zorganizowane. Dwie sale, w każdej kilka (jeśli nie kilkanaście) rzędów monitorów i biurek. Na monitorach jest wyświetlany obraz z kamer oraz wyniki. Oprócz tego na bieżąco na biurku obsługi pojawiają się w formie drukowanej różne komunikaty dotyczące funkcjonowania biura. Poza tym klasycznie, czyli ściana z wynikami i informacjami na papierze podzielona na klasy. Dla osób, które nie chcą zostawiać sprzętu na wierzchu przewidziano szafki, w których można bezpiecznie przechować plecaki, laptopy, kamery, aparaty. Jeżeli ktoś ma ochotę odpocząć, to w innym pokoju czeka dostarczone przez firmę cateringową jedzenie, kawa oraz dystrybutor z napojami gazowanymi.

Teraz czas na kilka słów o paddocku. Miejsca, w których stoją ciężarówki są dokładnie rozplanowane i nie ma tu mowy o przypadku. Wszystko jest czyste i poukładane. Po kilku spacerach między ciężarówkami czułem się jak po mocnej dawce środków odurzających. Wszystko przez to, że ciągniki i naczepy muszą przez cały weekend błyszczeć. Wosk nakłada się nawet na opony. Przy wejściach na paddock są postawione specjalne bramki, a przy nich stoją ochroniarze z czytnikami. Każdorazowo przy wejściu i wyjściu jest sczytywany kod kreskowy z przepustki. Podobnie jest próbując wejść do części z hospitality klasy MotoGP. Jeśli chodzi o dostęp do samych hospitality, to nie ma tu reguły. Jedne wpuszczają wszystkich i o każdej porze, inne wszystkich, ale w obsługują ich w ograniczonym zakresie i wreszcie są te, do których dostęp mają tylko pracownicy i teamowi goście. Zazwyczaj przed wejściem znajduje się stojak z odpowiednią informacją. Podobnie jest z boksami. Niektóre teamy już przy ciężarówkach rozstawiają taśmy, które nie pozwalają na bliższe podejście, a niektóre mają jedynie informację przed boksami, że wejście jest tylko dla mechaników i zawodników. Na paddocku panuje taki porządek, że nawet teamy między sobą oddzielają się taśmami. Nie oznacza to oczywiście, że po pracy mechanik jednego teamu nie porozmawia od czasu do czasu z mechanikiem konkurencyjnej ekipy.

Przewidziano także atrakcje dla kibiców. Dwa razy w ciągu weekendu jest organizowany paddock / pit lane walk, który trwa dwie godziny. Można wtedy zobaczyć z bliska jak wygląda paddock i boksy. Czasem zdarza się, że któryś z zawodników pojawi się żeby rozdawać autografy czy pozować do zdjęć z fanami. Wszystko oczywiście zależy od jego chęci, nastroju i czasu. Warto dodać, że taki spacer jest dodatkowo płatny. W przypadku rundy w Brnie cena wynosiła 1000 koron.

Dzień wyścigu jest najbardziej ekscytujący, ale jednocześnie najbardziej problemowy. Na drogach dojazdowych już od godziny 8 rano można spotkać tłumy ludzi idących z pól namiotowych na trybuny oraz dziesiątki samochodów, które stoją w korku czekając na wjazd. Kwestia parkingów i organizacji ruchu nie pozwala się do czegokolwiek przyczepić. Po przejechaniu bramki, na której sprawdzane są bilety lub identyfikatory jest się kierowanym na odpowiedni parking, a na nim obsługa od razu wskazuje najbliższe wolne miejsce. Będąc na danej trybunie ciężko by było śledzić to, co dzieje się na pozostałych zakrętach. Dlatego też organizatorzy umieszczają w odpowiednich miejscach ogromne ekrany, na których można zobaczyć dokładnie to samo, co ogląda się w trakcie relacji telewizyjnej. Na trybunach można także kupić gadżety z wizerunkiem ulubionego zawodnika, a także coś zjeść lub ugasić pragnienie. Nad bezpieczeństwem zawodników i kibiców czuwają setki policjantów i ochroniarzy. Oprócz tego w powietrzu od czasu do czasu krąży policyjny śmigłowiec. Podczas rundy w Brnie najczęściej jednak przydawały się karetki, ponieważ z powodu wysokiej temperatury niektóre osoby traciły przytomność.

Po wyścigach paddock szybko pustoszeje. Pozostają na nim najbardziej wytrwali fani zawodników, którzy liczą jeszcze na zdobycie autografu swojego ulubieńca, a także obsługa i prasa. Zawartość boksów jest błyskawicznie pakowana do skrzyń, a następnie na ciężarówki. Hospitality są składane nieco później ze względu na odbywające się w nich briefingi i wywiady.

Mam nadzieję, że tym, którzy nie byli jeszcze na MotoGP mogłem chociaż trochę przybliżyć jak wygląda organizacja rundy najbardziej prestiżowej serii wyścigów motocyklowych na świecie. Dla mnie samego również był to „ten pierwszy raz”. Pomimo, że pobyt w Brnie w trakcie MotoGP różnił się o 180 stopni od tego podczas Alpe Adria, to jednak spacer po paddocku i pit lane o zachodzie słońca i obserwowanie pakujących się teamów w obu przypadkach sprawia taką samą, trudną do opisania przyjemność.