autor: Sebastian Kujawski
W miniony weekend, 2–3 maja 2009 r., Olsztyn stał się najgorętszym miastem Europy. Odwiedziło go 164 zawodników z 27 państw:
Anglii, Austrii, Belgii, Białorusi, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Hiszpanii, Holandii, Litwy, Luksemburga, Łotwy, Mołdawii, Niemiec, Rosji, San Marino, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii, Szwecji, Ukrainy, Węgier, Włoch i Polski, aby wziąć udział w I rundzie Mistrzostw Europy w Motocrossie klasy MX 65, MX 85 i MX 2 JUNIOR. Olsztyński Auto Moto Klub co roku podejmuje się organizacji tak prestiżowej imprezy z wielkim rozmachem i dbałością o każdy szczegół. Tak jak w ubiegłym roku, tak i teraz organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Tor znajdował się przy drodze wylotowej na Suwałki i nie sposób było go nie zauważyć. Usytuowany był tak, że z jednego miejsca kibice mogli oglądać całą rywalizację między zawodnikami. Tuż po wjeździe na teren imprezy oczom ukazywał się duży staw, w którym wędkarze łowili rybki. Ranga zawodów jest wysoka, więc organizatorzy postarali się, aby trasa przejazdu była w jak najlepszym stanie. Liczyła ona 1500 metrów i na tej długości znajdowały się liczne zakręty i dziesięć różnego rodzaju skoków. Miejsce zmagań dzień przed zawodami, a także w przerwach między przejazdami było polewane wodą, aby nie doszło do unoszenia się „mgły pyłowej”. Z powodu długo trwającej suszy stało się to już standardem w tym sezonie.
W sobotę, 2 maja, w godzinach 9.00–17.00 rozegrane zostały treningi i wyścigi kwalifikacyjne. Ze względu na dużą liczbę zawodników klasy MX 65 i MX 2 JUNIOR treningi podzielono na dwie grupy. Już podczas pierwszych okrążeń zapoznawczych nie obeszło się bez pomocy sanitariuszy. Kilku zawodników po nieudanym skoku zostało odwiezionych do szpitala z podejrzeniami złamań. Choć był to przeddzień zawodów, to na terenie imprezy zebrało się mnóstwo kibiców, którzy oblegali najciekawsze miejsca na torze. Po przejazdach dowolnych przyszła pora na kwalifikacje do zawodów. Kolejno startowały klasy MX 85, MX 65 i MX 2 JUNIOR. Nie były to udane starty na czas dla naszych zawodników z klasy MX 85, gdyż żaden z nich się nie zakwalifikował się do zawodów. Natomiast w klasie MX 65 mieliśmy pięciu przedstawicieli, a w MX 2 JUNIOR aż dziesięciu. Na zakończenie dnia odbyło się posiedzenie jury, podczas którego omówiono sprawy niedzielnego harmonogramu, a kibice rozeszli się do domów, nie mogąc doczekać się niedzielnych zmagań.
Niedziela. Słońce w zenicie, a na maszynie startowej ustawiło się czterdziestu najlepszych zawodników z klasy MX 85. Był to znak, że rozpoczynał się wyścig pierwszego biegu. Młodzi, nieznający jeszcze strachu, pokazywali, na co ich stać. Zawzięcie rywalizowali między sobą o pierwsze miejsce. Przez pierwsze okrążenia czołówka jechała koło w koło. Kibice byli zdumieni umiejętnościami tak młodych zawodników. I tak po przejechaniu dwunastu okrążeń pierwszy na mecie zameldował się szwedzki zawodnik, Kalle Olsson, z klubu SVMEO, jadący na motocyklu marki Honda. Drugi metę przekroczył Słoweniec, Tim Gajser, natomiast trzeci dojechał Włoch, Luca Moroni. Chwila czasu na opadnięcie emocji z pierwszego wyścigu i już na starcie ustawiła się kolejna czterdziestka rywalizujących o najwyższe miejsce na podium; tym razem klasa MX 65. Jest to klasa, w której niektórzy zawodnicy nie mają ukończonego dziesiątego roku życia. Są bardzo młodzi, lecz niezwykle zawzięci i po pierwszym wyścigu na najwyższym miejscu podium uplasował się zawodnik z Bułgarii, Ivan Petrov, z klubu BMF, jadący na KTM-ie. Na drugim miejscu stanął Valeriy Dotsenko z Ukrainy, a trzeci był Bas Vaessen z Holandii. Z polskich przedstawicieli tej klasy najlepiej pojechał Kamil Osieleniec, zajmując dwudziestą trzecią pozycję, dwudziesty szósty był Dominik Olszowy, dwudziesty siódmy Szymon Staszkiewicz, trzydziesty szósty Gabriel Chętnicki, a stawkę zamknął Jan Ratajski, który nie ukończył wyścigu. Nie był to udany start naszych reprezentantów i kibice mieli nadzieję na poprawę sytuacji podczas wyścigu klasy MX 2 JUNIOR, w której pretendentem do pierwszego miejsca był Łukasz Lonka. Nadszedł czas na najbardziej oczekiwany wyścig dnia, czyli MX 2 JUNIOR. Na miejsce startu wjechało dwudziestu dziewięciu zawodników. Ukazała się zielona flaga; wszyscy byli gotowi do startu.
Sędzia pokazał 15, a następnie 5 s do rozpoczęcia wyścigu. W oczach rywalizujących widać było wielkie skupienie. Dźwięk ryczących motorów rozchodził się po całym torze. Maszyna startowa opuściła się i rozpoczął się ostatni wyścig pierwszego biegu. Każdy z zaciekawieniem obserwował, kto wjedzie pierwszy w zakręt i czy będzie to polski zawodnik. Po przejechaniu około stumetrowej prostej pierwszy w zakręcie zjawił się Peter Tadic. Łukasz Lonka znajdował się w pierwszej dziesiątce; szybko nadrobił straty i po drugim okrążeniu jechał już w czołówce. Niestety, nie był to dla Łukasza udany wyścig, ponieważ na trzecim okrążeniu jego motocykl uległ awarii i zawodnik był zmuszony zjechać z trasy. Walka jednak trwała nadal, była nadzieja w innych polskich zawodnikach. Po przejechaniu piętnastu okrążeń pierwszy na mecie zjawił się Słowak, Peter Tadic, z klubu AMZS, jadący na KTM-ie. Drugi, ze stratą 7 s do lidera, przyjechał Estończyk, Priit Ratsep, natomiast trzeci był Czech, Milan Spicak. Polacy uplasowali się na miejscu dziewiątym – Jakub Piątek, jedenastym – Tomasz Wysocki, dwunastym – Filip Więckowski, czternastym – Sebastian Knoff, szesnastym – Bartosz Piątek, dwudziestym – Adrian Piłat, dwudziestym pierwszym – Bartosz Sawczuk, dwudziestym trzecim – Marcin Bogucki, dwudziestym szóstym – Michał Jońca i dwudziestym ósmym – Łukasz Lonka. I tak skończył się pierwszy bieg. Kibice z lekkim niesmakiem czekali na drugi, w którym wszystko mogło ulec zmianie i jeden z polskich zawodników mógł stanąć na najwyższym stopniu podium.
Po dłuższej przerwie kibice doczekali się drugiego biegu. Podobnie jak pierwszy, rozpoczęła go klasa MX 85. Po 26 min jazdy linię mety pierwszy przekroczył Holender, Jaap Corneth, z klubu KNMV, jadący na motocyklu marki Honda. Drugi zjawił się Włoch, Samuele Bernardini, a trzeci Holender, Lars Van Berkel. W klasie MX 65 startowało już nie czterdziestu, a trzydziestu dziewięciu zawodników. Nie wystartował Jan Ratajski. Miejsca na podium pozostały bez zmian, natomiast nasi reprezentanci zajęli dwudzieste pierwsze miejsce – Kamil Osieleniec, dwudzieste czwarte – Szymon Staszkiewicz i trzydzieste piąte – Dominik Olszowy. Nadeszła kolej na klasę MX 2 JUNIOR, czyli motocykle o pojemności 125 ccm. Kibice trzymali kciuki za Polaków; może tym razem dopisze im szczęście. Rozpoczął się wyścig. Zawodnicy z wielkim hukiem opuścili linię startu. W zakręcie pierwszy pojawił się Łukasz Lonka, który po przejechaniu kilku okrążeń jechał z dużą przewagą nad drugim i trzecim zawodnikiem. Nagle zaliczył upadek, lecz szybko podniósł się i dalej jechał na pierwszej pozycji. Czas przejazdu dobiegał końca; do mety pozostało ostatnie okrążenie. Łukasz zaliczył kolejny upadek, jednak jego przewaga nad drugim zawodnikiem była już zbyta mała i tym razem został wyprzedzony. Po przejechaniu mety pierwsze miejsce na podium zajął Estończyk, Priit Ratsep, z klubu EMF, jadący na motocyklu marki Kawasaki, drugie, ze stratą niecałej sekundy, przypadło naszemu zawodnikowi, Łukaszowi Lonce, a jako trzeci pojawił się Belg, Jens Getteman. Reszta polskiej ekipy PZM na mecie zameldowała się następująco: szósty był Tomasz Wysocki, jedenasty Bartosz Piątek, dwunasty Filip Więckowski, osiemnasty Adrian Piłat, dwudziesty Bartosz Sawczuk, dwudziesty trzeci Marcin Bogucki, dwudziesty piąty Jakub Piątek, dwudziesty szósty Michał Jońca i dwudziesty siódmy Sebastian Knoff, który z powodu groźnie wyglądającego upadku nie ukończył wyścigu. Jego motocykl tuż przed skokiem przez ząbek uległ awarii i Sebastian przeleciał nad kierownicą. Jednak, jak sam później oświadczył, oprócz lekkich zawrotów głowy nic mu nie jest. I tak z pewnym niedosytem zakończył się ostatni wyścig 3-majowej niedzieli.
Weekendowe Mistrzostwa Europy w Motocrossie zostały zorganizowane na wysokim poziomie. Olsztyński Auto Moto Klub zadbał o to, aby trasa przejazdu była w bardzo dobrym stanie. Puchary zawodnikom rozdawał Krzysztof Hołowczyc. Cały obszar imprezy był ogrodzony i pilnowany przez służby porządkowe. Z czystym sumieniem można powiedzieć, że z zawodów na zawody organizacja jest coraz lepsza.