Niedawno mogliście przeczytać test Airoha Miro, dzisiaj testujemy drugi z nowych szczękowców Airoha – Model Cezannee. Biorąc pod uwagę cenę, model ten plasuje się o oczko wyżej niż Miro. Jedynym wyższym od niego modelem jest SC 66.
Od razu trzeba zaznaczyć, że Cezanne i SC 66 dzieli przepaść. To dwie całkiem inne konstrukcje. Od topowego modelu nowy Airoh jest zdecydowanie bardziej zbliżony do testowanego przez nas ostatnio Miro. Co więcej, na pierwszy rzut oka można go nawet z Miro pomylić… W obu garnkach znajdziesz trójkątny, otwierany pokrętłem, wlot powietrza na szczęce. Wywietrzniki na górze skorupy również w tym samym stylu, ale zamiast jednego na środku, są dwa umieszczone po bokach. Podobieństw do Miro jest znacznie więcej, zobaczcie sami porównując kaski na zdjęciach. Największą różnicę stanowi konstrukcja szczęki. Teraz jest ona bardziej standardowa – nie zachodzi na nos, a tym samym nie ogranicza pola widzenia. Wyposażenie w obu kaskach też jest bardzo podobne – pokrowiec na kask, deflektor na nos, mini podbródek, blenda przeciwsłoneczna oraz „No Mist” czyli antifog w sprayu.
Jak już pewnie zdążyłeś zauważyć, porównań do Airoha Miro jest sporo, a będzie jeszcze więcej. Jeśli jeszcze nie czytałeś poprzedniego testu, to warto zrobić to przed kontynuowaniem lektury.
Airoh Cezannee….
Skorupa Cezannee została wykonana z termoplastiku. Niestety jest ona odlewana tylko w dwóch wielkościach – jedna dla rozmiarów SX, S, M, a druga dla L, XL oraz XXL. Cały kask waży 1,6 kg, czyli jak na szczękowca całkiem ok, tym bardziej że jest dobrze wyważony i nie czuć jego ciężaru.
Mechanizm podnoszenia szczęki jest dokładnie taki sam jak w pozostałych kaskach Airoha i jak zwykle działa sprawnie, a jego obsługa jest intuicyjna. Do zwolnienia blokady szczęki służy przycisk po wewnętrznej stronie przyłbicy. Dźwignięcie jej jedną ręką to nie problem. Zakładanie i ściąganie Cezannee przy zamkniętej przyłbicy nie jest przyjemne, chociaż da się to zrobić. Co ciekawe mocowanie wizjera jest tak skonstruowane, że jeśli masz otwarta szybę to po podniesieniu i zamknięciu szczęki szyba wciąż będzie otwarta. Natomiast jeśli wizjer był w pozycji zamkniętej to teraz także zostanie zamknięty.
Na szczęście tym razem demontaż wizjera jest bardzo prosty i nie wymaga ściągania szczęki – wystarczy wcisnąć dwa przyciski i można wyciągnąć szybkę. Szkoda że mechanizm wizjera jest kiepski – po zamknięciu szybki trzeba ją docisnąć z obu stron, inaczej nie będzie dochodziła do uszczelki tak jak powinna. Niestety wyciągnięcie blendy przeciwsłonecznej jest bardziej problematyczne, najpierw należy zdemontować szczękę. Demontaż zajmuje ok. minuty – podnosisz wizjer i ściągasz zaślepki pod którymi kryją się śruby. Odkręcasz je i gotowe. Na wierzchu mechanizmu szczęki nie ma żadnego smaru i ruchy przyłbicą często powodują, nieraz całkiem mocne, skrzypienie. Jeśli chodzi o blendę to jak zwykle jest bardzo mocno przyciemniana, i opuszcza się ją suwakiem umieszonym z lewej strony pod skorupą. Wygodne i praktyczne.
Zarówno wizjer jak i blenda są odporne na zaparowanie dzięki dołączonemu sprayowi „No Mist”. Wg. producenta jedna butelka tego sprayu wystarczy na 50 użyć, tylko pamiętaj, że blendę należy spryskać z obu stron. Do rozprowadzenia płynu służy dołączona do zestawu delikatna szmatka. Chyba wystarczy krótki komentarz – to działa! Chociaż wilgoć nie odparowuje tak jak np. z pinlocków, to zaparować wizjer pokryty „No Mistem” jest niemożliwe.
Jak już nas Airoh zdążył przyzwyczaić, wyściółka została wykonana z Coolmaxu i można ją w całości demontować do prania. Górna część trzyma się na rzepach, a poduszki na policzkach z jednej są mocowane na plastikowych zatrzaskach, z drugiej wkłada się je w specjalne wgłębienie. Zamontowanie wyciągniętych poduszek za pierwszym razem może sprawić nieco kłopotu, jest wiele wygodniejszych rozwiązań.
A co z wygodą podczas jeżdżenia? Airoh Cezannee nie powala komfortem. Miejscami czuć twarde elementy tam gdzie normalnie powinna być miękka wyściółka. Przede wszystkim uszy – stykają się miejscami z twardym styropianem. Nie jest to uciążliwe, jednak po długiej trasie odczuwa się dużą różnicę w komforcie pomiędzy Cezannee, a np. Airochem SC 66. Co ciekawe, nawet w tańszym modelu – Miro, poduszki były lepiej skonstruowane.
Aerodynamika Cezannee jest nieco inna niż modelu Miro. Pod tym względem jest lepiej, szczególnie przy bardzo szybkich przelotach – kask nie wpada wtedy w turbulencje, ale parcie wiatru i tak jest na tyle silne, że zniechęca do jazdy, już przy ok. 150 km/h jest to odczuwalne. Nie jest bardzo źle, ale do doskonałości daleko. To co jeszcze mocniej zniechęca do sporych prędkości, to przeogromny hałas! O wypadzie w trasę bez zatyczek zapomnij. Co więcej nawet przy normalnej jeździe huk jest uciążliwy. Żeby temu zapobiec do kasku został dołączony specjalny Wind Stop. Ma on postać kołnierza montowanego na spodzie kasku. Jego celem jest zredukowanie ilości zimnego powietrza jakie dostaje się do środka garnka i zmniejszenie hałasu. Niestety skuteczność tego dodatku jest zerowa…
Jazda z zamkniętą przyłbicą jest niemal tak samo głośna, jak z otwartą, zupełnie jak w Airohu Miro. Jednak jadąc w Cezannee z podniesioną szczęką i opuszczoną blendą powietrze nie wieje mocno w oczy i można śmiało śmigać tak po mieście.
Wentylacja z przodu jest dobra, ale nie ma znaczenia czy wlot jest zamknięty, czy otwarty. Latem to nie problem, jednak kiedy jest chłodno to konieczne staje się założenie np. maski pod kask. Wentylację na górze skorupy można płynnie regulować, ale nawet przy maksymalnie otwartej pozycji w ogóle nie czuć nawiewu. Ważne, że nie ma za gorąco, więc powietrze chociaż trochę cyrkuluje.
Warto wspomnieć też o zapięciu w jakie został wyposażony Airoh Cezannee. Jest ono identyczne jak w modelu Miro, czyli zapinka typu Microlock zamontowana na paskach, które są przymocowane do skorupy w dwóch miejscach – standardowym, oraz z tyłu kasku. Dzięki temu zapięcie powinno być bardziej stabilne podczas wypadku, trzymając się cały czas w tym samym miejscu tuż przy szyi.
Podsumowanie
Airoh Cezannee to kask bardzo… bardzo podobny do modelu Miro. Jest droższy, pod niektórymi względami lepszy, ale w ogólnym rozrachunku wypada… gorzej. Stosunek cena/jakość jest kiepski, głównie ze względu na ogromny hałas, przez który bez stoperów o dłuższej trasie nie ma nawet co myśleć.
Plusy
– Wygodny system podnoszenia szczęki,
– dołączony Antifog „No Mist” w sprayu,
– blenda przeciwsłoneczna
– demontowana w całości wyściółka z Coolmaxu,
– zapięcie typu Microlock,
– miejsce na interkom.
Minusy
– Bardzo głośny,
– ciężko się zakłada i ściąga przy zamkniętej przyłbicy,
– skrzypi przy podnoszeniu i opuszczaniu szczęki,
– cena nieadekwatna do jakości.
Testowany kask dostarczył nam importer – firma Uhma-Bike.
Zostaw odpowiedź