Halowe Mistrzostwa Świata Enduro – upadek Błażusiaka - Motogen.pl

Otwarcie sezonu Mistrzostw Świata w Genui – mocny wypadek i niesamowity 'come back’ w wykonaniu Błażusiaka.

Fabryczny zawodnik KTM-a, Tadeusz Błażusiak, mimo bardzo poważnego upadku podczas pierwszego finału Halowych Mistrzostw Świata w Genui (który zakończył się pękniętymi żebrami, rozbitym ramieniem i wstrząsem mózgu), zdołał zdobyć drugie miejsce w drugim finale i pierwsze miejsce w zamykającym wieczór trzecim finale Halowych Mistrzostw Świata w Genui, kończąc GP Włoch na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej.

Pierwszy finał zdominował potężny upadek Tadeusza, który 'nie doleciał’ ogromnego potrójnego skoku, uderzając mocno w ziemię. Mimo ogromnego upadku, kilkusekundowej utraty przytomności i motocykla tak rozbitego, że prawie nienadającego się do dalszej jazdy, Tadeusz przekroczył linię mety na dziewiątej pozycji.

W drugim finale Błażusiak objął prowadzenie, ale z powodu odnowionej podczas upadku w pierwszym finale kontuzji barku Tadeusz nie był w stanie z odpowiednią siłą podnieść lewego łokcia(ogromny ból) chwilowo utracił kontrolę nad przednim kołem i po upadku dowiózł na metę drugie miejsce.

Trzeci finał był pokazem koncertowej jazdy Polaka, który mimo potężnego bólu, niezaprzeczalnie prowadził od startu do mety wyścigu. Mimo bardzo niebezpiecznego upadku w pierwszym finale, Błażusiak zajmujetrzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Halowych Mistrzostw Świata, co daje mu dobrą pozycję startową do obrony zeszłorocznego tytułu.

Tadeusz Błażusiak: 'Jestem pewien, że wiele osób oczekiwało, że wygram te zawody i oczywiście to jest to czego ja również chciałem, ale mój styl jazdy jest stylem bezkompromisowym – zawsze daję z siebie 100%, a dzisiaj to po prostu się nie udało. Miałem dwa upadki podczas pierwszego finału – pierwszy był normalnym upadkiem gdzie utraciłem panowanie nad przednim kołem po uderzeniu w przeszkodę, drugi był niestety dużo bardziej poważny. Jechałem dobrym tempem i byłem pewien, że mogę odrobić stratę ale straciłem trakcję podczas najazdu na potrójny skok i nie doleciałem do lądowania. Zdawałem sobie sprawę jakie ryzyko niesie za sobą próba potrójnego skoku. Jak tylko udało mi się wrócić na mocno rozbity motocykl moim celem był dowieść do mety jak największą ilość punktów.

 

Podczas drugiego finału bardzo mocno bolało mnie ramię (nie wspominając o problemach z oddychaniem z powodu pękniętych żeber). Prowadziłem przez większość wyścigu, ale niestety brakowało mi siły w lewej ręce i po prostu zaliczyłem glebę. Przed metą odzyskałem drugą pozycję, co zważając na sytuację, jest całkiem ok.

 

Ostatni finał był perfekcyjnym sposobem na zamknięcie nocy. Ze startu wykręciłem »holeshota« a następnie prowadziłem przez cały wyścig pewnie dowożąc zwycięstwo na metę. Jestem przekonany, że byłem wystarczająco dobrze przygotowany do wygrania wszystkich trzech finałów, ale po mocnym upadku podczas pierwszego finału trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej wydaje się bardzo zadawalającym. To dopiero początek sezonu, a obrona tytułu mistrzowskiego jest nadal moim zadaniem numer jeden’.
 

Więcej o motocyklach KTM</a