Trzy najładniejsze sportowe motocykle z Japonii, wyprodukowane w latach 90 - Motogen.pl

Ocena wyglądu w motocyklu to sprawa subiektywna. Z jednej strony każdy ma swoje gusta, z drugiej, stylistyka obecnych motocykli w coraz większym stopniu wymuszona jest zastosowaną technologią i aerodynamiką. Mam wrażenie, że obecne motocykle sportowe zbliżają się do siebie, ale w latach 90 były mocno zróżnicowane.

Postanowiłem podzielić się z Wami tym, które trzy japońskie sprzęty wydają mi się najładniejsze i dlaczego. Tutaj dodam, że porównanie dotyczy tylko „japończyków” inaczej wygraliby Włosi. Ale do rzeczy. Trzy najładniejsze modele z lat 90, to w moim odczuciu:

Honda VFR750F RC36II

Honda VFR750, RC36II generacji została upodobniona do najładniejszego moim zdaniem, modelu wyprodukowanego w Japonii w latach 90, kultowej Hondy NR750. W przypadku VFR wraz face-liftingiem z końca 1992 roku zmieniono owiewki, a sylwetka zyskała na lekkości. Nakładka siedzenia wraz z „ogonem” przypominała ten z NR, a zintegrowane z bryłą nadwozia kierunkowskazy nadawały elegancji. Sportowe wloty powietrza w kształcie lejków, skrzela z kratką z boku silnika i idealne proporcje motocykla czyniły ten sportowo-turystyczny motocykl przedmiotem pożądania na niesamowitą skalę.

Honda VFR750F z 1994 roku

Wiele osób rezygnowało z typowo-sportowych konstrukcji konkurencji na rzecz praktyczniejszej i ładniejszej Hondy. Podwójne reflektory, piękna deska rozdzielcza i jeden z najładniejszych, do dzisiaj, dźwięków silnika na stałe zapisały się w historii. Pod względem prowadzenia, jakości wykonania czy rozwiązań konstrukcyjnych motocykl wypracował swój własny styl, ale był zawsze w ścisłym topie.

W moim odczuciu Honda nigdy więcej nie zbudowała pojazdu w segmencie sportowo-turystycznym, który łączył unikalne rozwiązania, uniwersalność, komfort i osiągi z tak pięknym wyglądem. Co ciekawe, z racji dużej podaży VFR750F wciąż czeka na odkrycie na rynku klasyków, stąd sprzedawana jest w cenach typowych dla motocykli używanych. Wykorzystajcie to!

Yamaha YZF-R1

Inspirowana rzadką, doskonałą technicznie i dysponującą świetnymi osiągami YZF-R7, Yamaha YZF-R1 dokonała tego, co Honda CBR900RR na początku lat 90. Połączyła osiągi sportowego litra z masą i prowadzeniem sześć setki, ale zrobiła to skuteczniej i bardziej agresywnie. Yamaha YZF-R1 w momencie prezentacji wyprzedziła konkurencję o kilka lat, pod względem stosunku masy do mocy. Jednak z punktu widzenia niniejszego zestawienia, to sprawa wtórna.

Yamaha YZF-R1 z 1998 roku

Motocykl miał stylizację, która zmieniła wygląd sportów na dziesięciolecia. Odeszła w niej od okrągłych reflektorów, płynnych, obłych linii na rzecz stylistyki narysowanej agresywną kreską. Ostre krawędzie, klinowaty kształt zawierał w sobie dynamikę i sportową złość. Był to strzał w dziesiątkę. Motocykl z miejsca zaskarbił sobie sympatię użytkowników, bowiem błyskawicznie i bezbłędnie wyróżniał się z tłumu konkurencyjnych pojazdów.

Zwłaszcza młodsi użytkownicy stali się jej zagorzałymi fanami. Swoją drogą, Yamaha przez wiele lat potrafiła dokonać niebywałego: każda kolejna generacja wydawała się jeszcze bardziej atrakcyjna stylistycznie. Niestety, ta tendencja zakończyła się na modelu RN22 z 2009, kiedy design znacząco się zmienił.

Czy w dobrą stronę? Nie nam to oceniać. Faktem jest, że model z 1998 roku był nie tylko przełomowy wizualnie, ale także piękny, filigranowy i niesamowicie agresywny…

Kawasaki ZX7R

Kawasaki ZX7R jest w moim odczuciu najładniejszym motocyklem japońskim, poza Hondą NR750. Ma śliczną czachę z idealnie dobranymi, trapezowymi reflektorami, z systemem soczewek. Patrząc z boku, jego linia, chociaż dość ciężka, jest idealna.

Proporcje masywne, ale doskonałe. Ciekawy tył, pięknie wyeksponowana rama, przednie zawieszenie – kwintesencja „przecinaków” sprzed czasów Yamahy YZF-R1. Jeśli połączymy to z niezliczoną ilością zwycięstw w lokalnych seriach SBK, oraz solidną, wydajną i dającą się modyfikować konstrukcją, mamy idealny agregat do ścigania.

Kawasaki ZX7R

W kwestii wyglądu cechy charakterystyczne są dwie: idealne proporcje, mimo że niezbyt lekkie optycznie, oraz przyjazna stylizacja. W ZX7R nie widzę wizualnej agresji. I takie ukrywanie „wilka w owczej skórze” działa na podświadomość jeszcze lepiej, niż bezceremonialne obnoszenie się z potencjałem maszyny, jak w większości konstrukcji sportowych z pierwszego dziesięciolecia XXI wieku. Tak, Kawasaki ZX7R jest po prostu niezwykle miła dla oka, szczególnie w kolorze zielonym z białymi fragmentami.

Na koniec podkreślę jeszcze raz, kwestie gustu są niewymierne. Dlatego, jeśli macie inne typy w kwestii najładniejszych, sportowych motocykli z Japonii, napiszcie w komentarzu…

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany