Elektryczne Moto Guzzi? Spokojnie, V-Epocale to tylko koncept, ale za to wyjątkowo udany! - Motogen.pl

Elektryczny V-twin brzmi jak herezja, jednak designer Enrico Balsamo udowadnia, że nawet najgłupsza idea dotknięta talentem kreatywności, może zyskać na sensie i stać się genialną.

Elektryfikacja napiera niczym błotna lawina, zrównując z ziemią najpiękniejsze zabytki techniki motoryzacyjnej. Wygląda na to, że bez emigracji poza UE nie będzie dało się uniknąć elektrycznej przyszłości dla naszych pojazdów. Pewnym pocieszeniem w tej niewesołej perspektywie jest fakt, że w zalewie napędzanej prądem tandety, trafiają się czasem bardzo fajne pomysły.

Na portalu Motociclismo ukazał się niedawno artykuł o koncepcie elektrycznego Moto Guzzi V-Epocale. Autorem projektu jest czytelnik Enrico Balsamo, który jest projektantem, dzięki czemu zaprezentowane szkice wyglądają przekonująco i spójnie.

Bazą dla pomysłu na elektrycznego Gutka jest tradycyjny dla tej marki sposób ułożenia silnika oraz napędu wałem – wzdłużnie, z cylindrami rozchylonymi na boki. Baza ta obudowana jest następnie elementami motocykla, a całość odrobinę przywodzi na myśl model V100 Mandello.

Blok silnika i skrzynię biegów zastąpiły akumulator główny i kompaktowy silnik elektryczny, który, za pomocą wału, przenosi napęd na koło tylne. Ciekawą funkcję projektant przypisał charakterystycznym cylindrom – to dodatkowe akumulatory, które, w zależności od wersji, zapewniają większy lub mniejszy zasięg.

Zestaw o mniejszej pojemności (V50) daje 2×40 km dodatkowego zasięgu, co w połączeniu z akumulatorem głównym pozwoli na przejechanie 200 km. Zestaw o większej pojemności (V100) to dodatkowy zasięg 180 km, czyli łącznie z akumulatorem głównym motocykl dysponuje prądem na przejechanie 300 km. Trzeba przyznać, że to bardzo kreatywne wykorzystanie najbardziej chyba charakterystycznego elementu motocykli Moto Guzzi.

Ale to nie koniec pomysłów, które przygotował projektant. Udało mu się także wygospodarować przestrzeń na kask w miejscu, gdzie motocykle zwykle mają zbiornik paliwa. Nie jest to rozwiązanie rewolucyjne, bo znamy je doskonale choćby z Aprilii Mana, czy Hondy NC 750, ale z pewnością praktyczne i nieocenione w mieście, gdzie elektryczne jednoślady będą widywane najczęściej.

Nadal stoimy na stanowisku, że totalna elektryfikacja to zło i wcale nie chodzi w niej o ochronę środowiska. Jednak przykład taki, jak ten pokazuje, że przy odrobinie chęci i kreatywności można nawet w tak idiotycznym trendzie znaleźć trochę radości.

Moto Guzzi V-Epocale – galeria

Źródło: motociclismo.it

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany