Denis Grachev stunter z Kaliningradu - Motogen.pl

W sieci złowiliśmy dla Was kolejny stunterski klip. Tym razem kaskaderskie ewolucje wykonuje 19-letni mieszkaniec Kaliningradu, Denis Grachev.

 
Stunter zdradził nam, że życie w Rosji jest bardzo trudne. Jednak mimo wszystko chłopak nie chce narzekać i stara się jak może, by urzeczywistniać swoje marzenia i robić to, co kocha.
 
MOTOGEN.PL: Kiedy zdobyłeś swój pierwszy stunt bike?
Denis Grachev: Swój pierwszy stunt bike miałem w 2010 roku, był to 200 ccm Motard. Był to także mój pierwszy sukces, gdyż stałem się zawodnikiem firmy Baltmotors produkującej jednoślady.  
 
Opowiedz nam o swojej kolejnej stunt maszynie.
Honda CBR 600 RR z 2005 roku to moja druga maszyna. Mam ją od 2011 roku do dziś. Dla pewności podkreślę, że jest to dobry motocykl, ale średnio sprawdza się w stuncie. Nadal mam problemy z odpowiednim wyczuciem punktu balansu. A to sprawia, że w głupi, nerwowy i niekontrolowany sposób toczę grę z manetką gazu. Dodatkowo pewne wady tego motocykla zdecydowanie nie uszczęśliwiają mnie podczas ekstremalnej jazdy. Jednak jest to drugi już motocykl, jaki dostałem od mojego sponsora, więc mam podstawy do tego, by być szczęśliwym.
 
Kto pomaga Ci w przeróbkach i naprawach motocykla?
Zawszę mogę liczyć na pomoc przyjaciela, za co jestem mu bardzo wdzięczny.
 
Dlaczego właśnie motocykle i stunt stały się częścią Twojego życia? 
Fanem motocykli byłem od dzieciństwa. Wiem, że nie odnalazłbym się w klasycznej jeździe, dlatego stunt daje mi dużo radości. Cieszy mnie każda chwila spędzona w ten ekstremalnie nietypowy sposób.
 
Twoim ulubionym trickiem jest…
Moim ulubionym trickiem jest zdecydowanie switchback coffin zero z odkręconym gazem do odcięcia. Nie jest to łatwy trick, ale agresywny. I za to kocham tę sztuczkę. 
 
Nad jaką sztuczką obecnie pracujesz?
Niedawno rozpocząłem naukę switchback wheelie, który wygląda naprawdę zwariowanie.
 
Czy łatwo jest znaleźć miejsce do treningów w Twoim kraju?
Ze znalezieniem miejsca nie ma tu większego problemu. Jednak znalezienie placu z dobrą nawierzchnią stanowi nie lada kłopot. 
 
Ilu stunterów prócz Ciebie można spotkać w Kaliningradzie?
W moim mieście stunt uprawia około czterech osób. Ale większość czasu spędzam trenując w samotności. W całej Rosi nie ma zbyt wielu stunterów. Ten sport z dnia na dzień staje się coraz bardziej popularny – to wspaniałe.
 
Jak wiadomo nie od dziś, stunt jest kontuzjogenny. Opowiedz nam o swoich upadkach.
Niestety, upadki to standard. W zeszłym roku jeździłem w hangarze podczas noworocznej imprezy, gdzie było bardzo ślisko. Wywróciłem się, a motocykl wylądował na mojej nodze. To był okropny czas w moim życiu. Okres operacji, bólu, nieprzespanych nocy. Ale teraz mogę powiedzieć, że to był dla mnie dobry test. Po przeżyciu tej sytuacji stałem się silniejszy.
 
Czy władze w Twoim kraju akceptują stunterskie treningi?
Myślę, że Rosja jest najbardziej wolnym krajem dla stunterów, nocnej jazdy po mieście. Nie mamy problemów z władzą. Dlatego mam nadzieję, że pewnego dnia stunterzy z innych krajów postanowią przybyć do Kaliningradu na wspólną jazdę!
 
Dziękujemy bardzo za rozmowę! Życzymy wielu sukcesów i dużo zdrowia!