Taksówkarz dostał 3 lata więzienia, 10 lat zakazu pracy za kierownicą oraz musi zapłacić 20 000 zł zadośćuczynienia.
W tej sprawie nie ma motocykli, a jedynym jednośladem jest rower. Jest za to ogromne niedowierzanie, że ktoś mógł zrobić coś takiego oraz wysoka, ale racjonalna kara wymierzona przez sąd.
Głośna sprawa miała miejsce w kwietniu 2019 roku, we Wrocławiu, na ulicy Borowskiej. Doszło do kolizji taksówkarza (Artur Ch.) z rowerzystą (Yuri H.). Gdy Ukrainiec próbował oddalić się z miejsca zdarzenia, taksówkarz rozpoczął pościg, wjechał na teren Parku Skowroniego, potrącił i przejechał rowerzystę. Yuri H. trafił do szpitala w stanie ciężkim, m.in. ze zmiażdżoną klatkę piersiową oraz połamanymi żebrami.
Zdaniem prokuratury taksówkarz zrobił to umyślnie. W toku sprawy sądowej Adam Ch. nie przyznawał się do winy – twierdził, że potrącenie było nieszczęśliwym wypadkiem oraz że chciał dokonać obywatelskiego zatrzymania w celu wyegzekwowania pokrycia kosztów naprawy samochodu.
Sąd nie uwierzył w tłumaczenia Adama Ch., uznając jego działania za umyślne i celowe. Czyn zakwalifikowany został jako próba zabójstwa oraz spowodowanie ciężkiego kalectwa. Wyrok jest surowy.
Jak czytamy w komunikacie Sądu Okręgowego we Wrocławiu:
„Sąd uznał za winnego zarzuconego mu czynu i wymierzył mu karę 3 lat pozbawienia wolności, orzekł od oskarżonego na rzecz poszkodowanego kwotę 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz orzekł zakaz wykonywania działalności gospodarczej i zawodowej związanej z prowadzeniem pojazdów mechanicznych w celach zarobkowych przez okres 10 lat„.
Wyrok jest nieprawomocny. Dlaczego piszemy o tym na Motogen.pl? Jeżeli następnym razem poniosą Was nerwy za kierownicą, przypomnijcie sobie tę sprawę. Agresja drogowa może szybko wymknąć się spod kontroli.
info & foto:
tuwroclaw.com
Zostaw odpowiedź