Kask chroni to, co najcenniejsze. U tego pana chronił flaszki - Motogen.pl

Warszawscy policjanci zatrzymali motocyklistę, który zgodnie z przeznaczeniem kasku, używał go do ochrony tego, co miał najcenniejsze. W tym konkretnym przypadku butelki, które wiózł do skupu.

Jeśli chodzi o pijanych kierowców jednośladów widzieliśmy już wszystko, w tym pijanego Ukraińca, który jadąc bez kasku uderzył skuterem w radiowóz. Ale historia, którą dziś opowiemy, także warta jest opowiedzenia, bo jest o tyle śmieszna, co rozczulająca. Wyobraźcie sobie scenę: środek dnia, ruchliwa ulica, a po niej mknie motocyklista. Niby nic nadzwyczajnego, ale nasz bohater wyróżnia się kilkoma szczegółami – jest pijany, a trzymany w ręku kask pełen jest pustych butelek po piwie.

Motocyklista z tajną misją

Nie wiadomo, co popchnęło motocyklistę do tej misji, ale jedno jest pewne: postanowił, że każda butelka po piwie zasługuje na drugą szansę. Może myślał o recyklingu? A może to była jego osobista wersja akcji „Czyste Miasto”? Niestety, nawet najlepsze intencje nie zmieniają faktu, że jazda na podwójnym gazie to fatalny pomysł.

Policja w akcji

Na nieszczęście dla naszego bohatera, jego karkołomna jazda nie umknęła uwadze czujnych oczu warszawskiej policji. Widok motocyklisty z butelkami po piwie był wystarczająco niecodzienny, by wzbudzić podejrzenia. Funkcjonariusze zatrzymali go i – niespodzianka! – okazało się, że miał solidną dawkę promili w krwi.

Przesłanie z historii

Morał tej historii jest prosty: jeśli planujesz przewozić butelki po piwie, rób to na trzeźwo, a jeśli planujesz używać do tego celu kasku, upewnij się, że drugi masz na głowie. No i najważniejsze – jeśli już podejmować ryzyko przewozu butelek w kasku, to niechże choć będą pełne.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany