Honda CBR750R. Czy taki sportbike miałby szansę na rynkowy sukces? - Motogen.pl

CBR750R nie byłby ani mocniejszy, ani ładniejszy od CBR650R. Po co zatem Honda miałaby wprowadzać go do produkcji? Dobre pytanie, ale odpowiedzi są niepokojąco zasadne.

Model CBR750R byłby jak najbardziej na miejscu – nie tylko gotowa jest większość jego platformy, Honda ma też gotową legendę i rynek, na którym mogłaby konkurować. Czy jednak producent zdecyduje się na taki krok? Tutaj odpowiedź nie jest póki co jednoznaczna, choć wiele wskazuje na to, że faktycznie tak się stanie.

W ubiegłym roku Honda pokazała dwa modele – Transalp i Hornet, w których wykorzystano ten sam, nowo opracowany silnik dwucylindrowy o pojemności 750 cm3. Od razu rzuca się w oczy brak trzeciego motocykla, który mógłby uzupełnić tę dwójkę – sportbike’a CBR750R. Być może producent nie robi tego, bo w ofercie wciąż jest cieszący się sporym zainteresowaniem model CBR650R, napędzany, bądź co bądź, lepszym, bo 4-cylindrowym silnikiem.

Czy to oznacza, że CBR750R nie ma szans? Niekoniecznie. Nie należy zapominać, że Cebra 650, czy nam się to podoba, czy nie, w świecie technologii uznawana jest już za przestarzałą. Nie bez znaczenia jest także fakt, że silnik 650 cm3 będzie wkrótce musiał zmierzyć się z normą Euro 5+, która ma wejść w 2024 roku.

Kiedy spojrzy się na listę modeli Hondy, wyraźnie widać, że w segmencie nakedów CB650R i CB750 Hornet mają zbyt zbliżone parametry, co tworzy wewnętrzną konkurencję. Mało prawdopodobne, by sytuacja została tak na dłużej, a zatem możemy się domyślać, że CB650R wkrótce zakończy swoją karierę, a wówczas CBR650R zostałby jedynym modelem z silnikiem 650 cm3. Z punktu widzenia ekonomii to niezbyt rozsądne, a zatem niewykluczone, że wraz z nakedem zniknąłby także sportbike.

Zdaniem dziennikarzy magazynu Young Machine, CBR750R jest już zaplanowany i Honda kończy nad nim prace. Silnik i rama są już gotowe, a zatem działania ograniczają się w zasadzie do detali i odpowiedniego zestrojenia. Największym problemem może okazać się co innego – przekonanie nabywców, że zamiast czterocylindrowej Cebry o mocy 95 KM, lepiej kupić dwucylindrową Cebrę o mocy 92 KM.

W tym segmencie jednak różnie bywa – chętnych na mocarne 600 i 750 ubywa, za to coraz większą popularnością cieszą się „insta sporty”, które dysponują stosunkowo niewielką mocą, ale za to świetnie wyglądają w social mediach. Dobrym przykładem jest Aprilia RS660, która wygląda znakomicie, a ma tylko 100 KM. Jeszcze lepszym – Yamaha R7, która mocą 74 KM z pewnością nikomu nie zaimponuje, a jednak sprzedaje się całkiem nieźle.

Honda CBR750R byłaby w tym kontekście ciekawą propozycją i całkiem prawdopodobne, że wysunęłaby się na prowadzenie w statystykach sprzedaży. Problemem jest tylko to, że ogólna liczba kupujących motocykle sportowe z roku na rok spada.


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany