Awaryjność Ducati – obalamy mity! - Motogen.pl
TO JEST NASZE ARCHIWUM KATEGORII 'Artykuły'

Latając codziennie Ducatem mam niewątpliwą 'przyjemność' słuchania, że pewnie więcej czasu spędzam w garażu lub u mechanika, niż na trasie – to już jest nudne! Być może jednak warto się zastanowić, czy taka jest cała prawda o Ducati?

 

Z moich doświadczeń wynika, że niekoniecznie. Poprzednim moim motocyklem był Monster 696. Oprócz uszczelnienia silnika (zrobionego na gwarancji – wada fabryczna tego rocznika) jakoś nie chciał się popsuć, czym bardzo rozczarował wielu niedowiarków. Motocykl mechanika widział tylko na rutynowych przeglądach technicznych, opcjonalnie jak mu zrobiłam krzywdę podczas wypadku. Ciekawe, i co zawsze powtarzam przy takich okazjach, do serwisu jeździłam co 12 000 km, a nie, jak w każdym 'japońcu', co 6000 km. Na dodatek przegląd kosztował mniej niż w przypadku Suzuki GS500!

 

'Nie latam Ducati, bo się psuje'
Obecnie większość motocykli wzywana jest na akcje serwisowe. A to hamulce, a to jakiś problem z przewodami, które mogą się przecierać, a to motocykl bierze olej – słynna wpadka ostatniej generacji CBR1000RR i apetyt nawet litra oliwy na 1000 km! Mimo to tylko Harley-Davidson i Ducati mają opinię tych psujących się. Dlaczego? Okazuje się, że taką ustną opinię kolega przekazał koledze i dlatego dany motocyklista nie jeździ Ducati. Legenda awaryjności tej marki zakorzeniła się w Polsce równie mocno jak to, że zakładamy sobie na szyję metalowe linki, by w razie wypadku zginąć, a nie zostać warzywem.

 

Ponieważ w moim garażu stoi już i dopiero drugie Ducati, a ja nie uważam się za eksperta w kwestii mechaniki, zapytaliśmy o opinię o tych motocyklach wieloletnich użytkowników i serwisy:

 

Theodor Barański (mechanik motocykli Ducati, który po pracy lubi zabrać swojego Dukata na tor, by pozdzierać slidery):

'Generalnie motocykle Ducati nie są bardziej awaryjne od innych marek. Mają za to pewną cechę, bo trudno to nazwać wadą. Są bardzo wymagające serwisowo. Kupując motocykl marki Ducati, dostaje się maszynę bardziej bezkompromisową niż jakikolwiek odpowiednik japoński w danej klasie.

 

Ta mityczna awaryjność Ducati wynika z kilku powodów. Raz, że są to motocykle relatywnie drogie, a więc w czasach, gdy w Polsce zaczęły pojawiać się »poważne« motocykle, to jeśli wśród nich pojawiło się Ducati, było zwykle w nie najlepszej kondycji. Druga sprawa to fakt, iż jako marka niszowa, nikt nie wiązał swojej przyszłości zawodowej ze specjalizacją w kierunku serwisowania tych motocykli. Konsekwencją tego był i nadal jest brak wyspecjalizowanych mechaników znających specyfikę marki. Mechanicy w ASO nigdy nie byli wyłącznie mechanikami Ducati. Robili wszystkie marki. To wszystko w połączeniu z trudniejszą obsługą mechaniczną od motocykli japońskich mogło nie cieszyć się zaangażowaniem w poznanie specyfiki. Do tego doszła niezbyt zdrowa atmosfera związana z obsługą polskiego rynku w części zamienne przez byłych importerów. '...przegląd motocykla Ducati kosztował mniej niż w przypadku Suzuki GS500!'

 

Jest jeszcze jeden powód rozpowszechnienia się opinii o awaryjności. Nie wiem czy nie najważniejszy. Chodzi o podejście Polaków do kwestii dbania o serwis. Dość popularne jest cwaniactwo i próba »zaoszczędzenia« gdzie się da. Póki jeździ, to nie ma co lecieć do mechanika. O ile motocykle japońskie bez większych problemów tolerują zaniedbania czy niedopatrzenia okresowego serwisu, o tyle Ducati bardzo prawdopodobne, że szybko odmówi posłuszeństwa. Potwierdzeniem tego jest fakt, że wielbiciele marki, którzy swoje motocykle naprawdę szanują i prawidłowo serwisują, nie narzekają na awaryjność. Zwykle o awaryjności trąbią przypadkowi użytkownicy, którzy do tych motocykli podchodzili jak do każdego innego, lub osoby, które »okazyjnie« nabyły taką maszynę. Oczywiście nie ma co demonizować, bo ani ten serwis nie jest tak straszliwie częsty, ani drogi. W dłuższym okresie czasu koszt serwisu względem motocykli japońskich się wyrówna.

 

Chyba nie da sie wyróżnić który model jest bardziej lub mniej awaryjny. Popularny jest prywatny import z Wielkiej Brytanii, gdzie, jak wiadomo, klimat nie pozostaje bez wpływu na stan maszyny. Co ciekawe, jeśli już następuje usterka elektryczna, to w większości przypadków są to elementy od japońskich kooperantów.

To wszystko w połączeniu z proporcjonalnie niewielką liczbą Ducati na drogach względem innych marek oraz faktem, że każda najdrobniejsza usterka jest pożywką dla ludzi przekonanych o ich awaryjności, jest powodem takiego, a nie innego postrzegania tych motocykli'.

 

Darek Musielak na co dzień prowadzący serwis Motomaniax, zajmujący się włoskimi motocyklami:
'Ja dodam ze swojej strony, że słabą stroną starszych silników Ducati były częste wycieki oleju. Ducati przez dłuższy czas nie zwracało uwagi na to, czym lub jak »skleja« swoje silniki. To trochę też dlatego, że wszystkie jednostki napędowe Ducati mają rodowód wyścigowy – a przecież wiadomo, że po wyścigu rozkłada się silnik i składa go na nowo przed następnym wyścigiem. Na przykład w pierwszym roku produkcji praktycznie większość M696 ciekło spod lewego dekla silnika (to właśnie przeżył mój Ducat 696 – przyp. red).

Mimo zaawansowanej techniki, Ducati nie ustrzegło się błędów wieku dziecięcego. Były różne problemy z różnymi modelami, można by wymienić kilka fuckup-ów w postaci chociażby »eksplodującej« tylnej zębatki w pierwszych 1098, smażącego się regulatora napięcia oraz samoistnie odpadających szkieł lusterek w 848 i 1098. Na regulator i zębatkę był fabryczny recall, natomiast przez opieszałość i brak odpowiedniej reakcji po stronie byłych importerów podejrzewam, że do tej pory te elementy nie zostały wymienione we wszystkich egzemplarzach sprzedanych na terenie naszego kraju. Co do lusterek, pierwsze maszyny 1098 i 848 już w skrzyniach transportowych miały potłuczone lusterka leżące na podłodze... '...jaka awaryjność? O czym mówimy? W tym sezonie przejechałem prawie 20 tys. km po Europie, trzy podróże i.. nic!'

Idąc w dół w kwestii rocznikowej, pierwsze egzemplarze 999 i 749 miały poważne problemy z elektroniką. W tych modelach pierwszy raz w historii Ducati wprowadziło w elektronice szynę CAN. Niestety, nie wiadomo do końca czemu to rozwiązanie nie sprawdza się idealnie, przynajmniej w rocznikach 2003 i 2004. W 2005 roku wyszła poprawiona wersja 999 i z nią już nie ma takich problemów. Fakt – elektryka to słabsza strona Dukaciaków. Na przestrzeni dwóch lat obsługuję pierwszy egzemplarz 999 sprzedany u nas w 2003 roku w Boldorze, mający wtedy siedzibę jeszcze w Warszawie na Jagiellońskiej. Jest to motocykl, który bardzo mocno przyłożył się do opinii awaryjności Ducati. Ta maszyna, całkiem niedługo po zakupie, jadąc w większej grupie motocykli w kierunku Brna (wyjazd na motocyklowe GP) w Częstochowie prawie zapaliła się... Spaliła się duża część wiązki elektrycznej. Od tamtej pory wymieniliśmy w tym 999 wiele elementów, ale dopiero pod koniec tego sezonu pierwszy raz wróciła na własnych kołach do domu. Mimo to właściciel nadal kocha Ducati; ze wspólnikiem kupili miesiąc temu dwie nówki 1198.

 

Generalnie Ducati jest bardzo czułe na terminowość dokonywania przeglądów serwisowych. Jeśli nie wykonamy na czas tego, co powiedziała fabryka, motocykl na 100% odpowie awarią. Czasem zaglądając do silnika w trakcie serwisu włos się na głowie jeży. Np. przyjeżdża do nas motocykl, który dosłownie 2000 km wcześniej miał robiony przegląd w jednym z polskich renomowanych serwisów, a okazuje się, że luzy zaworowe są poza tolerancją. To znaczy, że albo ktoś nie potrafił ich zmierzyć, albo zmierzył i nie wyregulował.

 

Podejrzewam, że utrudniony dostęp do podstawowych materiałów eksploatacyjnych (przede wszystkim paski rozrządu oraz płytki zaworowe) mocno przyczynił się do jakże polskiej opinii, że Ducati to »badziewie«.'

 

Jarosław 'Franek' Frankowski (obecnie posiada Desmo Wdowę, zapalony podróżnik i pasjonat motocykli Ducati):
'Jaka awaryjność? O czym mówimy? W tym sezonie przejechałem prawie 20 000 km po Europie, trzy podróże i... nic. Wymiana tylnej opony, napędu – to jest awaryjność w przypadku Ducati. Jako ciekawostka – jechaliśmy przez Rumunię w dwa motocykle: Yamaha FJR 1300 i mój ST-ek. Padał deszcz. Zatrzymaliśmy się, kumpel nie puszczał manetki gazu. Zapytałem: »Co jest?«. W odpowiedzi usłyszałem: »Nie trzyma wolnych obrotów, wilgoć«. Tak wypadła konfrontacja włoskiego i japońskiego motocykla w warunkach polowych.

 

Czy bym zamienił Dukę? A na co? Kto raz poznał markę Ducati wie, że nie ma innych ciekawych bajków na świecie... W czerwcu ruszamy w podróż do Libanu, oczywiście na motocyklach Ducati. To tyle, jeśli chodzi o mój pogląd na awaryjność tych motocykli. A że się psują? Jak są źle serwisowane, w polskich niekompetentnych serwisach, to nie ma się co dziwić, że się psują. Coraz więcej userów serwisuje Duki za granicą – czeska Praga, Budziejowice, Berlin. Są to autoryzowane serwisy, przeszkoleni mechanicy, odpowiednie narzędzia, faktura, gwarancja. Wystarczająco dużo powodów, aby motocykla nie oddawać w ręce pseudo mechaników'.

 

Jacek Frankiewicz, Presidente – Desmo Maniax DOC Poland:

'Według mnie – choć nie jestem mechanikiem – technologia Ducati nie jest bardziej awaryjna od innych konstrukcji, a jedynie pewne rozwiązania techniczne wymuszają specjalistyczną obsługę i większą troskę użytkowników. Gro ludzi pomstujących na »ciągle psujące się Ducati« to tzw. garażowi fachowcy, którzy próbują najbardziej skomplikowanych napraw dokonywać samemu, często z marnym skutkiem. Kupujemy później »okazje« na portalach aukcyjnych. Problem może też wynikać z niewiedzy – spotkałem się już kilka razy z opinią osób kupujących motocykle za granicą, że suche sprzęgła zawsze są »zajechane«... A przecież faktem jest, że nowe tarcze sprzęgłowe posiadają tak minimalne ilości materiału ciernego, że wyglądają już jak zużyte. Jak widać, tak musi być. Nie wiem o co to całe halo z awaryjnością... Może też tego nie rozumiem do końca, ponieważ moje 998 przez całe dziesięć lat, gdy jest w moich rękach, nigdy mnie poważnie nie zawiodło. Druga kwestia to sprawa, że dbam o motocykle.

 

Zauważam, że świadomość Dukatowa naszego społeczeństwa rośnie z biegiem czasu. Nie spotykam już tak często humorystycznych sytuacji, które zdarzały się 8–10 lat temu, gdy na skrzyżowaniu ulic, oczekując na zielone światło, kierowcy przekrzykując moje hałasujące otwarte sprzęgło próbowali uświadomić mnie, że silnik się psuje i pewnie zaraz wybuchnie... bo przecież jak może tak dzwonić i klekotać. '...technologia Ducati nie jest bardziej awaryjna od innych konstrukcji, a jedynie pewne rozwiązania techniczne wymuszają specjalistyczną obsługę i większą troskę użytkowników...'

 

Prowadząc klub Desmo Maniax DOC Poland i siedząc już parę lat w temacie, zauważyłem wiele czasami dość skrajnych pobudek, dla których ludzie kupowali Ducati. Byli młodzieńcy, którzy chcieli na modnej »włoszczyźnie« konkurować z rówieśnikami w dresach, pytając na forum klubowym »ile pójdzie na maksa« lub »czy dobrze jeździ na kole«. Były zamożne osoby, które kupowały topowe wersje danego modelu po ponad 100 000 zł tylko jako dodatek do np. swojego Porsche, nie wyjeżdżając motocyklem poza miasto bo »drogi są dziurawe«. Są też ludzie innej kategorii, których szczególnie cenię. Są to osoby, które dokonały przemyślanego wyboru; często widziałem jak ciułały grosz do grosza na swoje wymarzone Ducati, przez wiele miesięcy rozpytywały na forum, pokochały tę naszą »włoszczyznę« z całą paletą zalet i wad. Jest przecież wiele wspaniałych motocykli, lecz nas akurat ta włoska marka przyciągnęła skutecznie i trwale do siebie. Często powtarzam: jeśli przejeździsz na Ducati minimum dwa sezony, to prawdopodobnie zostaniesz przy tej marce. Często się to sprawdzało'.

 

To samo mówi nasz obecny importer maszyn Ducati, firma Inter Motors. Podkreśla również, że jeżeli motocykl zostanie prawidłowo złożony i sprawdzony przy przeglądzie zerowym, do serwisu przyjeżdża tylko na przeglądy techniczne. Zatem potwierdza to tylko, że awaryjność tych sprzętów, szczególnie nowych, to mit! Prawdą jest jednak, że do serwisów trafiają motocykle sprowadzone, które przez brak odpowiednich części na rynku (ten problem podobno mamy już z głowy) były składane przez ludzi nie znających się na tym i na niekoniecznie pasujących zamiennikach. Nic więc dziwnego, że wówczas Ducati buntuje się i odmawia posłuszeństwa.

 

Jaka jest prawda o Ducati w Polsce? Jest to taka sama marka jak każda inna, no może bardziej ekskluzywna. Motocykle nie psują się częściej niż inne, chociażby 'japończyki' czy nawet podobno bezawaryjne maszyny BMW. Za to ich właściciele to zwykle bardziej świadomi ludzie. Wiedzą czego chcą i wchodząc do salonu sprzedaży, są zdecydowani na Ducati. Wiedzą co to jest i dlaczego w ich garażu stać będzie właśnie taki motocykl.

 

Jeżeli to Was nie przekonuje i nadal myślicie, że Ducati wyjeżdżające z garażu o własnych siłach to ewenement, wybierzcie sobie cokolwiek innego i zazdrośćcie dalej, że ktoś miał więcej fantazji kupując nietypową maszynę.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany