Siedzisz na przysłowiowym fajku i nagle spostrzegasz, że w twoim kierunku w poślizgu sunie koparko-ładowarka. Strach cię paraliżuje i w myślach żegnasz się z najbliższymi. Tymczasem wybawienie przychodzi ze strony… samochodu.
Trzeba przyznać, że ten motocyklista wyczerpał na najbliższy sezon limit szczęścia, a jego Anioł Stróż zapracował na podwyżkę. A wy, mieliście sytuację, po której stwierdziliście: „kurcze, było blisko”…?
Zostaw odpowiedź