Magazyn “Cycle World” przeprowadził wywiad z szefem marketingu FIM, Fabio Munerem, w którym poruszono temat nowej homologacji dla kasków wyścigowych. Według Munera, jest ona dużo bardziej wymagająca od obecnych na rynku certyfikatów ECE, JIS oraz Snell.
Badania wytrzymałości kasków, zlecone przez FIM, przeprowadzane są na jednym z hiszpańskich uniwersytetów, w doskonale wyposażonych laboratoriach. Cały proces przeprowadzany jest nie tylko dla danego modelu, ale również dla każdego rozmiaru skorupy z osobna – testuje się 10 sztuk na rozmiar. Sprawdzana jest ich odporność na uderzenia poprzeczne, wzdłużne i ukośne a także na uszkodzenia związane z rotacją (zawodnik turlający się po podłożu).
Ponadto FIM wymaga, by badania te przeprowadzane były z pełnym zestawem aerodynamicznych dodatków, takich jak spojlery, często zmienianych z wyścigu na wyścig. Najkrócej mówiąc – wszystko, czego może użyć zawodnik, musi być wcześniej sprawdzone w pełnej konfiguracji.
Kaski spełniające wymagania certyfikatu FIM oznaczone będą specjalnym hologramem oraz kodem QR. Jak powiedział Fabio Muner, celem federacji jest przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa zawodników, a nie wpływanie na rynek konsumencki. Dodał jednak, że taka oferta byłaby bardzo mądrym posunięciem ze strony producentów i chętnie zobaczyłby w salonach sprzedaży modele kasków homologowane przez FIM. Znając wpływ, jaki mają zawody MotoGP na rozwój pozostałych dziedzin branży motocyklowej, wydaje się to tylko kwestią czasu.