10 wypadków motocyklowych – podsumowanie policyjnej prowokacji - Motogen.pl

W niedzielę 22.07.2012. w Katowicach oraz Zabrzu doszło do 10 groźnych wypadków z udziałem motocyklistów. Dzięki szybkiej reakcji przypadkowych kierowców ofiar w ludziach nie było. Tak należy podsumować badania, jakie śląska Policja przeprowadziła w ostatnią niedzielę na drogach Katowic oraz Zabrza.

 

Badania to pięć prowokacji wypadków w Katowicach w okolicy lotniska Muchowiec oraz pięć w Zabrzu niedaleko wyjazdu na autostradę A4. Policja sprawdzała czas reakcji oraz jakość podjętych działań ratunkowych udzielanych poszkodowanym.

 

W trzech z pięciu prowokacji w Katowicach pierwszy samochód przejeżdżający obok poszkodowanych zatrzymał się i udzielał pomocy. W dwóch pozostałych symulacjach w tym mieście policjanci policzyli 15, a w następnym zdarzeniu 10 samochodów, których kierowcy przejechali obok patrząc na poszkodowanych, nie udzielając pomocy. Najdrastyczniejszym przykładem znieczulicy był wolno jadący rowerzysta, który nie zdecydował się na pomoc ofiarom i pojechał dalej.

 

„Winien jest m.in. efekt rozproszenia odpowiedzialności” – mówi Agnieszka Pawlus ,psycholog Komendy Wojewódzkiej Policji z Katowic. – „Jeśli na miejscu są inni ludzie, samochody, poczucie odpowiedzialności ulega dyfuzji, rozmywa się i dzieli pomiędzy wszystkich obserwatorów, więc większe jest prawdopodobieństwo, że zareaguje ktoś inny. Jeśli tylko jedna osoba jest świadkiem wypadku, to ona ponosi całą odpowiedzialność za nieudzielenie pomocy i będzie miała silne poczucie winy jeśli nic nie zrobi” – tłumaczy psycholog.

 

Oprócz cyfr i statystyk było wiele emocji. „Ponieważ akcja była przygotowana perfekcyjnie, nikt podczas 10 symulacji nie domyślił się, że są to jedynie sfingowane sytuacje” – mówi podkomisarz Mirosław Dybich z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach oraz koordynator wydarzenia. – „Również obecne media, dziennikarze z kamerami, mikrofonami i aparatami fotograficznymi ukryci w krzakach i za drzewami wykazali dużą dyscyplinę w trakcie przeprowadzania eksperymentu i dostosowywali się do wymagań przeprowadzonych prób” – dodaje policjant.

 

Łzy, zdenerwowanie i ulga

Kiedy do ratujących życie osób podjeżdżał radiowóz, nikt jeszcze nie domyślał się, że bierze udział w badaniu. Dopiero gratulacje policjanta oraz wstanie ofiar wypadku dawało sygnał przypadkowym ratownikom, że wszystko skończy się dobrze. Wszyscy reagowali emocjonalnie. Tych reakcji organizatorzy bali się najbardziej.

 

„Zastanawialiśmy się przygotowując tę akcję, jak zareagują ludzie i czy nie będą mieli do nas pretensji, że ich tak wystraszyliśmy” – przyznaje Mirosław Dybich ze śląskiej drogówki. – „Uznaliśmy jednak, że zrobimy wszystko, co w naszej komunikacyjnej mocy, aby uspokoić te osoby i pogratulować im cywilnej odwagi, dlatego pozorantami byli zawodowi ratownicy medyczni” – dodaje policjant.

 

To oni są bohaterami tego wydarzenia. Poza dwoma prowokacjami, w których przejechało w sumie 25 samochodów, zanim ktoś udzielił pomocy, w pozostałych ośmiu prowokacjach auta, rowery, motocykliści, a nawet autobus miejski zatrzymał się natychmiast, aby udzielić pomocy. Chwała tym ludziom, niech będą przykładem na to, że da się, że trzeba, że nie ma nic istotniejszego jak ratowanie życia.

 

W prowokacjach w Zabrzu wychodzący z ukrycia organizatorzy oraz dziennikarze bili brawo ratownikom. Atmosfera ulgi oraz szacunku była niezwykła.

 

Dla Zabrzan należą się szczególne słowa uznania, ponieważ we wszystkich przeprowadzonych próbach zatrzymywał się pierwszy nadjeżdżający pojazd. Pomoc wzywana była natychmiast.

 

Czego zabrakło?

Z euforii i satysfakcji wracamy jednak na ziemię. Niestety, w żadnej z prób ratujący nie zabezpieczyli miejsca wypadku poprzez rozstawienie trójkąta ostrzegawczego. Widok zakrwawionych motocyklistów i rozbitego motocykla brał górę nad rozsądkiem. Badanie pokazało również, że zdecydowana większość kierowców nie jest przeszkolona w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Tylko w trzech przypadkach ratujący starali się zachować kontakt z poszkodowanymi i rozmawiać z nimi. „Starszy pan krzyczał do mnie sprawdzając moją przytomność, po czym uderzył mnie pięścią w twarz” – mówi ratownik medyczny Klaudiusz Paluch (ucharakteryzowany na ofiarę wypadku). – „Oczywiście nie mam mu tego za złe, gratuluje cywilnej odwagi i cieszę się, że nie uszkodził mi twarzy” – dodaje ratownik biorący udział w symulacji.

 

Spektakularne było również zatrzymanie autobusu. Pasażerowie wymusili na kierowcy zatrzymanie pojazdu i wybiegli ratować poszkodowanych.

 

Dzwoń na policję!

Badania objęły również monitoring połączeń ze służbami ratowniczymi. W Katowicach w czasie pięciu prób wykonano siedem połączeń ratunkowych z czego pięć na policję, a dwa na pogotowie ratunkowe. „Dzięki zintegrowanemu systemowi powiadamiania ratowniczego nie ma znaczenia, gdzie dzwonimy po pomoc, odpowiednie służby zdecydują kogo wysłać na miejsce” – podkreśla dyspozytor medyczny oraz instruktor szkoły jazdy MotoRat Rafał Bryła. W Zabrzu w czasie pięciu prób wykonano pięć połączeń ratowniczych z czego trzy na policję i dwa na pogotowie ratunkowe.