Yamaha MT-07 - Młody Wilk - Motogen.pl

>>Przeczytaj test Yamahy MT-09<<

WYGLĄD

Yamaha może się podobać. Agresywny i nowoczesny wygląd w połączeniu z filigranową budową… co tu dużo mówić, wygląda atrakcyjnie. Nasz egzemplarz był w czarnym macie, co przy okazji dodało jej optycznej wściekłości. Linia motocykla jest specyficzna i typowa dla konstrukcji sportowych; napakowany środek, z krótkim, płaskim zbiornikiem, oraz filigranowy, ledwie widoczny tył. Z przodu znajdziemy pojedynczy reflektor, którego górna krawędź jest nieco ścięta. Brakuje na nim jednak małej, agresywnej szybki. Za nim jest szeroka, typowa dla nakedów kierownica.

 

Nad kierownicą znajdziemy zestaw elektronicznych liczników wskazujących, w zależności od konfiguracji, prędkość, prędkość obrotową, temperaturę silnika i otoczenia, zużycie paliwa oraz dwa przebiegi dzienne i przebieg całkowity.

 

Przesuwając oko w stronę tyłu, zwrócimy uwagę na płaski bak, którego kształt umożliwia przyjęcie wyjątkowo aktywnej pozycji w czasie jazdy w złożeniach, czy wręcz położenie się na zbiorniku w czasie próby bicia rekordów prędkości. Szkoda, że jego obudowa została wykonana z plastiku, który wręcz uniemożliwia założenie tradycyjnego tankbaga. Poniżej baku mamy dość efektownie wyglądający silnik, z plątaniną przewodów, kabli oraz kolektorów. Na szczęscie nie jest to wykonane chaotycznie i tworzy pewną dynamiczną spójność stylistyczną. Siedzenie kierowcy z niewielkim wcięciem (poduszka fotela nieznacznie zachodzi na bak) przypomina nieco te ze starszych R1/R6, natomiast siedzenie pasażera i cały ogon są majstersztykiem stylistycznym. Jest niewielkie, estetyczne, niezeszpecone błotnikiem, maskownicą czy przewodem. Jeśli tylko znajdziemy nakładkę na tylne siedzenie i odkręcimy podnóżki pasażera oraz wspornik rejestracji, otrzymamy najbardziej efektowny motocyklowy tył na rynku. Sam ogon mimo niewielkich rozmiarów skrywa reflektor led i filigranowe kierunki. Co ciekawe, wyposażony został w bagażnik na narzędzia i blokadę tarczy hamulcowej. Niespodzianką jest uzupełnienie pokrowca

z fabrycznymi narzędziami o dodatkowe klucze ampulowe znajdujące się w specjalnych uchwytach na wewnętrznej stronie siedzenia

pasażera. W tym samym miejscu są wysuwane tekstylne uszy do mocowania pająka lub torby. Mnie to rozwiązanie szczególnie przypadło do gustu, ponieważ nie psuje w żaden sposób linii tyłu, a przy tym jest bardzo praktyczne. Konwencjonalne wieloramienne felgi (przypominają Marchesini) oraz tylny wahacz z ciekawie wystylizowaną prowadnicą regulacji łańcucha dopełniają pozytywnego wyglądu MT-07. Jakość spawów, połączeń, spasowań, czy wszelkich elementów zamontowanych w Yamasze jest bez zarzutu, a całość wygląda znacznie staranniej, niż wynikałoby to z ceny motocykla.

Taka organizacja narzędzi choć praktyczna, rzadko spotykana w motocyklach z Japonii.

SILNIK, SKRZYNIA biegów

Elementem, który zrobił na nas największe wrażenie jest niewątpliwie silnik. Dwucylindrowa rzędówka, o pojemności 689 cm3 ma przestawione względem siebie wykorbienia wału o 90°, dzięki czemu uzyskano kolejność zapłonów i charakterystykę zbliżoną do dwucylindrowego twina o kącie rozwarcia cylindrów 90° (warto wspomnieć, że Yamaha prezentując TRX 850 była jednym z pierwszych producentów stosujących tę sztuczkę). Silnik uzyskuje blisko 75 KM przy 9000 obr./min oraz maksymalny moment obrotowy 68 Nm przy 6500 obr/min. Suche dane techniczne nie rzucają na kolana, ale… w połączeniu z charakterystyką v-ki oraz sensacyjnie niską masą (zalana pod korek Yamaha MT-07 nie przekracza 180 kg w wersji bez ABS), sprzęt zwyczajnie daje radę. Motocykl w każdym zakresie obrotów żwawo przyspiesza, a przedział 4-7 tys. obr./min jest po prostu genialny. Dzięki precyzyjnej sześciobiegowej skrzyni biegów i płynnej reakcji na gaz, Yamaha nie powinna przysporzyć trudności niezbyt zaawansowanym kierowcom (dostępna jest wersja zdławiona, spełniająca wymogi kat. A2). Biegi zmienia się płynnie, skrzynia biegów ma stosunkowo krótkie przełożenia, dzięki czemu prędkość maksymalna testowanej sztuki niechętnie przekraczała (licznikowo) 180 km/h. Tylko czy w golasie ma to duże znaczenie? Ważniejsza jest elastyczność i mocny środek, a tutaj ciężko znaleźć Yamasze przeciwnika w swojej klasie.

 

  

Średnie zużycie paliwa plasuje się, w zależności od tego jak ochoczo odkręcamy manetkę, pomiędzy 4,9 a 6 l/100 km, co przy pojemności zbiornika wynoszącej 14 l, pozwala na przejechanie od 220 do 270 km.

HAMULCE, ZAWIAS

Układ hamulcowy to stary znajomy sprzed kilku lat. Dwie tarcze o średnicy 282 mm z przodu, współpracujące z czterotłoczkowym zaciskiem stałym (wyglądającym, jak te z pierwszych modeli R6) oraz pojedyncza tarcza 245 mm z tyłu. Teoretycznie system powinien się sprawdzić. Niestety, gumowe przewody hamulcowe psują dozowalność i agresywność odczuć w czasie wytracania prędkości. Dopóki jeździmy spokojnie, wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale już agresywna jazda, do której prowokuje lekkość i dynamika silnika, obnażają mankamenty zastosowanego układu. W czasie jazdy z pasażerem także musimy brać pod uwagę, że hamulce nie są szczytem techniki. Szkoda, że Yamaha nie pokusiła się o heble z MT-09, bo z nimi MT-07 wycięłaby w pień konkurencję. Teraz jest tylko poprawnie. Podobnie sytuacja wygląda z zawieszeniem. Z przodu nie mamy żadnej regulacji, z tyłu tylko napięcie wstępne sprężyny, co sprawdzi się przy jeździe po bułki i na spokojne pokonywanie korków, ale o szaleństwach na winklach czy torze możemy zapomnieć, ponieważ robi się mało stabilnie. Za to gwałtowna zmiana kierunków, dzięki lekkim felgom i niewielkiej masie, odbywa się szybciej niż o niej pomyślimy. Także promień zawracania jest niewielki i MT-07 bez problemu zawiniemy się na raz nawet na wąskiej uliczce. Na słowo uwagi zasługuje również odczucie pasażera. Mój Plecaczek określił MT-07 jako znacznie wygodniejszą od MT-09, a to za sprawą siedzenia i właśnie fabrycznych ustawień zawieszenia, które są miękkie i komfortowe (jak na swoją klasę). Jak widać, coś za coś. Podsumowując: stalowy oplot, twarde sprężyny z przodu, akcesoryjny amorek z tyłu i mamy prawdziwego streetfightera. Dziś MT-07 można ochrzcić mianem comfort-fightera z ogromnym potencjałem do wykorzystania. Oczywiście mówię o naprawdę dynamicznej jeździe, ponieważ w codziennej wady są właściwie nieodczuwalne. Żałujemy tylko, że testowany sprzęt nie został wyposażony w system ABS.

NASZYM ZDANIEM

Jak wcześniej wspomniałem, motocykl jest nieźle wykonany, oszczędny, dynamiczny, ładny, ale nie najlepiej hamuje i ma zbyt miękkie zawieszenie. Tylko czy w tej klasie miękkie zawieszenie jest wadą? To popularna sześćsetka, która jest sprzętem dla niezbyt zaawansowanych kierowców i motocyklem do codziennego użytku. Wyprostowana pozycja sprzyja miejskiej jeździe, w lusterkach mamy dobrą widoczność (chociaż ich szerokość trochę utrudnia jazdę miejską), a jazda po dziurawej drodze masuje kręgosłup.


Cena testowanego motocykla zaczyna się od 22 900 zł. Biorąc pod uwagę całokształt, MT-07 jest po prostu bezkonkurencyjna. Oczywiście nakładka na siedzenie, crash-pady, fajny tłumik (seria ma ładny, ale cichy dźwięk), czy system ABS (dopłata 2 000 zł) zwiększą cenę, ale i tak MT-07 niewiele straci na konkurencyjności. Tym modelem, a właściwie serią MT, Yamaha zerwała z nudą charakteryzującą kilka generacji uniwersalnych średniaków producenta (m.in. XJ600, XJ6 czy FZ8).


Proszę Państwa, owacja na stojąco dla Yamahy!

 

WADY ZALETY
– brak ABSu w standardzie’
– brak regulacji zawieszenia,
– przeciętne hamulce,
– gumowe przewody hamulcowe,
– dynamiczny silnik,
– efektowny wygląd,
– przemyślane rozwiązania,
– dźwięk silnika,
– zwrotność,
– jakość wykonania,
– cena.

 

zdjęcia: Robert Wiechetek

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany