WSBK w Tajlandii już za nami - kto zasługuje na uznanie, a kto zawiódł? - Motogen.pl

Pierwsza linia sobotniego wyścigu to Jonathan Rea na Kawasaki ZX-10RR z najszybszym okrążeniem kwalifikacji, drugi był Tom Sykes również na Kawasaki ZX-10RR, a trzecim najszybszym zawodnikiem kwalifikacji był jadący na Hondzie CBR1000RR Leon Camier.

Pierwsze dwa okrążenia były obrazem walki o pierwszą pozycję między zawodnikami Kawasaki. Tom Sykes atakował Jonathana Rea, który na spokojnie przygotował sobie plan i w drugim zakręcie wjechał pod łokieć Tomowi, wyprzedzając go w fantastycznym stylu. Ten manewr wytrącił Sykesa z rytmu, co  natychmiast wykorzystał Leon Camier spychając Sykesa na trzecie miejsce. Rea podkręcił tempo i odskoczył od rywali.

Po pięciu okrążeniach Xavi Fores jadący na prywatnym Ducati Panigale R wyprzedził Sykesa. Na tym samym okrążeniu Chaz Davies startujący do wyścigu z 9 miejsca zaczął odrabiać kolejne pozycje.

Świetnie prezentujący się w wyścigu Xavi Fores wyprzedził Toma Sykesa. Wjechał pod łokieć Leona Camiera i wyprzedzając go nie dał żadnych szans na kontrę, obejmując drugie miejsce w wyścigu.

Niestety Leon Camier musiał po raz kolejny raz uznać szybkośćinnego zawodnika, tym razem z fabrycznego zespołu Ducati, Chaza Daviesa.

Jeszcze większego pecha miał lider kwalifikacji generalnej Marco Melandri, który zakończył sobotni wyścig na dalekiej ósmej pozycji.

Podobnie jak Marco Melandri, Tom Sykes pierwszego wyścigu w Tajlandii nie mógł dodać do ulubionych. Na finałowym kółku Alex Lowes jadący na Yamasze R1 wyprzedził zawodnika zespołu Kawasaki odbierając mu piąte miejsce.

Mimo problemów zespołowego kolegi z Kawasaki, Jonathan Rea podtrzymał swoją dobrą passę na torze Chang; z półtora sekundową przewagą wygrywał szósty wyścig w karierze na tym obiekcie, a pierwszy w sezonie 2018. Podium uzupełnili zawodnicy jadący na Ducati: Xavi Fores i Chaz Davies.

Do niedzielnego, drugiego wyścigu, ze względu na regulaminowe regulacje, najszybsza trójka z soboty ruszała dopiero z trzeciego rzędu. W pierwszej linii stanęli Leon Camier na Hondzie CBR1000RR, Alex Lowes na Yamasze R1 oraz Tom Sykes na Kawasaki ZX-10RR.

Po starcie Leon Camier spadł na trzecią pozycję, a na prowadzenie wyszły dwa motocykle z zespołu Yamahy. Zazwyczaj perfekcyjnie startujący Jonathan Rea, tym razem nie lśnił. Jego próby zdobycia lepszych pozycji zakończyły się fiaskiem. Na trzecim okrążeniu w czasie ataku na rywali wzięty w tzw. kanapkę stracił pozycję na rzecz całej bandy motocykli Ducati.

Chaz Davies, który w sobotę stanął na podium w niedzielę wypadł jeszcze lepiej. Startując z siódmego miejsca, utrzymywał równe tempo. Okrążenie po okrążeniu przebijał się na początek stawki. Na siódmym wyprzedził jadącego Yamahą R1 lidera wyścigu Michaela van der Marka. Na tym samym kółku Tom Sykes wycofał się z wyścigu z powodu problemów technicznych z motocyklem.

Marco Melandri w niedzielę po raz kolejny nie trafił z ustawieniami motocykla. Dosłownie, szarpiąc się ze swoim Ducati Panigale R walczył o przetrwanie w trakcie wyścigu. Jonathan Rea na chwilę zdołał go wyprzedzić ostatecznie jednak zakończył wyścig na czwartym miejscu.

Największym wygranym weekendu z pewnością został Chaz Davies na fabrycznym Ducati Panigale R. W sobotę trzeci stopień podium, a w niedzielę w dobrym stylu z ponad dwu sekundową przewagą wygrał wyścig przerywając tajską dominację mistrza świat Jonathana Rea oraz Kawasaki. Po niedzielnym wyścigu w szampańskich humorach oraz podwójnym podium z Buriram wyjeżdżali zawodnicy Yamahy Michael van der Mark i Alex Lowes. Również Xavi Fores zanotował kolejne podium zbierając cenne punkty dla prywatnego zespołu, które w klasyfikacji generalnej po dwóch rundach dają mu trzecie miejsce.

Na otarcie łez z wygraną w pierwszym wyścigu i czwartym miejscu w drugim starciu WSBK obrońca tytułu Jonathan Rea wraca do prowadzenia w generalce wyprzedzając pechowego w Tajlandii Marco Melandriego.

Patrząc na podia wyścigowego weekendu w Tajlandii na którym stanęło aż pięciu różnych zawodników, można śmiało zauważyć pierwsze efekty nowych regulaminowych regulacji. Do tej pory sprzyjający Kawasaki tor Chang w niedzielę stał się pierwszym upadłym bastionem tej marki w walce o tytuł.

Jak będzie w następnej rundzie w Hiszpanii? Przekonamy się za trzy tygodnie.