Dakar 2013 dziesiąty etap - Motogen.pl

To był kolejny techniczny etap, na którym nie zabrakło szybkich fragmentów. Widać, że forma niektórych zawodników znacząco wzrosła po dniu przerwy. Podobnie jak na 9. odcinku, tak i wczoraj Łukasz Łaskawiec był najszybszy. Nie obyło się jednak bez niespodzianek. Okazało się, że w quadzie pękł zbiornik paliwa.

Łukasz Łaskawiec: „Jechało mi się bardzo dobrze, lubię odcinki o takiej charakterystyce. Etap ponownie był bardzo szybki i kamienisty, bardziej przypominał tradycyjne rajdy drogowe niż off-road. Mimo kłopotów z przeciekającym zbiornikiem paliwa udało mi się do końca kontrolować sytuację i po raz kolejny wygrać. W trakcie jazdy okazało się, że mam pęknięty zbiornik paliwa, które zaczęło wyciekać, i przez to nie mogłem za bardzo skupić się na jeździe. Obserwowałem, czy quad się nie zapali. Niestety, widok płonącego quada nie jest zbyt przyjemny. Miałem już raz okazję widzieć coś takiego, nie chciałbym przeżywać tego po raz drugi. Bardzo cieszę się z ponownego zwycięstwa etapowego. Dam z siebie wszystko na kolejnych odcinkach”.

Także Rafał Sonik miał bardzo dobry start. Kierowca ostatecznie zameldował się na mecie jako trzeci, za Łaskawcem i Caselem. Liderem klasyfikacji generalnej jest nadal Patronelli, który wczoraj zajął 7. miejsce. Za nim w generalce są Casele, Sonik i Łukasz Łaskawiec.

Mniej szczęścia niż quadowcy mieli wczoraj motocykliści. Kuba Przygoński wpadł w drut kolczasty ograniczający trasę. Ta przygoda kosztowała go ponad 40 minut walki z drutem, połamanymi owiewkami oraz wyciekiem cieczy z chłodnicy oleju. Przyczyną tego wypadku był najprawdopodobniej przedni hamulec, który wybrał sobie właśnie ten moment na usterkę.

„Jechałem szybko. W chwili, gdy trzeba było zahamować przed jednym z ciasnych zakrętów, zorientowałem się, że praktycznie nie zwalniam przodem. Wpadłem na drut kolczasty okalający trasę. Ścięło mi przednią i boczną owiewkę. Około 20 minut walczyłem z wyciągnięciem motocykla i oczyszczeniem go z pozostałości drutu. Kiedy się w końcu udało, zauważyłem wyciek cieczy z chłodnicy oleju. Musiałem zamknąć obieg i dopiero wówczas mogłem kontynuować jazdę. Cała operacja kosztowała mnie bardzo dużo czasu” – powiedział Kuba Przygoński.

Niestety strata czasu na naprawę motocykla po kolizji i wyciąganie go z drutów spowodowała, że Kuba przyjechał dopiero na 53. miejscu. Skończyło się to spadkiem w generalce na 15. miejsce. Polakowi będzie teraz bardzo trudni wrócić do czołowej dziesiątki rajdu.

Także kapitan Orlen Teamu nie miał szczęścia na tym etapie. Podczas przejazdu przez rzekę jego motocykl został podcięty, a Czachor zaliczył upadek. Jacek na pewno nie będzie dobrze wspominał tego OS-u. Ostatecznie na mecie pojawił się jako 42. motocyklista, zaś w generalce zajmuje teraz 25. miejsce.

„Jechałem w bardzo dużym kurzu po trasie, która nie należy do moich ulubionych. Dodatkowo przewróciłem się w rzece. Ten etap ewidentnie spisuję na straty” – mówił Jacek Czachor.

Marek Dąbrowski jedzie nieco wolniej niż jego koledzy z zespołu. Wczoraj był 70., natomiast w łącznej klasyfikacji znajduje się na 80. miejscu. Na biwaku Marek komentował zarówno wypadek Kuby, jak i wczorajsze warunki na trasie. On tez uważa, że to, co stało się na OS-ie, najprawdopodobniej oznacza koniec marzeń o pierwszej dziesiątce dla Przygońskiego. Pamiętajmy jednak, że to jest Dakar, a przed nami jeszcze kilka odcinków. Tutaj właściwie wszystko może się jeszcze zdarzyć.

„Jako cały zespół walczymy o dobry wynik Kuby. On jest teraz liderem, a ja z Jackiem stanowimy wsparcie i pomagamy na odcinkach specjalnych. Gdy się dowiedziałem o dzisiejszej przygodzie, dotarło do mnie, że to najprawdopodobniej koniec walki o ścisłą czołówkę. Dzisiaj było super gorąco. Zjechaliśmy z OS-u totalnie wycieńczeni” – komentował Marek Dąbrowski.  

We wczorajszym etapie najszybszy wśród motocyklistów  był po raz kolejny Joan Barreda Bort. Tuż za nim dojechali Despres i Goncalves. Oznacza to, że Cyril ponownie objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej rajdu. Mimo tego, że przed kierowcami już niewiele odcinków, zapytany o to, czy czuje się pewnie, jadąc po kolejne zwycięstwo, stwierdził: „Gdybym chciał się czuć pewny, z pewnością pojechałbym zupełnie gdzie indziej niż na rajd Dakar. Nic nie będzie przesądzone aż do ostatniego kilometra”.

Dzisiaj przed zawodnikami 11. etap zmagań. Trasa wytyczona z miejscowości La Rioja do Fiambali liczy 483 kilometry. Motocykle pokonają 221-kilometrowy, a samochody 219-kilometrowy OS. Dakarowcy wjadą na tak zwane białe wydmy. Na trasie będzie bardzo gorąco. Mimo to kierowcy będą musieli skupić się na nawigacji, która na tym OS-ie nie będzie należała do łatwych.

Rajd Dakar, etap 10. – motocykle:

1. Joan Barreda (E) Husqvarna TE 449 RR 4:43.14
2. Cyril Despres (F) KTM 450 +1.15
3. Paulo Goncalves (P) Husqvarna TE 449 RR +2.44
4. Joan Pedrero (E) KTM 450 +4.27
5. Kurt Caselli (USA) KTM 450 +6.56
6. Istvan Jakes (SK) KTM 450 +8.03
7. Alessandro Botturi (I) Husqvarna TE 449 RR +8.05
8. Ruben Faria (P) KTM 450 +8.15
9. Helder Rodrigues (P) Honda CRF 450 +9.34
10. Frans Verhoeven (NL) Ymaha YZ 450F +10.24

42. Jacek Czachor (PL) KTM 450 +36.42
53. Kuba Przygoński (PL) KTM 450 +44.53
70. Marek Dąbrowski (PL) KTM 450 +59.34
 
Quady na 10. etapie:
1. ŁASKAWIEC (POL) YAMAHA 05:19:12  
2. CASALE (CHL) YAMAHA 05:20:47 00:01:35

3. SONIK (POL) YAMAHA 05:22:35 00:03:23

Quady – klasyfikacja generalna:

1. PATRONELLI (ARG) YAMAHA 34:31:47 
2. CASALE (CHL) YAMAHA 35:59:34 01:27:47
3. SONIK (POL) YAMAHA 36:37:38 02:05:51
4. LASKAWIEC (POL) YAMAHA 37:31:20 02:59:33