Pół roku temu, z racji organizowania swojego firmowego wydarzenia na torze Suzuka, Yamaha zaprosiła Wayne’a Rainey’a, aby ten przejechał się najnowszym superbikem. Wayne natychmiast odmówił. Posiada na swoim koncie trzy tytuły mistrza świata GP500, ale nie jeździł na motocyklu od 26 lat, od dnia wypadku na torze Misano, po którym jest sparaliżowany od klatki piersiowej w dół.
Czas mijał, Yamaha nie odpuściła, a Wayne w końcu się zgodził. Japoński oddział przysłał niezbędne części, aby amerykański zespół Yamahy mógł przygotować nową R1 dla mistrza. No i w końcu Rainey znowu przerzucił nogę przez motocykl…
Zapytany o to jak się czuje przed jazdą, Wayne powiedział: „Myślałem o tym przez kilka dni. Myślę, że jestem trochę niespokojny. Nie jestem zdenerwowany, ale lekko podekscytowany. Niech się dzieje, nie wiem czego się spodziewać.”
Wayne oczywiście musiał się przygotować, fizycznie i mentalnie. Jednym z zaskoczeń był bardzo luźno ustawiony tłumik drgań kierownicy, dopiero mechanicy uzmysłowili mu, że tłumik sterowany jest elektronicznie i sam usztywni się w trakcie jazdy.
Pierwszy start był bardzo niespokojny. Na pierwszych metrach Wayne trochę się bujał na boki, zanim odkręcił gaz. Pierwsze okrążenia były po prostu bardzo dziwnym przeżyciem po 26 latach od ostatniej jazdy. Wayne jednak zrobił sobie małą przerwę, a drugi wyjazd był już dokładnie taki, jak być powinien. „Znowu poczułem się młody”.
Wayne nabrał prędkości, zaczął składać się w zakręty. Pomimo tego, że motocykl czuł jedynie poprzez kierownicę, to udało mu się uzyskać komfort – jechał razem z motocyklem, a nie za nim. Mistrz już zapowiedział, że z pewnością wróci na motocykl, a pierwsza okazja niedługo na torze Suzuka.
Jeżeli ciekawią Was modyfikacje motocykla, to wytłumaczone zostało, że Yamaha R1 pozostała w dużym stopniu seryjna. Poza takimi zmianami, jak brak lusterek, pojawiły się przede wszystkim:
– kanapa z grubszą pianką, aby dać lepsze podparcie;
– buty przyczepione do podnóżków;
– mechanizm zmieniający biegi, sterowany guzikami na lewej kierownicy.