Gdyby motocyklista od razu się zatrzymał, mogłoby skończyć się na „kilku stówkach”. A tak trafił do aresztu i wiszą nad nim poważne zarzuty, w tym o przestępstwo.
Niedziela, po godzinie 15:00, obwodnica Jarosławia w woj. podkarpackim. Nieoznakowany radiowóz policjantów z grupy SPEED zostaje wyprzedzony na (podwójnej) linii ciągłej przez motocykl Suzuki.
Policjanci włączyli sygnały dźwiękowe i świetlne oraz dali wyraźny znak, aby motocyklistę zatrzymać. Motocyklista rozpoczął ucieczkę. Pomiar wykazał 182 km/h przy ograniczeniu do 90 km/h.
W pewnym momencie policjanci wyprzedzili kierującego jednośladem, dając znaki do zatrzymania. Motocyklista rzeczywiście zatrzymał się, po czym raptownie ruszył przejeżdżając obok radiowozu.
Dalszy pościg prowadzony był ulicami Jarosławia oraz pobliskich miejscowości. W tym czasie pościgu policjanci kilkukrotnie zrównywali się z motocyklistą wydając mu sygnały do zatrzymania. Motocyklista ignorował sygnały, a swoją jazdą stwarzał zagrożenie.
Na terenie powiatu lubaczowskiego do pościgu dołączyli policjanci z lubaczowskiej drogówki – zablokowali drogę radiowozem. Motocyklista ominął blokadę i dalej uciekał.
Kilka minut później policjanci finalnie zatrzymali mężczyznę. Motocyklistą był 37-letni mieszkaniec powiatu lubaczowskiego. Jak się okazało był trzeźwy. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu.
Podczas sprawdzenia w policyjnym systemie okazało się, że dowód rejestracyjny motocykla został wcześniej zatrzymany, a powodem zatrzymania było zagrożenie bezpieczeństwa.
Motocyklista usłyszał zarzuty. 37-latek oprócz popełnionych wykroczeń, odpowie za niezatrzymanie się do kontroli drogowej. Zostały mu także zatrzymane uprawnienia do kierowania pojazdami. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd również w takim przypadku może orzec zakaz prowadzenia pojazdów na okres 15 lat.
Powyższy artykuł opracowany został na podstawie tekstu od policji. Wynika z niego, że motocyklista posiadał odpowiednie uprawnienia do jazdy, a jedynym przewinieniem była jazda z zatrzymanym dowodem rejestracyjnym. Groziły za to mandaty do 500 zł, a co najwyżej grzywna do 5000 zł. Tymczasem samo niezatrzymanie się do kontroli traktowane jest jak przestępstwo, a przewinień było więcej… Jak mówiła Agnieszka Chylińska: warto było szaleć tak?
Zostaw odpowiedź