Harley-Davidson Low Rider ST. Strongman z klasą [test, zdjęcia] - Motogen.pl

Harley-Davidson Low Rider ST to łobuz, ale raczej z tych, co kochają najbardziej, niż tych którzy skroją ci komórę. Mocy w nim prawie tyle, co w małym samolocie, a z nowoczesnych gadżetów jest… tylko ABS.

Motocykle sportowo-turystyczne od zawsze mają w moim sercu miejsce szczególne. Bo wprawdzie nigdy przesadnie nie interesowałem się sportem, a motocykle stricte sportowe starałem się omijać, jednak szczypta szaleństwa dodana do motocykla turystycznego zawsze w jakiś sposób mnie pociągała.

Harley-Davidson Low Rider ST – dane techniczne

Skąd te wynurzenia? Ano stąd, że Harley-Davidson Low Rider ST to właśnie motocykl sportowo-turystyczny. Domyślam się, u części z was wywoła to uśmiech, ale pamiętajcie, że Amerykanie, którzy produkują ten motocykl, futbolem nazywają jakąś dziwną grę z jajowatą piłką, co niezbicie dowodzi, że na świat patrzą całkiem inaczej niż my. Inspiracją dla omawianego sportowego turystyka są sportowe baggery ścigające się w zawodach King of the Baggers.

A zatem Low Rider ST to sportowy turystyk pełną gębą. Dzięki 105 konikom potężnego V-twina Milwaukee Eight 117, który wcześniej był dostępny tylko w modelach CVO, sprzętowi w żadnym momencie nie brakuje ani mocy, ani momentu obrotowego. Maksymalna jego wartość – 169 Nm, która jest dostępna już od 3500 obr/min dosłownie zwija asfalt. Przekładając cyfry na praktykę, przyspieszenia są bliższe katapulcie niż motocyklowi, więc jeśli zechcesz potraktować rolgaz z nonszalancją, będziesz musiał mocno trzymać się wygodnej, szerokiej kierownicy, by nie powiewać za nią na kształt flagi.

Harley-Davidson Low Rider ST – zdjęcia

W Low Riderze ST standardem jest filtr powietrza Heavy Breather, który fajnie wygląda, ale także pozwala piecowi oddychać pełną piersią. Mocno niesportowe zachowanie motocykla czuć tylko w naprzemiennych, szybkich zakrętach, bo trzeba wtedy powalczyć ze sporą masą 327 kg. Na szczęście Low Rider ochoczo skręca i nawet nieźle się składa, choć na papierze kąt pochylenia wynosi tylko 31 stopni W rzeczywistości nie masz jednak wrażenia, że pochyla się tak słabo.

Oprócz masy mocno niesportowa jest również pozycja kierowcy. Siedzisz tutaj jak na taborecie – udo jest równoległe do asfaltu, a łydka prostopadła. Wobec tego cały ciężar ciała spoczywa na pośladkach, co szybko skutkuje ich bólem. Na szczęście producent zwiększył skok amortyzatora z 43 do 56 mm (137 mm skoku koła), co odrobinę poprawiło komfort. Jeśli zamarzy ci się podróż z pasażerką, masz do dyspozycji hydrauliczną regulację wstępnego napięcia sprężyny tyłu.

Harley-Davidson Low Rider ST – wyposażenie

Za okiełznanie sporego temperamentu motocykla odpowiadają bardzo skuteczne hamulce z podwójnymi zaciskami czterotłoczkowymi. Punkt ich zadziałania jest dość dobrze wyczuwalny, a skuteczność bez zarzutu. Trudno się temu dziwić, jeśli się wie, że za ich produkcję jest odpowiedzialne Brembo. Z dźwignią tylnego hebla jest znacznie gorzej – masz wrażenie jakbyś deptał po ptysiu.

Tym, co natychmiast spodobało mi się w tym motocyklu, jest jego surowość. Szukasz trybów jazdy, kontroli trakcji, nawigacji? Daj sobie spokój, bo Low Rider ST to nie yuppie z dużego miasta, lecz wytatuowany typ z brodą i długimi włosami, który wprawdzie nie jest wysublimowany, ale na pewno możesz na niego liczyć. Trakcję kontroluje tylko twój mózg wespół z prawym nadgarstkiem, a tryby jazdy zależą wyłącznie od fantazji, bo mocy i momentu masz tutaj aż nadto.

Zamiast systemu infotainment masz maleńki wyświetlacz LCD, aby nic nie rozpraszało twojej interakcji z dudniącym gdzieś w dole niczym kopalnie Morii V-twinem.

Harley-Davidson Low Rider ST – podsumowanie

Ciężki i niezgrabny? Nic z tych rzeczy! Low Rider ST to rasowy strongman, który stylowo dowiezie cię tam, gdzie chcesz, ale także nie narobi wstydu w wyścigu spod świateł. Low Rider ST to zadziorny, choć nie brutalny motocykl, którego dostępna w każdej chwili moc zapewnia czystą radość. Jako długodystansowiec sprawdzi się średnio, ale na krótkich wypadach po krętych drogach z radością odsłoni drzemiący w nim potencjał. To przedstawiciel wymierającego rodu motocyklowych ascetów.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany