Zaskakujący zarzut otrzymali policjanci z Oakland w Kalifornii. Motocykle, którymi poruszają się tamtejsi stróże prawa były według wielu zbyt ciche. Do tego stopnia, ze trzy miesiące temu cywilny motocyklista zderzył się z jadącym na swoim Harrym policjantem i tłumaczył się tym, że nie słyszał nadjeżdżającego Harley’a. Dlatego policyjna flota H-D otrzymała nieseryjne wydechy, które generują dźwięk na pograniczu 93 decybeli.
I tu zaczęły się schody. Federalne prawo nakazuje, by dźwięk generowany przez motocykl nie przekraczał 80 decybeli. Tak więc stróże prawa, by móc go bronić, jednocześnie łamią przepisy. Mimo że w teorii głośny wydech może uratować ich zdrowie i życie – nie są ponad prawem. Jak skończy się dyskusja na temat głośnych wydechów w policyjnych Harley’ach – nie wiemy. Faktem jest jednak to, że bez względu na szerokość geograficzną, jeśli nie jesteśmy widziani przez katamaraniarzy, to przynajmniej bądźmy słyszalni.