autor: Tomasz Pawłowski
Może wróćmy pamięcią do pierwszych pięciu rund i przypomnijmy sobie poczynania kierowcy Ducati. Alvaro Bautista, który przeszedł z MotoGP do WSBK, dosiadając nowy model V4R (przez wielu nazywaną maszyną GP z homologacją drogową) zaczął robić cuda. Potrafił przekroczyć linię mety kilkanaście sekund przed innymi, najlepszymi zawodnikami w klasie i widać było, że robi to z taką łatwością, iż nikt nawet nie mógł pomyśleć, że ktoś może mu zagrozić… Był jednością ze swoją maszyną, czego nie można było powiedzieć o jego koledze z zespołu Aruba IT – Chasie Davisie. Można powiedzieć, że nowa maszyna w ogóle mu nie podpasowała.
W szoku był nawet czterokrotny mistrz świata. W jednym z wywiadów Rea powiedział, że Kawasaki teraz musi skupić nie na tym by wygrać z Ducati, tylko by chociaż zmniejszyć przewagę „czerwonych” nad „zielonymi” i twierdził, że teraz tylko to jest dla nich priorytetem.
Ważna decyzja dla stawki zapadła po trzeciej rundzie, mianowicie dla wyrównania szans postanowiono o obniżeniu obrotów maksymalnych o 250 obr./min dla Ducati oraz o podwyższeniu ich o 500 obr./min dla Hondy. Po tym „eksperymencie” można było zauważyć delikatne zmniejszenie się przewagi Ducati nad resztą stawki, jednak Honda dalej nie odnosiła sukcesów.
Nagle sytuacja zaczęła się odwracać, gdy na włoskim torze w Rimini kierowca Kawasaki zaliczył podwójne zwycięstwo, tym samym przerywając pasmo zwycięstw Ducati. To dało Jonathanowi Rea wiatr w żagle i takiego samego wyczynu dokonał na swoim rodzinnym torze w Wielkiej Brytanii. Kolejny świetny występ zaliczył na amerykańskiej rundzie, gdzie Bautista jednego wyścigu nie ukończył, a na drugim był ostatni. Przez pasmo nieszczęść, tj. awarie sprzętu i upadki najlepszego kierowcy Ducati, doszło do sytuacji, gdzie na dzień dzisiejszy Aruba traci do pierwszego miejsca, które piastuje czterokrotny mistrz świata Superbike Jonathan Rea, aż 91 punktów. Taka sytuacja sprawia, że jeśli czerwoni będą mieli naprawdę dużego pecha, to zieloni mogą zgarnąć piąty tytuł z rzędu już na następnej rundzie we Francji. Tak… musieliby mieć ogromnego pecha. Mam tu na myśli wypadki czy kontuzje, bo już nie raz takie rzeczy się zdarzały. Jednak nie dzielmy skóry na niedźwiedziu bo Bautista nie zapomniał jak się wygrywa, co udowodnił w drugim wyścigu na torze Portimao. Tym samym miejmy nadzieję, że czeka nas zacięta walka do końca sezonu, a nie knock-outujące rozdanie kart podczas francuskiego pokera…
Bez względu na wszystko. pierwsze dwa miejsca są zarezerwowane ww. dla dwóch panów, jednak kwestia trzeciego jest nadal otwarta i ma na nie szansę zarówno Alex Lowes (Yamaha), Michael van den Mark (Yamaha) Leon Haslam (Kawasaki) Toprak Razgatlioglu (Kawasaki), jak i przy odrobinie szczęścia Chas Davis (Ducati).
Czekają nas 3 rundy i miejmy nadzieję, że będą to trzy weekendy które dadzą nam masę sportowych emocji, niezapomnianych przeżyć i ścigania na najwyższym poziomie.