Motocyklista identyfikujący się jako kolarz wygrał Rajd Rowerowy w Bieszczadach - Motogen.pl

„Mój jednoślad także ma dwa koła, kierownicę, dźwignie hamulców, lampkę z przodu i z tyłu” – mówił na mecie, gdy motocyklem zdominował Rajd Rowerowy i ustanowił nowe rekordy czasowe.

Do nietypowej sytuacji doszło w zawodach otwierających tegoroczny, polski sezon rowerowy. Dlaczego piszemy o tym na Motogenie, który jest portalem motocyklowym? Otóż w Rowerowym Bieszczadzkim Rajdzie Szosowo-Szutrowym wystartowała osoba, która identyfikowała się jako rowerzysta-kolarz, jednak którą oko niewprawnego widza mogłoby zinterpretować jako motocyklistę. Sytuację dobrze obrazuje poniższe zdjęcie z Rajdu:

Zawodnik na pierwszym planie – startował jako kolarz w Rajdzie w Bieszczadach. Zdobył zwycięstwo, pobił rekord.

Zawodnik, który przedstawił się jako Piotr B. i prosił aby w miarę możliwości nie ujawniać jego danych osobowych, kiedyś określał się jako znana osobistość w branży motocyklowej, uczestniczył w recenzowaniu jednośladów napędzanych silnikami spalinowymi. Teraz wystartował w Rajdzie Rowerowym w Bieszczadach.

Na mecie Rajdu powiedział: „Na pierwszy rzut oka mój jednoślad wygląda inaczej, niż jednoślady pozostałych zawodników. Jednak proszę nie ulegać złudzeniom i się przyjrzeć – mój jednoślad także ma dwa koła, kierownicę, dźwignie hamulców, lampkę z przodu i z tyłu, a ponadto ja siedzę na siodle ze zgiętymi kolanami, a na głowie mam kask.”

Zawodnik kontynuował: „Kiedyś sądziłem, że jestem wyłącznie motocyklistą, jak pozostali znajomi w moim otoczeniu. Dziś uważam się za trans-jednośladowca. Wystartowałem w Rowerowym Bieszczadzkim Rajdzie, aby udowodnić, że ktoś kto jest inny, wcale nie musi być gorszy.”

Zawodnik trans-jednośladowy zupełnie zdominował Rowerowy Bieszczadzki Rajd Szosowo-Szutrowy w edycji 2023. Wygrał Rajd, a na mecie pojawił się na czele stawki ze znaczną przewagą nad pozostałymi uczestnikami, również profesjonalistami w tym sporcie. Piotr B. ustanowił także nowe rekordy: zarówno poszczególnych segmentów, jak też rekord całego Rajdu. Pełne 157 kilometrów górskich tras szosowo-szutrowych pokonał w czasie 3 h 15 min 47 sek. Na mecie zawadiacko dodał, że „gdybym nie zboczył do McDonald’s na sałatkę, pokonałbym barierę 3 godzin”.

Na mecie niektórzy zawodnicy ze stawki, na znak protestu, kręcili korbami swoich rowerów do odcinki. Organizatorzy Rajdu zapewnili zachowawczo, że przed kolejną edycją przyjrzą się sytuacji i dopasują regulamin w sposób szanujący uczucia wszystkich jednośladowców.

Aby udowodnić, że w pełni nadaje się do Rajdów Rowerowych, zawodnik Piotr B. nakleił naklejki na swoim nie-motocyklu: „nie używam miejskich dróg rowerowych” oraz „nie zatrzymuję się na czerwonym”.

Tak, jest prima aprilis. Udanego dnia! 🙂


Jedna odpowiedź

  1. Elomelo

    Haha dobre ale w dobie powszechnej lewackiej indoktrynacji wcale nie takie niemozliwe do wykonania

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany