Seryjna Honda niczym z Customowego garażu - Motogen.pl

Co jeśli jednak nie mieszkamy w Ju Es Ej lub nie mamy furmanki pieniędzy aby sobie taki pojazd sprowadzić? Z powodzeniem można skorzystać z usług rodzimych firm, których ostatnio pojawiło się całkiem sporo. Myślę, że śmiało można mówić już o modzie, gdzie w niektórych kręgach posiadanie seryjnego motocykla jest passé. Z pewnością posiadanie jedynego na świecie, niepowtarzalnego sprzętu jest fajne. Co jednak wtedy, gdy zupełnie nie wiemy jak się do tego zabrać, nie mamy pomysłu na własną maszynę, nie chcemy czekać i bawić się składanie klocków lego? Honda zauważyła rynkową niszę i zaproponowała seryjny motocykl Custom, jeżeli oczywiście ciągle można używać takiego określenia w przypadku masowego produktu. Przed Wami VT1300CX.

Sushi w nowym stylu

Honda przez lata wypracowała sobie wizerunek producenta tworzącego pojazdy dopracowane, niezawodne, poprawne stylistycznie, ale też niestety niezbyt porywające i nudne. Jednak to, co się dzieje na przestrzeni ostatnich kilku lat można nazwać rewolucją. Z taśm produkcyjnych tego producenta schodzą pojazdy coraz bardziej śmiałe i najlepszym tego przykładem jest VT1300CX Fury. Patrząc na niego, na pierwszy rzut oka trudno przyjąć do wiadomości, że zamiast w niewielkim garażu pasjonatów, motocykl ten powstał w wielkiej fabryce i umysłach ludzi pracujących w korporacji.

Born In the U… Japan?

Wyeksponowany silnik, wysoko poprowadzony przód kontrastujący z niskim tyłem, długaśny zbiornik paliwa w kształcie łzy i 21 calowe przednie koło, a to wszystko oblane w kolorze Glind Blue Wave Metallic dają wygląd, za którym obejrzy się absolutnie każdy. Parkując w miejscu publicznym nie zapomnijcie o czarnych, lanserskich okularach i długopisie – ten przyda się do rozdawania autografów. Nie żartuję, Honda naprawdę zwraca na siebie uwagę.

 

Zajmując miejsce na nisko osadzonej kanapie szybko dostrzeżemy, że wygląd motocykla nie idzie w parze z jakimiś niecodziennymi rozwiązaniami, czy nietypową pozycją. Oczywiście, nogi wyciągamy do przodu, ale nie są to przeżycia ekstremalne. Przełączniki, dźwignie i klamki – wszystko jest tak jak w innych motocyklach, co więcej – wszystko jest tak jak w innych, poukładanych motocyklach Honda.

 

Podsumowując, ogólnie rzecz biorąc wygląd jest połączeniem klasyki z bardzo futurystycznymi detalami. To trochę bije – przynajmniej w mój, zmysł estetyczny. Przykładowo zestaw wskaźników: prędkościomierz jest bardzo prosty i czytelny, przypomina nieco rozwiązania spotykane w starych amerykańskich samochodach, ale już pod nim mamy szereg kontrolek diodowych, które z tradycją nie maja nic wspólnego. Kolejny przykład to cały tył maszyny, w którym klasyczny błotnik zakończony jest nowocześnie wyglądającą, prostokątną lampą stop. Musimy również przygotować się mentalnie na to, że nasz motocykl jest jedną wielką ściemą na dwóch kołach. Z pewnością w tym motocyklu jest cała masa brzydkich z punktu widzenia customowych estetów detali. Odlewane koła, pryśnięte tanią farba wyglądają jak z chińskiego skutera, a wszystkie błyszczące elementy z bliska okazują się pomalowanym plastikiem! Praktycznie cały silnik obudowany jest lakierowanym tworzywem sztucznym. Z drugiej strony na to patrząc, gdyby wszystko wykonać z grubego metalu waga motocykla mogłaby niebezpiecznie zacząć zbliżać się do wartości pół tony.

Prowadzenie

Umówmy się – w przypadku cruiserów nikt nie wymaga prowadzenia rodem z MotoGP. Tym bardziej w przypadku takiego „lansowozu” jak VT1300CX, własności jezdne nie grają pierwszych skrzypiec. Wystarczy wiec powiedzieć, że na szczęście customowa Honda hamuje sprawnie, a w dodatku czuwa nad nami system ABS.  Prowadzenie w łukach to temat tabu. Oczywiście nie dlatego, że jest tak tragicznie, tylko po prostu prześwit Hondy jest na tyle mały, że ogranicza on bardziej ambitną jazdę. Naprawdę nie wiem, jak oni to zrobili, że ten motocykl skręca. Rozstaw osi wynoszący aż 1805 milimetrów sprawia, że zdrowemu rozsądkowi odpala się lampka ostrzegawcza. Na szczęście przy prędkościach rzędu 80-100 km/h możemy śmiało pakować się w każdy łagodniejszy zakręt i podwozie nie narzeka. Co się dzieje przy większych prędkościach lub ciaśniejszych łukach? Tego nie wie nikt, a prawdy bronią coraz krótsze po każdym przytarciu ograniczniki przechyłu.

Silnik i peryferia

Teoretycznie kawał pieca, który napędza VT1300CX nie powoduje większych powodów do narzekań, ale do wrażeń z jazdy dragsterem zdecydowanie jest daleko. 58 KM to bardzo przeciętna wartość, ale już 107 Nm przy 2250 obr./min. potrafi z łatwością poradzić sobie ze sprzętem ważącym ponad 300 kilogramów. Moc rozwijana jest harmonijnie i płynnie, bez wyraźnych skoków i dziur. Skrzynia biegów i sprzęgło? Jak to w Hondzie, wszystko działa łatwo, gładko i bez problemów. Podobnie jak wał napędowy, który finalnie napędza szeroką na 200 mm oponę. Krótko mówiąc, dźwiękiem i pojemnością może i lans jest, ale próbę sił z chcącymi się z nami ścigać raczej odpuśćmy i udawajmy, że jesteśmy… ponad to!

podsumowanie

VT1300CX dla mnie jest sposobem na weekendowe uprawianie jazdy motocyklem. Doskonały przykład czegoś takiego mam sam u siebie jeżeli chodzi o inne dziedziny życia, zwłaszcza sport. Łapałem ostatnio „zajawkę” na windsurfing, squasha i paintball. Bardzo mi się podobało, ale to wcale nie oznacza, że muszę za chwilę kupować deskę, rakietę i markera za grube tysiące. Wystarczy, że wypożyczę sobie to wszystko w odpowiednim miejscu, bo czasu więcej niż raz w tygodniu na daną aktywność i tak nie wygospodaruje.

 

Dlatego wyobrażam sobie kogoś, kto chciałby raz w tygodniu pojeździć sobie motocyklem w stylu custom, ale nie oznacza to, że zaraz musi zbudować go sam w swoim garażu, wytatuować się od góry do dołu, spędzić 24H na policyjnym dołku i rozpocząć niekończącą się rozmowę z flaszką Jacka Danielsa. Może chcieć być weekendowym Riderem. VT1300CX prezentuje się przy prawdziwym Customie jak Doda przy Micku Jaggerze. Pamiętajmy jednak, że na oba klimaty znajdą się odbiorcy.

 

VT1300CX sprawdzi się do powolnego „patrolowania” miasta. Tu twarde siodło, średnio wygodna pozycja i zbiornik mający pojemność niecałych 13 litrów nie będą poważnymi wadami. Ruszanie w długą trasę to wyzwanie dla twardzieli.

 

Niestety, w tej chwili w oficjalnej ofercie przedstawiciela Hondy na Polskę nie znajdziemy VT1300CX. Bez problemu jednak znajdziemy jeszcze ten model w salonach w cenie ok. 60.000 zł. Dwuletnie sprzęty znajdziemy za połowę tego z niewielkim przebiegiem na portalach aukcyjnych.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany