DIVERSE Night Of The Jumps 2006 - Motocyklem na trzecie piętro! - Motogen.pl
Tego jeszcze w Polsce nie było: skoki motocyklem na wysokość trzeciego piętra, niewiarygodne akrobacje, balansowanie na granicy praw fizyki. DIVERSE Night Of The Jumps, czyli Wielki Finał Mistrzostw Świata IFMXF / FIM we Freestyle Motocrossie.

Freestyle Motocross (FMX) to młoda dyscyplina, która przebojem zdobywa sobie coraz liczniejsze grono sympatyków. Narodziła się w latach 90. na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, jako połączenie efektownej jazdy na motocyklu crossowym z ekstremalnymi akrobacjami w powietrzu. FMX to dyscyplina sportu wywodząca się z motocrossu. W czasie motocyklowych skoków na torze zawodnicy zaczęli zauważać, że od skoku do lądowania upływa stosunkowo dużo czasu, który można wykorzystać ku uciesze oglądającej publiczności. Pojawiły się pierwsze tricki, np. No hander, czy Nothing. Z czasem to właśnie te ewolucje zaczęły przyciągać kibiców bardziej niż sam wyścig. Fakt ten został wykorzystany przez niektórych zawodników, którzy zaczęli specjalizować się w wymyślaniu i wykonywaniu coraz bardziej skomplikowanych ewolucji, a następnie nawet łączenia ich ze sobą w tzw. Combo. To właśnie ich upór i starania, połączone z faktem widowiskowości całych spektakli freestyle spowodowało, że imprezy urosły z czasem do zawodów rangi międzynarodowej. W tej dyscyplinie chodzi o łamanie schematów, wolność ekspresji, umiłowanie różnorodności, dynamikę i styl. I ciągłe zadziwianie publiczności poprzez przesuwanie granicy tego, co teoretycznie możliwe.

Klasnąć piętami przed kierownicą

W praktyce okazuje się, że można na przykład wykręcić salto w tył skacząc na wysokość trzeciego piętra i odległość 25 metrów. Mało tego, można jednocześnie przełożyć nogi na drugą stronę motocykla. Albo klasnąć piętami przed kierownicą, nie gubiąc swej maszyny podczas tych wszystkich niewiarygodnych ewolucji. Granice wyznaczają jedynie prawa fizyki i wyobraźnia zawodnika.

Granice wyznaczają jedynie prawa fizyki i wyobraźnia zawodnika.

Freestyle Motocross być może niebawem stanie się dyscypliną olimpijską, podobnie jak freestylowe dyscypliny zimowe. Tymczasem akrobatycznych jeźdźców możemy podziwiać w rozgrywkach IFMXF (International Freestyle Motocross Federation). Ostatnia w tym sezonie runda Mistrzostw Świata odbyła się w katowickim Spodku w ramach zawodów DIVERSE Night of the Jumps.

Hardcore

Przyznam się, że pierwszy raz widziałem coś takiego na żywo. Owszem, byłem na wyścigach różnego typu. Widziałem zakręconych fanów prędkości mknących na torze Poznań oraz brudnych od gogli do butów jeźdźców enduro. Jednak atmosfera panująca na trybunach podczas zawodów FMX z niczym nie da się porównać, pochłonęła mnie ona tak bardzo, że przez te kilka godzin trwania NOTJ (Night Of The Jumps) poczułem się jak w innej rzeczywistości, jak w… Matrixie. Każdy wie, że wszystkie to niesamowite ewolucje widziane w filmach sensacyjnych są mniej czy bardziej owocem pracy speców od efektów specjalnych oraz tworem komputera. Tu natomiast siedzisz sobie w dogodnym miejscu, aby wszystko dokładnie widzieć i oczom nie wierzysz, że gość właśnie wykręcił backflipa z taką łatwością, z jaką Ty codziennie wiążesz sznurówki od butów! Zapomnij o oglądaniu beznadziejnych telewizyjnych relacji z kuflem piwa w dłoni – to jak lizanie loda przez szybę. Będąc na miejscu czujesz ogromny przypływ adrenaliny przed każdym skokiem, cała publiczność staje się jednym organizmem żywiołowo reagującym na wydarzenia, jednym słowem – odlot! W sumie cała ta relacja jest sztuką dla sztuki – tu nie ma co opisywać, tam po prostu trzeba być! Dla tych pechowców, którzy zbyt długo się zastanawiali i pozostali w domu skrobnę jednak kilka słów…

Zawody w cieniu tragedii

W tym miejscu muszę pochwalić organizatorów za całokształt imprezy. Szczerze mówiąc jadąc do Katowic miałem poważne obawy, czy aby przypadkiem z wielkiego zapowiadanego "szoł" nie zrobi się wielki blamaż. Trzeba również przypomnieć, że na kilka dni przed startem, powodzenie NOTJ stanęło przed potężnym znakiem zapytania – wszyscy wiemy o tragedii, która wydarzyła się w kopalni "Halemba". Ogłoszenie żałoby narodowej miało równać się z odwołaniem wszelkich imprez masowych. Zaawansowanie prac oraz zaangażowane już ogromne siły i środki sprawiły, że organizator zdecydował się jednak przeprowadzić zawody. Postanowiono znacznie ograniczyć część rozrywkową, skupiając się tym samym jedynie na czystej rywalizacji sportowej. Ponadto Firma Diverse zobowiązała się przeznaczyć część dochodów ze sprzedaży biletów na pomoc rodzinom ofiar tragedii. Moim zdaniem wszystko odbyło się całkowicie Fair.

Wracając do samych zawodów – negatywne przeczucia natychmiast minęły, gdy tylko postawiłem stopę na Katowickiej ziemi. Już z daleka w oczy rzucał się ładnie oświetlony i ozdobiony Spodek. Widok ten nie dawał najmniejszych złudzeń – tu będzie się działo coś niesamowitego. Zawody DIVERSE Night Of The Jumps były ogromnym przedsięwzięciem organizacyjnym, a sama lokalizacja nie była przypadkowa – Spodek to jedyny obiekt w Polsce, który mógł sprostać ogromnym wymaganiom. A i to nie bez dodatkowych zabiegów. Zawody przygotowywał prawie dwustuosobowy zespół techników, elektryków, inżynierów, dźwiękowców i mechaników. Jeszcze nigdy w katowickiej hali nie było imprezy wymagającej takich ilości… ziemi. Już we wtorek rozpoczęło się zwożenie 1500 ton specjalnej mieszanki piachu i gliny potrzebnej do usypania toru. Jak się niestety później okazało, sama gleba była zbyt wilgotna, na co bardzo skarżyli się zawodnicy.