Spis treści
Choć może użyte przeze mnie określenie „mała” wcale nie jest do końca trafne, ponieważ, tak samo jak w sportowym modelu R125, Yamaha kontynuuje sposób projektowania tak, że na pierwszy rzut oka mniej obeznani w temacie będą mieli spore problemy, aby odróżnić, czy jest to 125-tka, czy może 400-tka. Podobnie w jak o klasę wyższym modelu, czyli WR 250, mamy do wyboru terenową wersję R oraz szosową X. My do testu wybraliśmy tę pierwszą, wyposażoną w 21-calowe koło z przodu, 18-calowe z tyłu i uniwersalne, szosowo-terenowe ogumienie.
Europejski paszport?
Mała WR-ka jest doskonałym przykładem na to, co w dzisiejszych czasach w praktyce oznacza słowo „globalizacja”. Oczywiście, każdy zapytany o narodowość Yamahy z pewnością powie: Japończyk! Otóż nie do końca. Wspólny ze wspomnianą wcześniej Yamahą R125, silnik produkowany jest przez Minarelli, włoską firmę należącą do Yamahy. Dalej włoskie źródło napędu wędruje wraz z resztą komponentów do Francji, gdzie składane jest w jedną całość w fabrykach MBK. Na szczęście, o całym tym pogmatwaniu produkcyjnym wspominam tylko w ramach ciekawostki, bowiem jakość podzespołów i dbałość o wykonanie stoi na najwyższym poziomie i nie ma się do czego przyczepić. Przyjrzyjmy się zatem bliżej, co kryję się pod atrakcyjnie zaprojektowanymi niebieskimi owiewkami.…motocykl ten wygląda jakby został wycięty z formy laserem, a detale poprawiono żyletką…
Technikalia
Silnik to jednocylindrowa jednostka zapożyczona ze sportowego modelu Yamaha R125. Moc dostosowana jest, oczywiście, do aktualnych wymogów związanych z prawem jazdy kat. A1 i wynosi 15 KM osiąganych przy 9000 obr./min. Tu warto zastanowić się chwilę nad takimi parametrami, bowiem w przypadku sportowego, szosowego wcielenia we wspomnianej R125 taka moc nie zapewnia żadnych emocji i ledwo wystarczy, aby odpychać się motocyklem od świateł do świateł. Na szczęście, teren to zupełnie inna bajka i w przypadku, gdy w najnowszych sportowych motocyklach moc dochodzi już prawie do 200 KM, tak w terenie 50-konny motocykl crossowy to już prawdziwy szatan. Dlatego nasze może i skromne 15 KM jest mało imponujące na papierze, ale dla nastolatka, stawiającego swoje pierwsze kroki i nienastawionego na wyczynową jazdę, jest to moc pasująca w sam raz.
Producent jakoś specjalnie nie przechwala się jakimikolwiek wysokiej jakości podzespołami, jak zawieszenia czy hamulce renomowanych firm. Z jednej strony w motocyklu klasy 125 nie są potrzebne i rzadko zdarza się, aby zakładano topowe rozwiązania układu hamulcowego, np. Brembo, z drugiej szkoda, że takie działania nie przynoszą odzwierciedlenia w cenie nowego pojazdu.
Kamertonik w terenie
Skoro nie ma co szczególnie rozwodzić się nad technicznymi aspektami, lepiej założyć crossowy kask i ruszyć w teren. Design WR125 jest ostry, motocykl ten wygląda jakby został wycięty z formy laserem, a detale poprawiono żyletką – taki też jest w prowadzeniu. Pierwsze, co urzeka, to lekkość i zwartość. Motocykl posłusznie wykonuje wszelkie rozkazy kierowcy, co ułatwi życie dosiadającym go młodszym osobom czy też starszym, ale zupełnie początkującym. Każdy detal, decydujący o odczuciach z jazdy, jak zestrojenie zawieszenia, praca sprzęgła i skrzyni biegów czy skuteczność hamulców, jest, na szczęście, nie tylko wystarczająca jak na osiągi, lecz nawet wyprzedzająca o jeden poziom standard, jakiego oczekiwalibyśmy od motocykla na prawo jazdy kat. A1. Oczywiście, mógłbym narzekać, że do szybszej jazdy czy skoków przydałoby się twardsze zawieszenie. Pamiętać jednak trzeba, że mała Yamaha służy do stawiania pierwszych kroków lub też rekreacyjnej, terenowej jazdy.
Do takiego charakteru idealnie pasuje czterosuwowy silnik. Mała moc oddawana jest łagodnie i liniowo. Moment przy dolnym i środkowym zakresie obrotów jest wystarczający do tego, aby zdobyć większość wzniesień, a przy odrobinie umiejętności i strzale ze sprzęgła nawet na delikatne uniesienie koła nad przeszkodą. Silnik rozczarowuje jedynie w górnym zakresie, ale zwalę to na karb potrzeby spełniania norm emisji spalin. Podejrzewam, że aftermarketowy układ wydechowy dodałby jeszcze nieco pazurków podczas wkręcania na czerwone pole.
Niestety, kiedy już poczujemy się na tym motocyklu pewniej i zaczniemy śmiało wjeżdżać w trudniejszy teren, całą zabawę zniweczą beznadziejne, seryjnie montowane uniwersalne opony Michelin Sirac. O ile na asfalcie rzeczywiście sprawują się poprawnie, tak po wjechaniu w piach bądź podmokły teren bieżnik natychmiast zapycha się i pozostaje nam walka z motocyklem bezradnie kręcącym tylnym kołem. Jeżeli więc WR będzie używana głównie w terenie, pierwszą modyfikacją z pewnością będzie wymiana opon na komplet bardziej zorientowany terenowo.
Podsumowując
Czym więc jest WR125? Miniaturą dorosłych i poważnych terenowych motocykli Yamaha. Twarde i wysoko poprowadzone siedzenie, na którym po godzinie boli tyłek, ząbkowane podnóżki bez gum dla lepszego trzymania się crossowych butów i minimalistyczny zestaw zegarów z prędkościomierzem i najpotrzebniejszymi kontrolkami, gdzie jedynym luksusem jest wskaźnik poziomu paliwa, krótko – zero kompromisu. Tu prawie wszystko jest jakby żywcem przeniesione ze świata hard enduro, oprócz adekwatnych dla pojemności osiągów. Wszystko to tworzy z tego pojazdu drogą, lecz świetną propozycję jako pierwszy terenowy jednoślad.
Zostaw odpowiedź