Yamaha TDM 850 - Motogen.pl

TDM ciekawiła mnie od dłuższego czasu. Z opinii jej użytkowników wyłaniał się bowiem obraz motocykla bardzo udanego i wszechstronnego. Chciałem przekonać się, ile prawdy jest w pochwalnych słowach na jej temat.


Model zadebiutował na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy motocyklowe koncerny masowo zastępowały stare i modyfikowane modele zupełnie nowymi. TDM została stworzona, by sprostać wymaganiom europejskich klientów. W efekcie powstał motocykl,  który ciężko przypisać do któregoś z powszechnych rodzajów, o linii inspirowanej enduro, supermoto i funbike’ami.


Do napędu wykorzystano znany z XTZ 750 Supertenere dziesięciozaworowy silnik. Dwa cylindry w rzędzie, sucha miska olejowa i wykorbienia jak w silniku V pozostały nieruszone. Natomiast dzięki zmianie średnicy cylindra wzrosła pojemność skokowa (z 87,0 mm na 89,5 mm) i skoku tłoka (z 63,0 mm na 67,5 mm). Moc w stosunku do pierwowzoru wzrosła o 9 KM. O redukcję wibracji dbały dwa wałki wyrównoważające, a dzięki pochyleniu cylindrów o kąt 45° i ciasnemu upakowaniu osprzętu silnik jest bardzo zwarty.


Rama typu DeltaBox  zaadaptowana została ze sportowych modeli Yamahy, jednak ze względu na koszty i nie tak zaciekłą walkę o kilogramy wykonana została z profili stalowych. Jest wąska, dzięki czemu cały motocykl wydaje się dość smukły.

Za sterami

Zasiadając za sterami TDM-ki, pozycja wydała mi się bardzo wygodna. Przeszkadzają jedynie nieco zbyt wygięte do tyłu końcówki kierownicy, ponieważ sprawiają, że nadgarstki są ułożone na zewnątrz.Kluczyk, starter i dwucylindrowa rzędówka powoli się rozgrzewa, wydając przy tym miły, ale niezbyt rasowy odgłos. Jedyneczka i jedziemy. Siedzi się bardzo wysoko, prawie jak na enduro.

 

Motocykl nieźle sprawdza się w mieście. Bez trudu przebijam się między samochodami i to dość dynamicznie. Na bardziej pustym odcinku drogi silnik pokazuje niewielką, ale zawsze, wadę. Mimo 80 KM, trzeba często wachlować biegami – obroty kończą się bardzo szybko. Skrzynia i sprzęgło pracują bez zarzutu; można nawet pokusić się o stwierdzenie, że zachęcają do sportowej jazdy. Dodatkowo rozmiary kół, zapożyczone niemal z supermoto, prowokują do szybkiego pokonywania zakrętów. TDM w łukach prowadzi się nadzwyczaj dobrze i myślę, że dobry kierowca jest w stanie nawiązać równorzędną walką ze sportowymi motocyklami. Motocykl ubrany w dobre opony budzi po prostu zaufanie podczas składania się w zakręty. Moje odczucia w tym względzie były naprawdę pozytywne i TDM miło mnie zaskoczyła. Hamowanie nie jest może powalające, ale do średnich prędkości, jakie motocykl osiąga, w zupełności wystarczy. Dwie tarcze i zaciski pochodziły ze sportowej FZR, co w czasach, kiedy TDM debiutowała na rynku, budziło szacunek. Dziś jednak są raczej przeciętne.

 

Pierwsze modernizacje Yamaha przeszła w 1993 roku. W końcu kanciaste kształty zmieniły się na bardziej opływowe i mniej toporne. Przednie reflektory ułożono w agresywniejszy „bad look”. Malowane wcześniej na grafitowo tłumiki i kierownica były odtąd chromowane, a silnik i rama zmieniły kolor na zbliżony do barwy aluminium. Dodało to motocyklowi elegancji.

 

O ile w Europie TDM-ka robiła furorę, o tyle w USA problemem było sprzedanie już przywiezionych sztuk. Co sprytniejsi kupowali je za bezcen i eksportowali do Europy.

Trochę o serwisie

Motocykl ma jeszcze jedną ciekawostkę, przejętą z terenowej XTZ. Sucha miska. W szosowym motocyklu jest raczej mało przydatna, za to szczególnie utrudnia serwis. Do silnika mieści się 3,6 litra oleju z filtrem, a wymiana jest kłopotliwa – trzeba pamiętać o odpowietrzeniu magistrali olejowej. Dotarcie do akumulatora czy filtra powietrza wymaga rozebrania połowy motocykla. Podobnie jest z regulacją zaworów; dostęp jest wyjątkowo upierdliwy, a w dodatku regulacja jest płytkowa. Niby producent zaleca sprawdzenie luzu co 25 tys. km, ale nie należy się ściśle trzymać tego przebiegu. No cóż, motocykl zwarty, zatem elementy są maksymalnie poupychane, ale czy nie dało się zrobić tego prościej? Wymiana (czy wyjęcie na zimę) akumulatora nie jest czymś bardzo rzadkim, a dostęp jest bardzo utrudniony.


W 1996 roku TDM poddana została kolejnym modernizacjom. Najważniejszą był zapożyczony z Yamahy TRX 850 silnik z czopami przestawionymi o 270°. Z TRX-owych 83 KM zostało tylko 80. Zmalał również moment obrotowy z 89 na 82 Nm. Wszystko przez zaostrzające się normy hałasu. Zbiornik oleju znalazł się nad skrzynią biegów, która z kolei miała dłuższe przełożenie końcowe i była ciaśniej zestopniowana. O 5 mm zmalał rozstaw osi, co jeszcze bardziej poprawiło precyzję prowadzenia.

Jaka jest TDM?

TDM ciężko przypisać do jakiejś grupy motocykli. Maszyna, która miała być do wszystkiego, zrobiona z myślą o uniwersalności, jest raczej bardziej nijaka niż wszechstronna. Trudny serwis, niezbyt powalająca moc i duża masa własna wykluczają ją z grona motocykli turystycznych. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć: „Można nią jechać w trasę”. Tylko po co, skoro na rynku w podobnej cenie jest masa innych, lepszych motocykli nadających się do tego celu? Do miasta podobnie – całkiem spore spalanie i dosyć duża waga nie są najlepszym pomysłem na miejskie korki. O jakimkolwiek terenie nie ma co w ogóle wspominać. Może więc funbike? Niestety, znowu waga, choć trzeba przyznać, że jakość prowadzenia mile zaskakuje. Model nie ma jakiś szczególnych wad konstrukcyjnych. Późniejszym, poprawionym rocznikom niewiele można pod tym względem zarzucić. Nie zmienia to faktu, że TDM-ka nie jest ani turystyczna, ani bardzo sportowa, a już na pewno nie uterenowiona. Jest ciekawym motocyklem, niemniej nie dla ludzi o jasno sprecyzowanych potrzebach. Choć z drugiej strony, może właśnie o to konstruktorom chodziło?
 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany