Yamaha R9, jako następca YZF-R6, faktycznie coraz bliżej? Plotki się nasilają! - Motogen.pl

Yamaha R6 podobno już w 2025 zajmie miejsce Yamahy R6 na torach wyścigowych World Supersport. Ile prawdy jest w tych plotkach?

zdjęcie główne:
wizualizacja R9 od Kardesign

Być może nie znacie nazwiska Greg Haines, ale jeżeli mieliście okazję oglądać wyścigi (szczególnie World Superbike) po angielsku, to z pewnością znacie jego głos. Greg jest komentatorem wyścigów WSBK, a także dziennikarzem motocyklowym i specjalistą tematyki MotoGP.

Greg był na przedsezonowych testach klasy Supersport i wrzucił Tweeta (to znaczy Xa), który jest niezwykle interesujący nie tylko dla fanów wyścigów, ale też dla zwykłych motocyklistów codziennych.

Greg napisał:
„Nowinka, którą usłyszałem podczas testów w Jerez, na temat klasy World Superbike. Za rok nie będzie już Yamahy R6. Zamiast tego spodziewajcie się R9.”

Wszyscy dobrze znacie Yamahę R6 – to reprezentant wymierającego gatunku prawdziwych, sportowych sześćsetek. Wprawdzie eRszóstkę można wciąż kupić nową w salonie, ale od roku 2021 dostępna jest jedynie w wersji torowej, bez homologacji na drogi publiczne.

Od debiutu obecnej wersji w 2017 roku, Yamaha R6 wygrywała w zasadzie wszystko co się dało. Niedawne zmiany regulaminu serii World Superbike, w których poza 4-cylindrowymi sześćsetkami dopuszcza się także inne maszyny (np 2-cylindrowe Ducati o pojemności 955, albo 3-cylindrowe Triumphy 765), sprawiły, że Yamaha przegrała z Ducati. Gdy w 2021 roku anonsowano nadchodzące zmiany regulaminu, już wtedy mówiło się, że to może być początek końca Yamahy R6.

Greg Haines twierdzi, że plotki padokowe potwierdzają ten scenariusz. Według niego w sezonie 2025 zobaczymy już Yamahę R9.

Yamaha R9 – czego się spodziewać?

Czy doniesienia Grega są zaskoczeniem? Ani trochę. Można je nazwać raczej ulgą: „no w końcu”. Motocykliści już od dawna liczą, że 3-cylidndrowy silnik znany z żywiołowej Yamahy MT-09 zostanie dopasowany do odpowiednio bardziej sportowego motocykla. Premiera Yamahy R7 (na bazie MT-07) podgrzała plotki na ten temat. Niektórzy już mieli nadzieję, że zobaczymy R9 na aktualny sezon 2024, ale zamiast tego Yamaha zaprezentowała fantastycznego retro-racera, czyli XSR900 GP.

Coś musi być jednak na rzeczy, ponieważ w 2023 roku Yamaha zastrzegła prawa do nazwy modelowej YZF-R9 oraz R9 na niemalże wszystkich rynkach świata. Nie było wątpliwości, ze nieobecność eRdziewiątki aż kuje w oczy.

Przyjmujmy, że Haines się nie myli i w roku 2025 nowa, fabryczna, sportowa Yamaha R9 faktycznie wyjedzie na tory wyścigowe. To oznacza, że prędzej czy później musi pojawić się też wersja drogowa dostępna dla klientów, bo przecież na tym bazuje cały regulamin serii World Supersport.

Teoretycznie Yamaha mogłaby skorzystać z prawa wypuszczenia 500 sztuk limitowanych egzemplarzy drogowych, zwanych „homologation special”, ale motocykliści z pewnością liczą, że R9 trafi do salonów Yamahy na całym świecie na poważnie. Inna sprawa, że regulamin wyścigów pozwala też na opóźnienie wprowadzenia modelu do sprzedaży o jeden czy dwa sezony. A skoro Yamaha chce wystawić R9 w WorldSSP, to ten fakt oznacza, że R9 nie będzie półśrodkiem. Czyli należy spodziewać się ramy, zawieszeń, hamulców oraz silnika dostrojonych do prawdziwie sportowego zastosowania i wymagającego motocyklisty!

Oczywiście pod warunkiem, że proces R&D takiego motocykla i wprowadzenie go do wielkoformatowej sprzedaży zepnie się Yamasze w tabeli „kosztów i dochodów”. Bo jak nie, to wtedy plotki (i być może krótka seria homologation special) będą wszystkim, na co możemy liczyć. Obym tutaj się mylil.


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany