Jeżdżąc po polskich autostradach, na pewno nie raz klęliście na ograniczenie prędkości, gdy przed Wami rozpościerał się widok rzadki, ale występujący w przyrodzie – a mianowicie gładki asfalt. Teraz podobne ograniczenia mogą spotkać Was, gdy wybierzecie się na wakacje na terenie UE.
Polskie autostrady jakie są – każdy widzi, ale, mimo odcinków zasługujących raczej na miano płatnych jednopasmówek, zdarzają się perełki w postaci dłuższych fragmentów gładkiego asfaltu. Zdarza się także, że jadącym nie utrudniają życia wykopki czy też innego rodzaju przeszkody, znane ogólnie pod nazwą prac drogowych. Jest jednak coś, co skutecznie psuje radość z jazdy przeciętnemu motocykliście – ograniczenie prędkości. Do tej pory z utęsknieniem wyczekiwaliśmy zagranicznych wyjazdów, by wyszaleć się na niemieckich autobahnach lub polatać na, mających opinię najlepszych w Europie, autostradach słonecznej Italii. Jednak w te wakacje uważniej używajcie tam rollgazu. Może to Was bowiem kosztować parę euro.
Włochy, niestety, utrzymały obecne ograniczenia prędkości – 130 km/h i 110 km/h w przypadku deszczu na wszystkich czterech pasach. Mimo szumnych zapowiedzi i trwających wiele lat dyskusji, jazda powyżej tych wartości nie będzie możliwa na ich autostradach. Jedynie w przypadku prywatnych koncesjonariuszy ustawodawcy pozostawili możliwość ustalenia większych prędkości maksymalnych, lecz pod warunkiem, że są oni w stanie udokumentować projekt, wykonanie, intensywność ruchu drogowego i liczbę wypadków na danej nitce na przeciągu ostatnich 5 lat. Sytuacja wygląda podobnie w Niemczech, gdzie dotychczas prawie na wszystkich autostradach można było jeździć legalnie "ile fabryka dała". Jednak coraz więcej landów zastrzega sobie i wdraża w życie prawo ograniczenia prędkości, z jaką poruszać się mogą pojazdy na danych odcinkach autobahn. Warto zatem, jadąc, uważnie śledzić znaki informacyjne.
Jak widzicie, dobra nawierzchnia nie oznacza wcale, że można jeździć szybko. Zawsze należy pamiętać, że ulica to nie tor wyścigowy, jednak nasuwa mi się taka konkluzja, że może to i dobrze, że u nas na przykład prędkości maksymalne ustalane są odgórnie? Mogłoby się bowiem zdarzyć, że na niektórych autostradach i 50 km/h to za dużo, gdy stoimy w korkach… i musimy za to płacić.