Dakar 2018: Dobry początek Orlen Teamu w Argentyńskiej części rajdu - Motogen.pl

Po odwołanym z powodu trudnych warunków pogodowych 9. etapie we wtorek zawodnicy wrócili do rywalizacji już na terenie Argentyny, która przywitała ich 40-stopniowym upałem. Uczestnicy wystartowali z Salty i mieli do pokonania 424 km dojazdówki. Następnie rozpoczęli zmagania na trudnym odcinku specjalnym o długości 373 km. Pierwsza część OS-u to powrót na wydmy i przejazd szerokim, piaszczystym płaskowyżem. Druga część wymagała perfekcyjnej nawigacji i czujności podczas przekraczania licznych rzek, co sprawiało trudności nawet najlepszym.

W kategorii samochodów etap zdominował Stéphane Peterhansel z teamu Peugeota. Francuz nazywany „Mr. Dakar” pierwszą część odcinka zakończył z przewagą 2,5 minuty nad Katarczykiem Nasserem al-Attiyahem (Toyota). Prawie 6 minut stracił Giniel de Villiers (Toyota). Dopiero czwarty był lider Carlos Sainz (Peugeot). Peterhansel nie odpuścił w drugiej części odcinka, pewnie pokonał sekcje w korytach rzek i wygrał etap z przewagą prawie 9 minut nad De Villiersem z RPA. Trzeci ze stratą ponad 13 minut był Hiszpan Sainz. Al-Attiyah uszkodził zawieszenie przez co stracił prawie pół godziny do zwycięzcy. Kuba Przygoński oraz pilotujący go Tom Colsoul (Mini John Cooper Works Rally) po raz kolejny zaczęli spokojniej, notując na dwóch pierwszych punktach 10. czas. Udało im się jednak złapać odpowiednie tempo i na neutralizację zjechali już na 6. pozycji. W drugiej części załoga ORLEN Team nie uniknęła kłopotów i dała się wyprzedzić Holendrowi Ten Brinke (Toyota), ale przez problemy Al-Attiyaha zakończyła etap na bardzo dobrym 6. miejscu.

Argentyna to zupełnie odmienna pogoda i inny teren, niż jeszcze dwa dni temu. Temperatura to ok. 35 stopni w cieniu. Pojawiły się wyschnięte rzeki, więcej drzew i traw, więc zupełnie inaczej nam się jedzie. Dzisiejszy odcinek był bardzo wymagający fizycznie i nawigacyjnie. Na szczęście Tom bardzo dobrze nawigował i nie mieliśmy żadnych problemów, z czego się cieszę, bo wielu zawodników dzisiaj się pogubiło. Najbardziej odczuliśmy 200 km wydm z kępami traw. Czuliśmy się jak w pralce, a Tom nie mógł utrzymać roadbooka– opowiada Kuba Przygoński i dodaje. – Samochód spisywał się dobrze, ale na pewno potrzebuje solidnego serwisu, szczególnie zawieszenie. Przed nami Fiambalá, słynny i trudny odcinek dakarowy, który zawsze daje w kość.

Liderem klasyfikacji generalnej pozostał Carlos Sainz. Na drugie miejsce awansował Peterhansel, który traci 50 minut do lidera. Trzeci ze stratą prawie 73 minut jest Al-Attiyah. Kuba Przygoński utrzymał wysoką 6. pozycję w generalce, a znajdujący się za nim w tabeli Al Qassimi ma 20 minut straty.

W rywalizacji motocyklistów dzień zwrotów akcji i dramatów. Pierwszą część odcinka najszybciej pokonał na swoim terenie wicelider Argentyńczyk Kevin Benavides (Honda). Był o ponad 3 minuty szybszy od Tobiego Price’a (KTM) i 6 minut od lidera Francuza Van Beverena (Yamaha). Ponad pół godziny stracił inny z faworytów Amerykanin Ricky Brabec (Honda), który zgubił się dwukrotnie. Druga część odcinka specjalnego wymagająca precyzyjnej nawigacji w korytach rzek okazała się za trudna nawet dla najlepszych zawodników. Już na samym początku zgubili się Benavides, Price i Francuz Antoine Mèo (KTM), którzy zjechali z właściwej trasy aż na 10 km. Jedynymi z czołówki, którzy nie popełnili tego błędu, byli Austriak Matthias Walkner (KTM) oraz Van Beveren – ten ostatni w zaistniałej sytuacji miał szansę na znaczne powiększenie przewagi w klasyfikacji generalnej. Niestety Francuz upadł przy dużej prędkości zaledwie 3 km od mety. Kontynuował jazdę przez kilkaset metrów, ale ostatecznie został zabrany przez śmigłowiec medyczny i m.in. ze złamanym obojczykiem zakończył rywalizację w tegorocznym Dakarze. Etap wygrał Walkner, który wyprzedził o 11 minut Chilijczyka Pabla Quintanillę (Husqvarna). Trzeci ze stratą 16 minut na metę dotarł Hiszpan Gerard Farrés (KTM). Debiutant z ORLEN Team Maciek Giemza (KTM) na pierwszej części odcinka uzyskał dobry 28. czas. W drugiej, trudniejszej sekcji, awansował o jeszcze jedno miejsce, kończąc etap na 27. pozycji.

Druga część dzisiejszego odcinka specjalnego była chyba najcięższa i najbardziej niebezpieczna w całym tegorocznym rajdzie. Trasa wiodła wyschniętą rzeką, gdzie były mało widoczne kamienie. Na jednym z nich zaliczyłem upadek, po którym włączyłem tzw. tryb bezpiecznej jazdy, aby dojechać w całości do mety. Wiem, że inni nie mieli tyle szczęścia co ja, a Ci którzy dojechali są poobijani i zmęczeni. Dzisiaj naprawdę poczułem czym jest prawdziwy Dakar.– podsumował etap Maciek Giemza.

Po dramatycznym etapie na prowadzenie wśród motocyklistów wyszedł Austriak Walkner. Drugi, ze stratą prawie 40 minut, jest Hiszpan Joan Barreda (Honda). Na trzecią pozycję spadł natomiast Benavides i traci 2 minuty więcej. Maciek Giemza po raz kolejny awansował i jest już na wysokim jak na debiutanta 29. miejscu.

W środę i czwartek na zawodników czeka kolejny maraton. Pierwsza jego część poprowadzi po owianym złą, dakarową sławą terenie Fiambalá – wymagającym, trudnym, nieprzyjaznym szczególnie w wysokich temperaturach, jakie są zapowiadane. Organizatorzy zaplanowali 467 km dojazdówki i 280 km odcinka specjalnego. Wyjątkowo start odbędzie się bez podziału na kategorie, a zawodnicy ruszą zgodnie z wynikami z dzisiejszej próby. Po zakończeniu etapu motocykliści i zawodnicy quadów udadzą się na biwak do Chilecito, a załogi samochodowe pozostaną w miasteczku Fiambalá i po raz kolejny nie będą miały dostępu do serwisu i mechaników.

Zmagania zawodników ORLEN Team podczas Dakaru 2018 można śledzić na antenie Telewizji Polskiej, w relacjach Polskiego Radia (PR1 i PR3), radia Eska, na Onecie oraz w Przeglądzie Sportowym.