Cykl oficjalnych premier rozpoczął warszawski salon Yamaha POLand Position. Oprawa, którą zastaliśmy na miejscu była w iście mrocznym klimacie. Płonące pojemniki, ciemne barwy – atmosfera była gęsta, co idealnie pasowało do wizerunku nowej Yamahy. Po delikatnie mówiąc „nieskompresowanym” wstępie na scenę wjechały dwa sprzęty, których dźwięk trzycylindrowych silników z układem crossplane zrobił akustyczną robotę. Po uczcie dla uszu przyszła pora na nakarmienie oczu. MT-09 to bardzo kontrowersyjny sprzęt dla wąskiej grupy odbiorców. Patrząc na linię zbiornik-silnik-kanapa albo w tym motocyklu się zakochujemy, albo uznajemy go za brzydki zlepek części. Jak dla mnie, MT-09 już na zdjęciach wyglądał zabójczo dobrze, a na żywo prezentuje się jeszcze lepiej.
Żadna z części nie znalazła się tu przypadkowo, wszystko jest pomyślane na swój wyjątkowy sposób. Głównym zadaniem tego motocykla jest oderwanie kierowcy od szarej rzeczywistości, dawanie przyjemności z jazdy i sprawne przemieszczanie się na co dzień.
>> Yamaha MT-09 – świeża krew wśród oryginalnych <<
Jeśli jeszcze nie wiecie wszystkiego o nowej Yamasze, zapraszamy do naszej prezentacji. Tymczasem jak tylko motocykl będzie dostępny dla prasy, ląduje w naszym redakcyjnym garażu.
03.10 ujrzeć na żywo nowego „emteka” będą mieli okazję mieszkańcy Wrocławia, a 05.10 motocykl odwiedzi Katowice – więcej info znajdziecie w tym newsie.