Dla wielu motocyklistów Ducati jest synonimem perfekcji. Legendarne właściwości jezdne, niesamowita stylistyka i poczucie indywidualności. Z takim też nastawieniem stawialiśmy kroki w stronę nowego 848 Streetfighter. Jakże wielkie było nasze rozczarowanie po kilku kilometrach...
Brzmi jak tytuł niskobudżetowego filmu grozy. Lęk, niepokój, panika - takie epitety nie są jednak Hyosungowi znane. Trafił on na warsztat i bez mrugnięcia lampą poddał się operacji zmiany temperamentu.
Gdybyśmy zwrócili uwagę na statystyki mówiące o tym ile życia tracimy na stanie w korkach każdy z nas odczułby niepokojące kłucie w okolicach klatki piersiowej. Prawda w oczy kole, jednak tym razem zranimy Was w szczytnym celu.
Nie wiem czy kojarzycie BMW K1200S? Świetny sprzęt, choć – nie wiedzieć czemu – przez producenta umieszczony w gamie wyścigówek, a nie motocykli turystycznych. Biorąc jednak pod uwagę, że w czasach jego powstania nie było jeszcze Wunderwaffe, to naciąganie rzeczywistości w taki sposób można usprawiedliwić.
Sytuacja z Yamahą jest w tej chwili bardzo ciekawa. R1 od chwili debiutu w 1998 roku z miejsca stała się synonimem najwyższych sportowych osiągów. Jeżeli mówiłeś o sportowym litrze, tak naprawdę myślałeś o R1. Jej sława poszła nawet w nieco mniej pożądanym przez marketingowców kierunku - wiele osób utożsamiało ten motocykl ze sprzętem dla dresiarzy, lanserów i mistrzów odwijania na prostej.
Kolega, z którym miałem przyjemność nawinąć sporą liczbę kilometrów, a który zalicza się do dość specyficznej grupy globetrotterów ukierunkowanych na zwiedzanie terenów położonych daleko, daleko za naszą wschodnią granicą, powiedział kiedyś: „Gdybym chciał podróżować wygodnie, gdybym chciał, żeby mi na łeb nie padało i gdybym chciał nie zmarznąć w podróży… to kupiłbym samochód”.
Podczas testu Hyosunga GT650R odkryliśmy jego wrodzone właściwości stuntowe. Zrodziło to w naszych głowach niecny plan sprawdzenia jak motocykl będzie się sprawował podczas ambitnej jazdy. Dzięki rozrywkowemu nastawieniu importera negocjacje nie trwały długo...
Freeride to nazwa najmłodszego dziecka KTM-a. Dziecka, jakiego wcześniej nie było i które ciężko zaklasyfikować. Jasną sprawą jest, że pojazd ten budzi zainteresowanie, ale czy połączenie motocykla enduro z trialowym jest dobrym pomysłem?
Kiedy na redakcyjnym parkingu zobaczyłem 72kę jedyna myśl, która przeszła mi przez głowę to „o rany, Elvis żyje”.
KTM najbardziej kojarzy się z wyczynowymi sprzętami off-roadowymi. Jednak austriacka marka rozszerzyła swoją gamę produktów także na motocykle szosowe.
Posiadanie w ofercie popularnego modelu średniej klasy jest dla japońskich producentów bardziej naturalne, niż powiększanie piersi przez wszelkie żądne zaistnienia celebrytki.
Obecne motocykle terenowe urywają głowę. Dosłownie. Producenci gimnastykują się w celu stworzenia maszyn o możliwie najmniejszej masie i prawie niemożliwie wysokiej mocy. Jest to świetna wiadomość dla zawodników i zapalonych offroad’owców. Co natomiast z amatorami?