Do naszego laboratorium testowego trafił pierwszy, prawdziwie sportowy kask Schubertha. SR-1 powstał z myślą o posiadaczach sportowych maszyn do użytku szosowego, w którym bez problemu możemy jeździć na torze wyścigowym. Sprawdziliśmy co oferuje opracowany przy współpracy z Michaelem Schumacherem nowy gracz wśród sportowej ekstraklasy.
Co prawda Schuberth już od dawna oferował kaski integralne, np. testowane przez nas S1 Pro i R1, ale tak naprawdę nie były to typowo sportowe produkty. Lepszym określeniem byłyby raczej sportowo-turystyczne. Tym samym idealnie pasowały do maszyn pokroju Suzuki Hayabusy, czy BMW K1300S, ale już spotkanie kogoś w kasku z tym logo w Wyścigowych Mistrzostwach Polski graniczyło z cudem.
SR-1 to zupełnie nowa konstrukcja, Schuberth tym samym wystawia konkurenta w klasie najlepszych i najdroższych kasków sportowych, gdzie dotychczas liderami byli Shoei i Arai.
Wygląd
Kaski Schubertha zawsze były specyficzne. Z pewnością mało kto określiłby je jako ładne. W przypadku SR-1 jest wręcz odwrotnie. Garnek ten wygląda dynamicznie i atrakcyjne. Skorupa w przekazanym nam rozmiarze S wydaje się o numer mniejsza niż konkurencja, a liczne przetłoczenia, wstawki z siatki, perforacja elementów tapicerki i dwa potężne wloty powietrza płynnie przechodzące w regulowany spojler sprawiają, że nie sposób go pomylić z żadnym innym produktem.
Bezpieczeństwo
Skorupa SR-1 wykonana jest z włókna szklanego wzmocnionego duroplastem, co przez Schubertha nazywane jest technologią S.T.R.O.N.G. Wyróżniający jest system A.R.O.S. (Anti Roll Off System). Dzięki niemu paski zapięcia kasku wspomagane są dodatkowymi stabilizatorami .Całość ukryta wewnątrz kasku zapobiega przemieszczaniu się samego „garnka” na głowie. Działa on oczywiście tylko, gdy kask jest poprawnie zapięty. W razie wypadku system nie dopuszcza do kontaktu tylnej części kasku z szyją motocyklisty, ani brody do części szczękowej (np. w przypadku uderzenia szczęką o asfalt lub klatkę piersiową). Zapięcie to oczywiście podwójne pierścienie D, co stanowi standard w tej klasie.
Wentylacja
Jak na kask sportowy przystało, całkiem dobra, choć tu mogłoby być delikatnie lepiej. Producent deklaruje skuteczność wentylacji na poziomie 10 litrów/sek (chodzi o ilość przepływających przez środek litrów powietrza na sekundę), choć przez to, że konkurencja na chwali się takimi danymi, trudno odnieść się do wyników innych. W każdym razie na pierwszy plan wysuwają się oczywiście dwa główne wloty czołowe, z wyprofilowanymi trójkątnymi chwytakami powietrza. Trzeba przyznać, że sprawdzają się dokładnie tak, jak powinny. Po ich otwarciu bardzo dobrze wyczuwalna, duża ilość powietrza opływa górną część głowy. Co prawda powietrze nie rozkłada się idealnie przez całą długość skorupy, a wyczuwalne jest głównie we frontowej i środkowej części, tak skuteczność jest wyśmienita i nie zaliczam tego do poważnych wad kasku.
Kolejne elementy wentylacji znajdziemy w części szczękowej. Pierwszy to solidny nawiew powietrza na szybę, która obecnie jest wyposażona standardowo w Pinlocka więc nie paruje. Poniżej znajduje się wlot, który sterowany jest suwakiem umieszczonym od wewnętrznej strony, tuż przy krawędzi szczęki. Obok pozycji zamkniętej znajdziemy opcję nawiewania powietrza bezpośrednio na twarz, lub też kierowania go do bocznych części kasku. O ile ta pierwsza opcja, choć działa delikatnie, daje wyraźną różnicę, tak opcja wentylacji pozostałej części kasku jest praktycznie niewyczuwalna. Na koniec producent dał nam też możliwość mikrorozszczelnienia szyby – korzystając z mechanizmu ryglowania wizjera, możemy uniemożliwić jego nieplanowane otwarcie, lub też pozostawić szybę minimalnie uchyloną dla szybszego odparowania wilgoci podczas naprawdę paskudnych warunków pogodowych. System wymiany wizjera nie wymaga od nas narzędzi, natomiast podczas testowania dwóch egzemplarzy, jedno mocowanie się zacięło i wymagało kombinowania przez 30 minut. Zrzucam to na wadę „wieku dziecięcego” i podejrzewam, że element ten zostanie dopracowany. …jednym tchem wymieniając sportową „kaskową ekstraklasę” obok Shoeia X-Spirita II i Araia RX-7 GP można teraz spokojnie wymienić nowego Schubertha SR-1…
Raz ciszej, raz głośniej
W okolicach uszu znajdziemy regulowane, zasłonięte siatką otwory. Co ciekawe nie jest to wentylacja. Bodajże pierwszy raz mamy do czynienia ze specjalnymi kanałami, dzięki którym lepiej… słyszymy! Pytanie – czy to się sprawdza? Jak się okazuje, patent docenią tylko i wyłącznie zawodnicy i osoby regularnie jeżdżące na torze wyścigowym. Dzięki dodatkowym otworom, lepiej słyszymy czającego się za naszymi plecami przeciwnika, a informacja z której strony będzie próbował nas wyprzedzić może być na wagę złota, zwłaszcza tego na pucharze za pierwsze miejsce. W typowym ruchu ulicznym hałas dopływa do nas z każdej strony, więc bajer ten co najlepiej może stać się dobrym tematem do rozmowy w motocyklowym pubie.
Odczucia
Zwykle jest tak, że w przyjemnych dla życia czynnościach początki bywają bolesne. Tak samo jest z jazdą w SR-1. Zwężający się przy krawędzi kształt skorupy pozostawia bardzo mało miejsca na przeciśnięcie głowy. Kiedy już wciśniecie kask na siebie i uda Wam się nie oberwać sobie uszu, okazuje się, że wnętrze jest bardzo komfortowe i miło wyściełane. Jest to niemalże przeciwieństwo ascetycznego i nieco szorstkiego wnętrza X-Spirit II, a pod względem jakości użytych materiałów pozycjonowałbym Schubertha również nad Araiem. Wyściółkę możemy oczywiście wyjąć i uprać.
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie brak jakiegokolwiek uciskania – choć rozmiar dobrany był idealnie, przez pierwszych kilka dni jazdy nie musiałem się męczyć aby wyściółka dopasowała się do mojej głowy. Jedynymi kaskami, które natychmiast po założeniu oferowały pełen komfort i dopasowanie były Arai. Trzeba jednak pamiętać, że kształt głowy to sprawa indywidualna i każdy może mieć zupełnie inne odczucia.
Jeżeli chodzi o hałas – ten w dużej mierze zależał od ustawienia górnej wentylacji, występowała wyraźna różnica w pozycji otwartej i zamkniętej, ale obie były wystarczająco ciche, aby bez przeszkód móc korzystać z kasku na co dzień.
Podsumowanie
Krótko – konkurencja może się zacząć bać, a dealerzy tych kasków zacierać ręce. Myślę, że jednym tchem wymieniając sportową „kaskową ekstraklasę” obok Shoeia X-Spirita II i Araia RX-7 GP można teraz spokojnie wymienić nowego Schubertha SR-1. Niewątpliwie do wielce prawdopodobnego sukcesu przyczyni się cena, która wynosi około 2400 zł w zależności od malowania. W tej chwili za X-Spirita II musimy zapłacić około 3000 zł, a RX-7 GP to wydatek nawet 3500 zł. Schuberth jednocześnie spełnia obietnice bycia kaskiem sportowym, w którym pomijając „obrywanie” uszu, możemy jeździć po drodze.
Jeżeli chodzi o aerodynamikę i wrażenia z jazdy pełnymi kotłami na torze wyścigowym, postanowiliśmy wyciągnąć opinię od Sebastiana Zielińskiego, który w tym sezonie ścigał się w kasku Schuberth SR1:
W tym sezonie zaufałem Schuberthowi , kask ten zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Jeżeli chodzi o wentylację, to wloty górne są bardzo przelotowe, mocno schładzają górną część głowy i zapobiegają jej przepoceniu się, co jest szczególnie ważne oraz trudne do spełnienia w ekstremalnych, torowych warunkach. Wlot dolny był cały czas zamknięty, a mimo to kask nie parował.
Wyściółka SR1 bardzo dobrze układa się do twarzy. Tylne wycięcie ułatwia schowanie się za owiewkami, dodatkowo garb kombinezonu nie przeszkadza w ułożeniu się kasku. Wyściółka bardzo szybko pozbywa się wilgoci i jest miła dla twarzy, nie ma więc obaw o to, że po całym dniu treningów na torze pod koniec będziemy zakładać mokry kask drażniący skórę. Problem małego otworu na głowę rozwiązałem przez delikatne rozgięcie skorupy paskami do zapięcia… zresztą, przed wyjazdem na wyścig taka rzecz to ostania o której się myśli.
Waga to kolejny atut – Schuberth jest bardzo lekki, miałem wrażenie jak bym jechał bez kasku, skorupa jest mała, daje to wyczucie lepszego układania się za owiewkami. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie każdemu pasuje wrażenie braku kasku.
Jeżeli chodzi o gadżet z otworami przy uszach, to prawda jest taka, że zawodnicy głównie jeżdżą w stoperach i nie ma wielkiej różnicy. Aerodynamika na najwyższym poziomie – spojler cały czas był podniesiony i powodował dociskanie kasku do głowy przy złożeniu za owiewkami – jak dla mnie super! – Sebastian Zieliński
Zostaw odpowiedź