MSWiA o błędnych pomiarach prędkości: jest super, więc o co chodzi? - Motogen.pl

Ocena odległości „na oko”, wywieranie nacisku na kierujących, manipulacje i oszustwa – takie zarzuty pojawiły się w interpelacji dotyczącej policyjnych wideorejestratorów. Ministerstwo problemu jednak nie dostrzega.

Interpelację do MSWiA wystosował pod koniec ubiegłego roku Mirosław Suchoń. W dokumencie dość wnikliwie przygląda się on działaniu policyjnych wideorejestratorów i punktuje ich najważniejsze wady. Przede wszystkim nieprawidłowy, oparty na przekłamaniu schemat pomiaru prędkości, skutkujący wysokimi mandatami, a nawet odbieraniem kierowcom prawa jazdy na 3 miesiące.

Jak wskazuje poseł Suchoń, popularny wideorejestrator, czyli prędkościomierz kontrolny Videorapid 2A skonstruowany jest tak, by wyliczał średnią prędkość radiowozu, w którym jest zamontowany, nie zaś namierzanego samochodu. I o ile taka metoda jest dopuszczona w niektórych krajach na świecie (m.in. w Austrii), policjant nie ma żadnych narzędzi, które pozwalałyby mu przeprowadzić taki pomiar precyzyjnie.

Ocena odległości, kluczowa dla prawidłowości pomiaru, odbywa się zatem „na oko”, co daje ogromny margines błędu. Podczas dokonywania pomiarów, policja często dojeżdża zbyt blisko mierzonego pojazdu, wymuszając tym samym na kierowcy zmianę zachowania – np. przyspieszenia dla uniknięcia kolizji. Innymi słowy, przyczynami niektórych wykroczeń są policyjne prowokacje, za co w efekcie obwiniani są kierowcy.

Poseł zwraca uwagę także na fakt, że mandaty, wystawiane masowo przez policję na podstawie nagrań z wideorejestratorów, bazują na manipulacji, ponieważ kierowcom sugeruje się, jakoby prędkość widoczna na ekranie urządzenia była prędkością namierzanego auta. Jest to nieprawda, bo wideorejestrator nie posiada urządzeń pomiarowych zdolnych do zmierzenia prędkości innego pojazdu – wyświetlane wartości dotyczą wyłącznie radiowozu. Dotyczy ona tylko radiowozu. Z tego powodu wielu kierowców otrzymuje nieuzasadnione mandaty i traci prawa jazdy niezgodnie z prawem.

Poseł Suchoń pyta zatem ministra spraw wewnętrznych i administracji: – Czy ministerstwo planuje zmiany w przepisach prawa, które uniemożliwią odebranie prawa jazdy kierowcy gdy ten nie przyznaje się do winy? A czynność ta będzie możliwa dopiero po orzeczeniu wyroku sądowego.

Resort infrastruktury po czterech miesiącach odpowiedział na interpelację, zapewniając, że wszystko jest w najlepszym porządku i nie ma potrzeby zmian. Maciej Wąsik, sekretarz stanu w MSWiA ograniczył odpowiedź do zaledwie siedmiu zdań:

  • łączna liczba wykroczeń ujawnionych przy użyciu wideorejestratorów w 2020 r. wyniosła 689 538, a w 2021 r. – 725 097;
  • forma i zakres zbieranych przez policję informacji uniemożliwia wyszczególnienie rodzaju ujawnionych wykroczeń, w tym polegających na przekroczeniu prędkości;
  • policja nie gromadzi danych w zakresie liczby przypadków, w których sąd zmienił decyzję funkcjonariuszy dotyczącą przekroczenia prędkości, nałożenia punktów karnych bądź odebrania prawa jazdy;
  • każde urządzenie do pomiaru prędkości, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 11 maja 2001 r. Prawo o miarach, podlega procesowi okresowej legalizacji i tylko takie może być użytkowane przez policję podczas kontroli przestrzegania ograniczeń prędkości przez kierujących;
  • fakt uzyskania świadectwa zatwierdzenia oraz posiadanie przez miernik aktualnej legalizacji świadczy o spełnianiu przez przyrząd polskich wymogów metrologicznych.
  • policjanci z komórek ruchu drogowego odbywają specjalistyczne szkolenia z obsługi wideorejestratorów, a materiał zarejestrowany tymi urządzeniami (w szczególności dokonane pomiary prędkości pojazdów) jest poddawany bieżącej ocenie, m.in. pod kątem stosowania się funkcjonariuszy do wytycznych opisanych przez producenta w instrukcji obsługi urządzenia;
  • w resorcie spraw wewnętrznych i administracji nie są prowadzone ani planowane prace legislacyjne w zakresie zmiany trybu zatrzymywania prawa jazdy.

źródło: Prawo Drogowe


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany