Filozofia Faster Sons, jaką od kilku sezonów lansuje Yamaha, to kreatywne podejście do przebudowy motocykli. Nie tylko na etapie fabryki. Po latach wyręczania klientów Yamaha oddaje im pełne pole do popisu: „bierzcie i przerabiajcie sobie wszyscy”. Katalogi akcesoriów dodatkowych pękają w szwach, a i inwencja spoza oficjalnej listy akcesoriów przyjmowana jest przez koncern z Iwaty z pełnym entuzjazmem. Ale czasami fabryczna konstrukcja daje zbyt wiele ograniczeń i potrzebna jest interwencja już na poziomie projektu.
Scrambler w stylu dirt-track
SCR 950 to motocykl utrzymany w stylu scrambler (do czego nawiązuje skrót SCR), ale też całkiem otwarcie koresponduje z nurtem dirt-tracku. Widlasty silnik wypisz wymaluj przypomina konstrukcje amerykańskie sprzed lat. SCR 950 powstał na bazie znanego już od kilku lat modelu XV 950 (na niektórych rynkach funkcjonującego jako Bolt). Aby nadać mu bardziej „offroadowy” charakter, potrzebna była całkowita przebudowa tylnej części motocykla. Aktualnie cały subframe umieszczony jest znacznie wyżej, co pozwoliło zamontować płaską kanapę, zdecydowanie bardziej odpowiednią dla tego typu konstrukcji. Przednia część motocykla pozostała niemal bez zmian. Oczywiście, koła obuto w bardziej adekwatne, kostkowe opony, a szersza kierownica dostała wymowną poprzeczkę z piankową osłonką.
Przaśnie i elegancko
Jakość wykonania budzi skrajne emocje. Z jednej strony lakierowanie zbiornika to prawdziwy majstersztyk. Wszystkie elementy graficzne na nim są wylakierowane. Nie ma tu ani jednej naklejki – a przynajmniej nic na to nie wskazuje. Metalowy bak jest wprost przepiękny. Metalowe są także błotniki. Tego właśnie oczekują wszyscy, dla których ważny jest kontakt z „prawdziwą” materią. Za to boczki z charakterystycznymi polami numerowymi są wykonane z plastiku. Tak jak i dość „tanio” wyglądające lusterka. Ale wcale nie zdziwiłbym się, gdyby było to z góry zamierzone działanie i zabieg stylistyczny. To właśnie takie lustra miały dawne terenówki. Te ze SCR wypisz wymaluj przypominają te, jakie można było znaleźć w starych Yamahach DT.
Lustra i boczki to nie jedyne „skromności” Yamahy. Tak samo wygląda zegar. Od strony patrzącego z zewnątrz – klasyczna, okrągła puszka. Od strony kierowcy to prosty wyświetlacz ciekłokrystaliczny dostarczający absolutne minimum informacji – ani obrotomierza, ani wyświetlacza biegów. Tylko to, co niezbędne. W sumie scrambler powinien być surowy i oszczędny.
SCR 950 jest ciekawym, lanserskim pojazdem, sprawnym i dającym sporo rozrywki zarówno podczas spokojnej jazdy, jaki i przeróbek, których w prosty sposób możemy dokonywać w zaciszu własnego garażu. Yamaha podczas prezentacji tego modelu na Sardynii jak na mój gust troszeczkę zbyt ambitnie podeszła do „scramblerowatości” swojego produktu. Spora część trasy testowej biegła drogami szutrowymi, a nawet zdarzyło się pokonanie jakiegoś brodu. W moim mniemaniu nikt nie oczekuje, że SCR będzie substytutem motocykla terenowego. Zwłaszcza że i zajęcie na nim pozycji odpowiedniej do jazdy terenowej jest dość karkołomne. Wąski w talii (przez zastosowanie „kroplowego” zbiornika), z wystającym z prawej strony filtrem powietrza nijak nie nadaje się do ściśnięcia go kolanami podczas jazdy na stojąco. Do tego prześwit jest niemal identyczny, jak w chopperze. A kiedy dodamy do tego niezbyt długi skok tylnego zawieszenia, okaże się, że nasza terenowa ambicja może znacznie przekroczyć możliwości podwozia i gdy na kolejnej, głębokiej dziurze tył nieprzyjemnie dobije, dotrze do nas, że terenowy wygląd i opony o agresywnej rzeźbie bieżnika to nie wszystko, aby wygrać rajd Dakar. Za to do sprawnego przemierzania szuterków z prędkościami kontemplacyjnymi – jak najbardziej się nada. Bo właśnie to jest jego przeznaczeniem, a nie gnanie na złamanie karku w iście żużlowym uślizgu tylnego koła.
Na asfalcie zaskakująco dobrze radzą sobie zastosowane w nim opony Bridgestone Trail Wing. Mimo agresywnej rzeźby nie hałasują dokuczliwie, a trzymanie jest więcej niż zadowalające. O szybszej jeździe nie za bardzo może być mowy. SCR ma niespełna 55 KM, co do sprawnego przemieszczania w zupełności wystarczy, ale do bicia rekordów nie za bardzo się nada. Zwłaszcza że oprócz kierowcy ma do poruszenia jeszcze ćwierć tony masy własnej pojazdu. Niewielka moc spowodowała, że montowanie kontroli trakcji było w tym przypadku nieuzasadnione. SCR bazuje na chopperze i nigdy tego nie kamuflował. Ma to swoje konsekwencje także na drodze. Prześwit w zakręcie kończy się dość szybo i SCR radośnie zaczyna przycierać podnóżkami, choć wszystko wskazuje, że możliwości podwozia są odrobinę większe. Tutaj wadą jest szeroki silnik, co sprawiło, że i same podnóżki musiały być zamontowane dość szeroko, a to w sposób realny zmniejsza prześwit w złożeniu. Co nie oznacza, że SCR nie daje satysfakcji z jazdy po zakrętach. Po prostu dość wcześnie ostrzega o zbliżaniu się do limitu.
Na prezentacji jeździłem tylko wersją standardową wyposażoną w seryjne tylne zawieszenie. Tymczasem w katalogu akcesoriów dodatkowych znajdziemy elementy resorująco-tłumiące od Öhlinsa, jak i tłumik od Akrapovica. Dla leniwych i wygodnych zapewne miłym akcentem będzie przeniesienie napędu realizowane pasem zębatym, co zdecydowanie zmniejsza czynności serwisowe przy tym układzie.
Skrzynia biegów działa w typowo chopperowym styku. Nie jest zbyt wyrafinowana i wymaga przy obsłudze nieco uwagi. Wrażliwa jest też na próby zmiany bez sprzęgła, które – owszem, są możliwe – ale wymagają sporo atencji, co w ogólnym rezultacie staje się nieuzasadnione. W SCR zdecydowanie lepiej jest używać sprzęgła.
Układ hamulcowy jest wspierany przez ABS. Z przodu zainstalowano tylko jedną tarczę hamulcową, co ciekawe – o tej samej średnicy co tylną. Ten zestaw wydaje się być wystarczający do osiągów SCR 950.
Yamaha SCR 950 to wydatek 39 900 zł czyli o 7910 zł więcej od XV 950 (31 999 zł), na bazie której powstał, i o 3401 zł więcej od XV 950 Racer (35 990 zł). SCR to propozycja zarówno dla dojrzałych, okrzepłych motocyklistów, dla których coraz bardziej liczy się styl i wizerunek, niż moc i osiągi, jak i dla początkujących, dla których moc 55 KM nie będzie budziła przerażenia, za to zagwarantuje całkiem przyzwoite osiągi. Bonusem będzie też możliwość indywidualnych modyfikacji, do czego Yamaha namawia swoich klientów z całą gorliwością. Dacie się namówić?
Dane techniczne
Typ silnika | 4-suwowy, Chłodzony powietrzem, 4-zaworowy, SOHC, w układzie V, 2-cylindrowy |
Pojemność | 942 ccm |
Średnica x skok tłoka | 85,0 mm x 83,0 mm |
Stopień sprężania | 9,0 : 1 |
Moc maksymalna | 40 kW (54,3 KM) @ 5 500 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 79,5 Nm (8,1 kg-m) @ 3 000 obr./min |
Układ smarowania | Mokra miska olejowa |
Typ sprzęgła | Mokre, wielotarczowe |
Układ zasilania | Wtrysk paliwa |
Układ zapłonu | TCI |
Układ rozrusznika | Elektryczny |
Skrzynia biegów | Z kołami w stałym zazębieniu, 5-biegowa |
Napęd końcowy | Pas |
Spalanie | 5 l/100km |
Emisja CO2 | 115 g/km |
Podwozie | |
Rama | podwójna kołyska |
Układ przedniego zawieszenia | Widelec teleskopowy, Ø 41 mm |
Skok przedniego zawieszenia | 135 mm |
Kąt wyprzedzania główki ramy | 29º |
Wyprzedzenie | 130 mm |
Układ tylnego zawieszenia | Wahacz |
Skok tylnego zawieszenia | 110 mm |
Hamulec przedni | Hydrauliczny jednotarczowy, Ø 298 mm |
Hamulec tylny | Hydrauliczny jednotarczowy, Ø 298 mm |
Opona przednia | 100/90-19M/C 57H |
Opona tylna | 140/80R17M/C 69H |
Wymiary | |
Długość całkowita | 2 255 mm |
Szerokość całkowita | 895 mm |
Wysokość całkowita | 1 170 mm |
Wysokość siodełka | 830 mm |
Rozstaw kół | 1 575 mm |
Minimalny prześwit | 145 mm |
Masa z obciążeniem (wliczając wypełnione zbiorniki oleju i paliwa) | 252 kg |
Pojemność zbiornika paliwa | 13 litrów |
Pojemność zbiornika oleju | 4,3 litrów |
Cena: | 39 900 zł |
Zdjęcia: Yamaha
Zostaw odpowiedź