Niesamowitym preludium do tego sezonu był fantastyczny rok 2016 z oszałamiającym rekordem średniej prędkości ustalonym przez Michaela Dunlopa na BMW S1000RR. Podczas TT 2016 przejechanie okrążenia o długości 60,7 kilometra ze średnią prędkością 215 km/h zajęło Michaelowi Dunlopowi 16 minut 53,929 sekundy. To wydarzenie jeszcze bardziej uwrażliwiło nasze zmysły i oczekiwania kolejnej odsłony drogowego ścigania, która miała nadejść w 2017 roku. Nowy sezon rozpoczęliśmy od powrotu Guya Martina po groźnym wypadku w 2015 roku podczas Ulster Grand Prix i kontuzji pleców. Wielu z nas zastanawiało się czy zobaczymy jeszcze Guya na drogowych torach. On jednak nie zawiódł swoich fanów i powrócił do wyścigów dołączając do Johna McGuinnessa w zespole Honda Racing. Po tym transferze zespół Honda Racing został okrzyknięty Drużyną Marzeń wyścigów drogowych. Czy słusznie? To dopiero miało się okazać.
Sezon 2017 wyścigów drogowych rozpoczął się 21 kwietnia od wiosennego pucharu Bob Smith Spring Cup Oliver’s Mount w Scarborough. Może listy startowe nie obfitowały w wielkie nazwiska, jednak historia pokazuje, że jest to miejsce, w którym rodzą się gwiazdy drogowego ścigania. Jednym z takich zawodników jest Dean Harrison dosiadający Kawasaki ZX-10RR, który stawał już na podium TT i który w inauguracji sezonu 2017 całkowicie zdominował rywalizację w najwyższej klasie na Górze Olivera, podtrzymując doskonałą formę z sezonu 2016. Kolejnym dominatorem z gór był Ivan Lintin, który jest mistrzem TT z 2016 roku w klasie Lightweight TT na Kawasaki ER-6. W tej właśnie klasie świetnie zaczął kampanie na 2017 rok wygrywając na Górze Olivera.
Niespełna tydzień później przenieśliśmy się do Cookstown 100, gdzie Guy Martin na Hondzie CBR1000RR postanowił rozpocząć wyścigowy sezon. Cookstown 100 dla Guya było wyścigiem raczej na rozruszanie i przetarcie z rdzy, która zdążyła osiąść na nim w trakcie jego sezonowej przerwy od ścigania. Jednak piąte miejsce w wyścigu otwierającym było czymś dającym nadzieję na najbliższą przyszłość.
Lokalnym bohaterem był jednak Derek Sheils na Suzuki GSXR 1000, który zgarnął hat-tricka we wszystkich wyścigach w najwyższej klasie, stając się tym samym niepokonanym zawodnikiem od dwóch sezonów na Cookstown 100. Po dwóch tygodniach nadszedł jednak czas na klasykę gatunku oraz ważny sprawdzian formy przed nadchodzącym TT 2017.
North West 200 to jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów w kalendarzu drogowego ścigania. Na North West 200 przybywają legendy i weterani TT jak John McGuinness, Bruce Anstey i Michael Rutter oraz mistrzowie TT jak Michael Dunlop i Ian Hutchinson, którzy dzięki swoim osiągnięciom powoli stają się wyścigowymi legendami. Mamy również pretendentów jak Dean Harrison, Peter Hickman, James Hillier, Guy Martin, który jest gwiazdą, ale jeszcze nie wygrał swojego upragnionego TT. Do tego dochodzą nowe talenty jak Glen Irwin i Martin Jessopp.
Ze względu na położenie toru u wybrzeży Oceanu Atlantyckiego warunki na nim panujące zmieniają się jak w kalejdoskopie. We wcześniejszych latach bywało różnie. Zdarzało się tak, że było więcej czekania na dobre warunki pogodowe panujące nad torem niż samego ścigania. W tym roku jednak warunki były perfekcyjne, a na torze działo się tyle, że kibice, którzy zapomnieli przed wyjściem z domu zjeść porządnego angielskiego śniadania i popić je mocnym earl greyem, musieli czekać do kolacji zaspokajając jedynie głód na ściganie. Jeszcze zanim doszło do wyścigów dotarła do nas nieprzyjemna informacja o tym, że John McGuinness, który startował na nowej Hondzie Fireblade CBR 1000RR w zespole Honda Racing, uległ wypadkowi w kwalifikacjach i złamał nogę. Zespół w celu zbadania motocykla wycofał się z rywalizacji w najwyższej klasie, zabierając również ze sobą motocykl Guya Martina. To był niestety koniec sezonu dla 23-krotnego zwycięzcy TT Johna McGuinnessa.
Dalej obyło się bez przykrych incydentów i zostało już tylko świetne ściganie. Pomimo tylu znakomitych zawodników North West 200 stał się teatrem czterech aktorów, którzy rozgrywali swój spektakl między sobą. Alastair Seeley na BMW S1000RR, bijący rekord wszechczasów na NW200 zdobył ostatecznie swoje 21. zwycięstwo. Choć miał szansę wyjechać z północy z 22 zwycięstwami na koncie, ale niestety dla niego tak się nie stało. Po zaciętym wyścigu Superbike musiał oddać palmę pierwszeństwa debiutantowi, Glenowi Irwinowi na Ducati, dla którego był to czwarty wyścig na NW200, a drugi w Superbike. Trzeba przyznać, że zwycięstwo Glena odbyło się w pięknym stylu. Sam wyścig został uznany za sensację ostatnich lat na NW200.
Martin Jessopp na Kawasaki również zaimponował swoim tempem, osiągając swoje pierwsze zwycięstwo w Supersport, a potem dołożył jeszcze zwycięstwo w Supertwin. Honor starej gwardii uratował Michael Rutter wygrywając w drugim wyścigu Supertwin na Kawasaki.
Po spektakularnym North West 200 przyszedł czas by spakować walizki i wskoczyć na prom do mekki wyścigów drogowych, jakim jest Tourist Trophy na Wyspie Man, znany również jako TT. Parafrazując słowa znakomitego polskiego rapera „Tourist Trophy te słowa mówią wszystko” miejsce, które każdy motocyklista powinien przynajmniej raz w życiu odwiedzić, ale te i inne wydarzenia w kolejnej części sagi.