Podobno „dzielenie się jest dbaniem o innych”. Tym razem jednak dobro nie powróciło w zamierzony sposób…
Sytuacja miała miejsce w Lublinie zaledwie w piątek 9 kwietnia. Funkcjonariusz Wydziału Wywiadowczego, podczas dnia wolnego jeździł motocyklem. Stojąc na jednym ze skrzyżowań (ul. Romera i Diamentowa), poczuł charakterystyczny zapach palonej marihuany.
Rozejrzał się i zauważył, że kierowca audi coś pali. Funkcjonariusz-motocyklista cofnął się i zapytał, czy to marihuana…
Kierowca ze spokojem potwierdził i od razu zaproponował „skręta”.
Niestety motocyklista nie był równie rozrywkowy, wylegitymował się i kazał zjechać w bezpieczne miejsce…
Niedługo później przyjechały posiłki (haha, ale chodzi o patrol policji, a nie o dostawcę z pizzą). W samochodzie znaleziono prawie 40 gramów marihuany, a od kierowcy pobrano krew. 27-latek odpowie przed sądem za posiadanie oraz za kierowanie pod wpływem. Grozi mu do 3 lat więzienia, wysoka grzywna oraz zakaz kierowania pojazdami.
A podobno „sharing is caring”…
P.S.: Niezależnie od tego, jakich używek jesteście fanami – nie wsiadajcie za kierownicę pod wpływem.
Zostaw odpowiedź