Spis treści
Mówi się, że Francja to jeden z najbardziej rozwiniętych kulturowo krajów Europy. Liczne tradycje są znane w niemal każdym końcu świata. Długo można także wymieniać potrawy, które goszczą na wielu europejskich i nie tylko stołach. Słynna Wieża Eiffla czy Łuk Triumfalny to ikony kraju o tym jakże dźwięcznym języku. Piękna Francji, państwa z tak piękną kulturą, dopełniają niesamowite krajobrazy oraz ciepły klimat. Nie dziwi zatem fakt, dlaczego przedstawiciele Yamahy wybrali właśnie ten zakątek świata do prezentacji najnowszych modeli skuterów wodnych. Producent przyzwyczaił nas do wysokiego standardu i precyzji. Już na samym wejściu do hotelu przywitała nas kobieta o nietuzinkowej urodzie, wręczając materiały prasowe, agendę prezentacji i klucz do pokoju hotelowego. Warto nadmienić, że widok z okna na morze oraz jego szum nawet w zimne i szare listopadowe dni robi wrażenie.
Po powitalnym „welcome drinku” udaliśmy się na prezentacje. Tutaj również trzeba pochwalić przedstawicieli japońskiej marki – krótko, rzeczowo i na temat. Co nowego na rok 2015? Przede wszystkim technologia RiDE, Eletronic Trim, kontynuacja pierwszej wersji NanoXcel (czyli NanoXcel2) oraz zmieniony design.
RiDE + Electronic Trim
Po rozwinięciu nazwy RiDE otrzymujemy: Reverse with (cofanie), intuitive (intuicyjność), Deceleration (hamowanie), Electronics (elektronikę). Co to oznacza w praktyce? System ułatwia nam prowadzenie skutera w takim stopniu, że nawet 5-letnie dziecko dotrze do celu. Pod prawą ręką znajduje się gaz, pod lewą hamulec/cofanie. Warto nadmienić, że w przeciwieństwie do modeli z poprzednich lat nie musimy zmieniać położenia dźwigni, by uzyskać efekt cofania. Sam system hamowania działa w efektywniejszy sposób – poprzednie modele wyrzucały wodę w dół, co powodowało nurkowanie dzioba i niekontrolowany uślizg, w systemie RiDE woda wyrzucana jest równomiernie na boki – co skraca hamowanie aż o 30%. Ostatnia rzecz to elektroniczny trim, którym możemy zmieniać kąt nachylenia skutera w czasie ślizgu. Jak się okaże w późniejszej części relacji funkcja niezbędna. Oczywiście poprzednie modele również posiadały dane udogodnienie, lecz w wersji mechanicznej (najprostsza testowana przez nas wersja VX Cruiser nie posiada żadnego z nich). System RiDE według producenta ułatwia głównie hamowanie oraz cumowanie i pokazuje wszystkie zmiany ustawień na wyraźnej desce rozdzielczej.
NanoXcel2
Technologia konstrukcji NanoXcel2 jest kontynuacją dobrze znaną z poprzednich modeli NanoXcel. Tutaj warto przytoczyć trochę liczb. NanoXcel2 zmniejsza wagę o 18% w porównaniu do pierwszej wersji i aż o 37% od standardowego materiału SMC. W rzeczywistości konstruktorzy dali nam supermocne, a zarazem superlekkie maszyny – FZ SVHO stracił 14 kg, a FX SVHO 18 kg. Na konferencji panowie skrupulatnie opisywali, jak w powłokę skutera wprowadzane są pęcherzyki powietrza dające ten efekt. Dla bardziej dociekliwych odsyłam na stronę YAMAHY.
Tyle suchych faktów, czas na testy. Do naszej dyspozycji oddane były 4 modele – VX Cruiser, FX HO, FX SVHO, FX SVHO Cruiser.
YAMAHA | Pojemność | Turbo | RiDE | Electronic Trim | NanoXcel2 | |
1 | VX Cruiser | 1052 cc | – | TAK | – | – |
2 | FX HO | 1812 cc | – | TAK | TAK | – |
3 | FX SVHO | 1812 cc | TAK | TAK | TAK | TAK |
4 | FX SVHO Cruiser | 1812 cc | TAK | TAK | TAK | TAK |
Niestety, od rana pogoda nie napawała optymizmem. Deszcz i pochmurne niebo psuły cały efekt nad którym ekipa Yamahy tak pracowała. Co cieszy, każda osoba testująca skutery otrzymała zupełnie nową piankę, buty, gogle i rękawice, a w miejscu gdzie odbywał się event zadbano o catering, gorącą kawę i herbatę. Wraz ze znajomym z czasopisma „Żagle” obraliśmy plan, że testujemy skutery od najsłabszego do najmocniejszego. Zatem pokryło się to z kolejnością w powyższej tabeli.
Yamaha VX Cruiser
Podchodząc do przystani, oddalonej o 100 m od naszego hotelu, nasunęła się myśl, że wszystkie modele na pierwszy rzut oka są takie same. Niesamowita prostota i drapieżność nie ujmuje skuterom Yamahy stylu i elegancji. W końcu nawet najprostszy model VX wygląda jak rasowy potwór. Zaczynamy pierwszy test. Niestety, wspomniana prostota w tym modelu jest tak duża, że aż powoduje nudę. Do naszej dyspozycji nie ma prawie żadnych funkcji z wyjątkiem standardowego tempomatu. Rozumiemy, że model podstawowy nie musi posiadać ich zbyt wiele, jednak płacąc słuszną kwotę oczekujemy czegoś więcej. Silnik o pojemności 1052 cc wydobywa z siebie ładny dźwięk, a to jest duża zaleta. Kilka pierwszych manewrów na otwartym morzu i wiem, że VX jest maszyną tylko i wyłącznie dla początkujących użytkowników – spokojny, łagodny, niczym nas nie zaskakuje. System RiDE sprawuje się bez zarzutu, a nowo zaprojektowany kadłub daje komfort i wygodę. Warto również zwrócić uwagę na zegary – cyfrowy przejrzysty wyświetlacz informuje nas o najważniejszych wartościach – prędkość, obroty, bieg (cofanie, neutral, przyspieszenie).
Mieliśmy zatem do czynienia z najprzyjaźniejszym, najbardziej łagodnym i najbardziej przewidywalnym sprzętem w stawce.
Yamaha FX HO
Od razu widać różnicę względem modelu, którym jeździliśmy jako pierwszym. Deska rozdzielcza dysponuje 4 guzikami funkcyjnymi pod kierownicą, które umożliwiają łatwą zmianę ustawień skutera. Wszystko odbywa się intuicyjnie, nie potrzebujemy zatem zagłębiać się w nudną instrukcję. Producent zastosował analogowy obrotomierz – nie wiem jak Wy, ale ja lubię ten widok, kiedy naciskając klamkę gazu wskazówka szybko „wędruje” z lewej strony tarczy na prawą. W tym modelu pojawia się również prezentowany wcześniej system Electronic Trim. Czas wypłynąć na otwarte morze.
Silnik o większej pojemności (1812 cm3) daje niesamowite wrażenia. Szybki, zwinny, dobrze przyspiesza. Niestety, po paru minutach zabawy pogoda pogarsza się, a na morzu pojawiają coraz większe fale. Czas wypróbować system Electronic Trim umożliwiający regulację nachylenia. Niestety, w takich warunkach ustawienia nawet w skrajnych wartościach były mało odczuwalne. Wraz z całą ekipą wracamy na miejsce startu.
Podsumowując, skuter w 100% spełnia moje wymagania – jest zwinny, szybki i daje nam wiele możliwości. Przynajmniej tak myślałem do momentu następnego testu.
Yamaha FX SVHO
Wizualnie nic się nie zmienia w porównaniu do modelu bez turbo. Przed nami prawie identyczna skorupa, ale w technologii NanoXcel2, z nowym „sercem” w środku. Standardowo wypływamy na otwarte morze, klamka gazu do oporu, lekki łuk i… nasz skuter wylatuje w powietrze, a ja zaliczam niemiłe spotkanie z twardym jak beton, przy tej prędkości, morzem. Moc jest po prostu niesamowita! Po kilku łykach słonej wody zaczynam zabawę od początku. Tym razem z większym szacunkiem do Yamahy. Przy osiągach, jakie posiada Yamaha FX SVHO, Eletronic Trim jest niezbędny – umożliwia takie ustawienie, że nawet niespokojne, u wybrzeży Nicei, morze nie jest straszne. Po paru chwilach zabawy mięśnie odmawiają posłuszeństwa – czas wracać, napić się gorącej herbaty i na spokojnie przyjrzeć kolejnemu modelowi.
Yamaha FX SVHO to skuter dla najbardziej wymagających użytkowników, którzy mają poukładane w głowie i wiedzą, że moc oraz najnowsze technologie to nie wszystko: kluczowe są umiejętności i doświadczenie.
Yamaha FX SVHO Cruiser
Obolały i mądrzejszy o poprzednie doświadczenie, wsiadam na kolejny skuter Yamahy. W porównaniu do tego samego modelu bez Cruiser w nazwie, dochodzi nam wygodniejsza trzyosobowa kanapa oraz uchwyt dla ostatniego z pasażerów. Tym razem po spokojnej jeździe mogę stwierdzić, że cumowanie i precyzyjne manewry przy użyciu technologii RiDE nie sprawiają żadnego problemu.
PODSUMOWANIE
Wszystko co dobre, szybko się kończy. Tym razem nie było inaczej. Yamaha szykuje nam pełno dobrej zabawy na rok 2015. W pełnej gamie skuterów wodnych na pewno znajdziemy coś, co spełnia nasze oczekiwania. Jednego jestem pewien – YAMAHA SVHO to prawdziwe monstrum w pięknej skorupie i nie miałbym wątpliwości, że z testowanych sprzętów chciałbym właśnie ją. Żegnamy deszczową Francję czekając na kolejny sezon.
PODZIĘKOWANIA
W tym miejscu chciałbym podziękować Patrykowi Kazaneckiemu za udostępnienie nam zdjęć.
Zostaw odpowiedź