5.00, pora wręcz nieludzka – niestety trzeba było stawić się w Terminalu, żeby za niespełna 4,5 godziny postawić stopy na Paryskim lotnisku CDG. Później szybki bieg z walizkami do autobusu i już z nosami przyklejonymi do szyby jechaliśmy na podbój Paryża. Hotel, chwila na złapanie oddechu i kilka godzin na poznanie miasta.
Po krótkiej wycieczce po mieście czas najwyższy na zajęcie się jednym ze strategicznych celów naszej wizyty. Przed nami konferencja Suzuki. Firma bardzo się postarała, żeby tłem dla nowoczesnych maszyn były podziemia Luwru, a takie połączenie zrobiło na mnie niezwykłe wrażenie. Na scenie stało sześć motocykli. Część z nich z pewnością już kojarzycie. Pokazany na poprzedniej konferencji w Rzymie B-King oraz nowa odsłona flagowego superścigacza ze stajni Suzuki – modelu 1300 Hayabusa. Resztę skrywała zasłona tajemnicy. Konferencję rozpoczął klip promocyjny prezentujący nowe podejście do klientów – mogliśmy zobaczyć roześmianą paczkę przyjaciół w towarzystwie samochodów i motocykli. Następnie na scenie pojawił się Pan Masayoshi Ito, który zaprezentował nowy slogan reklamowy firmy Suzuki – Way of Life! – zastąpił on wysłużony już "Ride the winds of change", mi osobiście zmiana przypadła do gustu. Przejdźmy jednak do najważniejszej części konferencji, czyli prezentacji nowych modeli skrytych przed rządnymi wrażeń dziennikarzami.
Na scenę weszło pięciu panów, każdy ubrany adekwatnie do wieku i poten
cjalnej grupy docelowej. Mieliśmy więc dwóch młodzieńców w dżinsach i skórach, oldskulowego motocyklistę, macho w garniaku oraz nieco starszego dżentelmena we fraku. Na początek coś dla młodych ludzi, początkujących riderów – Suzuki DR125SM zaprezentowana przez dwóch młodzieńców w skórzanych kurtkach.
Suzuki zdecydowało się zaryzykować i zaprezentowało nowy model DR125SM. Czym może skusić potencjalnego klienta? Na pierwszy rzut oka wygląd – agresywny styl supermoto. Do tego dochodzi całkiem niezły power, który daje jednocylindrowy silnik z bezpośrednim wtryskiem paliwa o pojemności 124ccm.
Następna w kolejności premiera dla nieco starszych riderów – Suzuki GSX-R 600 w nieziemskim, białym malowaniu. Prezentacją zajął się gość w stylu macho, później dołączył do niego oldskulowy motocyklista.
Nieustannie podążając za technologicznym boom’em Suzuki stworzyło chyba najdoskonalszy model GSX-R 600 w swojej historii. Co takiego nowa "giksera" ma nam do zaoferowania? Przede wszystkim więcej mocy, zaawansowaną elektronikę, kompaktowe wymiary, świetną charakterystykę silnika. Patrząc na to cacko odnosisz wrażenie, że Suzuki po raz kolejny skierowało klasę supersportów na nowe tory.
Piszczeniem nie można tego nazwać; Suzuki ryczy do nas czterocylindrowym, czterosuwowym silnikiem o pojemności 600ccm.
Suzuki jest przekonane, że ta konstrukcja zada poważny cios konkurencji. Jestem bardzo ciekawy czy tak właśnie będzie.
I na koniec z wielką pompą – Suzuki GSX-R 750. Na scenie zrobiło się ciemno i nagle w słupie światła pojawiła się wytworna dama, która na dłuższy moment skupiła na sobie wszystkie spojrzenia. W towarzystwie eleganckiego dżentelmena podążała do odsłonięcia najgorętszej nowości Suzuki.
Podążający nieco w cieniu swojego mniejszego brata model 750 zaoferuje swoim jeźdźcom look i feel modelu racingowego. Jest to po raz kolejny replika bardzo udanego sportowego ścigacza. Co nowego wprowadzono tym razem? System Suzuki Driver Mode Selector – najnowszy technologiczny wynalazek – przynajmniej tak jest nazywany. Umożliwia 3 ustawienia charakterystyki silnika w zależności od tego, który możemy dowolnie zmieniać w zależności od chęci i potrzeb.
Jeszcze jakieś smaczki? No pewnie. Elektroniczny system zarządzania silnikiem z 32 bitowym procesorem czym umiejętnie łączy 20 letnią wyścigową tradycję Suzuki z najnowszą technologią.
Po premierach na scenę zaproszono wybitnego piłkarza Juventusu Turyn – Alessandro Del Piero, który jest ambasadorem marki Burgman. Alessandro nieco uchylił rąbka tajemnicy projektowania Burgmanów. Dowiedzieliśmy się także, że flagowy model 650 jest opracowywany w ścisłej współpracy z piłkarzem.
Organizatorzy konferencji dali nam trochę czasu na zrobienie zdjęć i w między czasie przygotowali drugą salę wypełnioną nowościami, gdzie można było spokojnie się przymierzyć do gorących premier tej uznanej motocyklowej marki.
Zwieńczeniem całej imprezy był mały "afterek" lekko zakrapiany alkoholem, gdzie można było wymienić swoje spostrzeżenia w motocyklowym gronie. Nie zabawiliśmy tam długo, ponieważ za kilka godzin miał nastąpić…
Dzień, który przywitał nas deszczem. Fatalny początek, zwłaszcza, że organizatorzy przygotowali szereg imprez plenerowych z pokazami ekstremalnej jazdy włącznie. Już od rana wiadomo było, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jednak nie ma co narzekać. Komunikacją miejską wybraliśmy się na miejsce targów, co w praktyce oznaczało rajd przez pół miasta. Udało się i punktualnie o 9.00 stawiliśmy się w centrum akredytacji. Organizatorzy wcisnęli nam estetyczny kit z wykazem eventów, informacjami o wystawcach, itp.
Na starcie opóźnienie zaliczyła Honda z premierą swojego nowego Fireblade’a. Trochę nas to zaskoczyło, bo rzadko się zdarza, żeby wystawca opóźniał swoją własną konferencję. Skoro już o nowej maszynie Hondy wspomniałem czas aby przybliżyć Wam jej sylwetkę.