Harley-Davidson LiveWire kontra Energica Eva Ribelle: test porównawczy dwóch najlepszych motocykli elektrycznych! [film, zdjęcia, dane, opinie] - Motogen.pl

Do redakcji Motogen.pl w jednym momencie trafiły dwa spośród najlepszych i najnowszych motocykli elektrycznych. Energica Eva Ribelle jest e-streetfighterem, natomiast LiveWire to propozycja od Harley-Davidsona. Przetestowaliśmy, porównaliśmy, wciąż jesteśmy porażeni osiągami! Sprawdźcie nasze wrażenia.

Doznaliśmy w redakcji elektrycznej ekstazy. W jednym momencie Kuba wraz z Jędrzejakiem mieli do dyspozycji dwa motocykle elektryczne. I to nie byle jakie, ale jedne z najlepszych! Jeździliśmy nimi po mieście, zamienialiśmy się za kierownicami i porównywaliśmy wrażenia. A teraz zapraszamy na test porównawczy. Oto Harley-Davidson LiveWire kontra Energica Eva Ribelle!

HARLEY-DAVIDSON LIVEWIRE –
ELEKTRYCZNA REWOLUCJA

tekst: Jakub Olkowski

Motocykle elektryczne wzbudzają kontrowersje: przeciwnicy uważają, że są pozbawione klimatu, wibracji, dźwięku, że bliżej im do elektrycznego czajnika niż „prawdziwej maszyny z krwi i kości”. Jak bardzo mylące są te stwierdzenia i dlaczego wyprą pojazdy spalinowe postaram się odpowiedzieć poniżej. Oto Harley-Davidson LiveWire…

Elektryki

Pierwsze pojazdy elektryczne pojawiły się na przełomie XIX i XX w. Przegrały ze spalinowymi głównie za sprawą niezbyt powszechnego dostępu do elektryczności oraz mało wydajnym akumulatorom. Blisko 120 lat później sytuacja wygląda nieco lepiej. Trzeba pamiętać, że sprawność silnika elektrycznego przekracza 97%, co oznacza, że taki odsetek energii z paliwa/zmagazynowanego prądu wykorzystywany jest na wykonanie pracy. W przypadku silników spalinowych ta wielkość sięga niecałych 40 procent. Pozostałe 60% jest stracone na m.in. emisję ciepła i straty takie jak tarcie, bezwładność części ruchomych itp.

W praktyce oznacza to, że korzystanie z silników spalinowych wiąże się ze sporymi stratami zasobów naturalnych. Oczywiście można by rzec, że produkcja baterii czy prądu zasilającego stacje ładowania też nie są ekologiczne, ale myślę, że ludzkość w końcu rozwiąże i ten problem. Nie odbiegając od meritum wróćmy do testowanego pojazdu. Harley-Davidson LiveWire jest napędzany silnikiem elektrycznym o mocy 106 KM i 116 Nm. [przyp. Jędrzjeak: Później wytłumaczymy, dlaczego na wartości KM i Nm nie warto zwracać uwagi. Wystarczy jedno – jest atomowa moc!]

Napęd

Czy to dużo? W spalinówce mocno przeciętnie, ale żeby uzyskać takie parametry, potrzeba wkręcić silnik w średni lub wyższy zakres obrotów, a to trwa. LiveWire dysponuje swoimi pełnymi osiągami od momentu startu, czyli ruszając mamy niesamowitą petardę i to bez zmiany biegów. Szanse, żebyśmy spotkali na światłach motocyklistę zdolnego do nawiązania walki są praktycznie zerowe.

Piorunujące przyspieszenia dosłownie wyrywają nam ręce ze stawów, a pojęcie bezwładności ciała jest odczuwalne jak nigdzie indziej. Doskonały przyrost prędkości bez względu na to, jak szybko się poruszamy, jest o klasę wyżej niż w większości motocykli wyposażonych w skrzynię biegów. W nich trzeba redukować, żeby wykorzystać efektywny zakres mocy. Tutaj po prostu odkręcamy. Do tego wszystkiego pojazd generuje specyficzny dźwięk przypominający nieco świst pociągów elektrycznych. Po przyzwyczajeniu stałem się jego wiernym fanem.

Podwozie

Sam napęd byłby niczym, gdyby nie fenomenalne hamulce marki Brembo oraz przednie zawieszenie typu upside-down i solidny tylny amortyzator. Za ich sprawą przeniesienie potencjału pojazdu na asfalt jest genialnie skuteczne. Mimo, że masa pojazdu osiąga ok. 250 kg, mamy wrażenie prowadzenia dużo, dużo lżejszej maszyny. Szybkie przełożenia, ostre hamowania – ten sprzęt zachęca do jazdy na maxa swoich możliwości. Kontrola trakcji jest zestrojona perfekcyjnie i działa tak płynnie, że nie odczuwamy jej ingerencji, a pojazd po prostu przyspiesza słabiej. Skutecznie zestrojony ABS powtarza sytuację w przypadku intensywnych hamowań.

Najważniejszym pozostaje, że ktoś w Harleyu wpadł na pomysł, iż budowa motocykla z takim silnikiem i masą wymaga użycia sprawnych układów zawieszenia i hamulców. W efekcie powstał pierwszy, seryjny generator „uberosiągów pod każdym względem” opatrzony logiem HD.

Wrażenia

Prowadzenie Harley-Davidsona LiveWire przypomina coś pomiędzy lewitacją, a dosiadaniem myśliwca przechwytującego. Dojeżdżamy spokojnie do świateł. Za sprawą niewielkiej prędkości jesteśmy niesłyszalni. Zdziwione miny kierowców aut zdradzają całkowitą niespodziankę z powodu naszej obecności. Zmienia się światło; odkręcamy na maxa; delikatnie uślizgnie się tylne koło, co sygnalizowane jest głównie piskiem opony i przy okazji drobnym „zabujaniem” motocykla; kierowca samochodu pozostaje zaskoczony zanim puści sprzęgło; my jesteśmy na kolejnych światłach.

W stosunku do motocykli spalinowych istnieje adekwatna przepaść. Gdy kierowca silnego turystyka puści sprzęgło, wkręci się na obroty, zmieni bieg, LiveWire jest już o kilka/kilkanaście długości z przodu. Zwycięstwo absolutne. Strata nie do odrobienia bez bardzo długiej prostej. Maksymalna prędkość, jaką udało mi się osiągnąć to ograniczone elektronicznie, 184 km/h, czyli nieco ponad 110 mil na godzinę. Tym motocyklem i tak nie ma sensu (za sprawą braku owiewki) jeździć szybciej. Nieco gorzej sprawa wygląda z zasięgiem. Spokojna jazda pozwala na przejechanie 250 kilometrów. To wartość imponująca, ale czysto teoretyczna.

Wielka beczka piwa dla tego, kto był w stanie powstrzymać się od wykorzystywania atomowych osiągów Harleya. Mi, po około 120 kilometrach odkręcania na maxa, zasięg spadał do 20 km. Wracałem do garażu, podpinałem LiveWire do prądu i rano, przeliczając stan licznika instalacji, uboższy o 8 zł, znowu rozpoczynałem zabawę w starty ze świateł.

Cieszy fakt, że podobne osiągi w najmocniejszych seryjnych motocyklach, będą okupione zużyciem paliwa rzędu 12-14 l/100 km, co oznacza znacznie, znacznie większe koszty.

Puls, on ma puls!

Po kilkudziesięciu przejechanych kilometrach zauważyliśmy coś dziwnego… Na biegu jałowym, np stojąc na światłach, LiveWire pulsuje. Jego motor przekazuje delikatne, krótkie i niemalże niewyczuwalne impulsy do napędu. W efekcie elektryk ożywa!

Trochę to przypomina klasyczne (lub customowe) Harleye, których właściciele obniżali jałowe obroty do minimalnych wartości. Tak, aby wszystkie poszczególne wybuchy mieszanki w cylindrach dało się policzyć. W przypadku LiveWire nazywa się to „Haptic Pulse”, czyli Puls Haptyczny, można ustawić go w trzech trybach (mocniejszy, słabszy, wyłączony), a oficjalnie jego zadaniem jest przypominanie kierowcy, że motor pod nim jest gotowy do jazdy.

Puls w LiveWire to rzecz zupełnie zbędna i do niczego nie potrzebna, ponieważ jest niemalże niewyczuwalna. Ale gdy Jędrzejak już to zauważył, totalnie się zakochał. Stwierdził, że dzięki temu bezdźwięczny elektryk nabiera duszy…

Praktyczność

Od strony praktycznej, poza zasięgiem, ciężko znaleźć słabe strony maszyny. Nie nagrzewa się w korkach, nie śmierdzi benzyną po tankowaniu, wygodnie przewiezie kierowcę i całkiem przyzwoicie pasażera (na krótkich dystansach), a do tylnego siedzenia przypniemy plecak z bagażem. Ładowarka ma swoje miejsce pod siedzeniem, w gustownie wyprofilowanym schowku. W zasadzie to fajny, codzienny, poręczny motocykl.

O kilku trybach pracy pojazdu, multi- funkcjonalnym wyświetlaczu i tego typu gadżetach nie będę wspominał – na mnie, wobec piekielnych osiągów, nie zrobiły najmniejszego wrażenia. Dla porządku warto wspomnieć o śledzeniu motocykla przez aplikację (właściciel dokładnie wie gdzie znajduje się jego pojazd i jakie są aktualne parametry jazdy – to opcja dla zazdrosnych żon) oraz o systemie odnajdującym najbliższe wolne stacje ładowania baterii.

Panowie z Harleya, zrobiliście świetnie jeżdżący motocykl. Owacja na stojąco!

Dane techniczne: Harley Davidson LiveWire

SILNIK
Typelektryczny, Revelation, maks. obr. 15 000 na min
Moc maksymalna106 KM
Moment obrotowy116 Nm przy 1 obr./min
Zasilanieakumulatory litowo-jonowe RESS (Renewable Energy Storage System)
Pojemność akumulatorów15,5 kWh
Złącza ładowaniaSAE J1772 Combo Inlet (CCS1) / IEC 62196 Combo Inlet (CCS2)
PRZENIESIENIE NAPĘDU
Sprzęgłobrak
Przełożenie wstępnespiralne, przełożenie 55/17
Skrzynia biegówjednostopniowa
Przełożenie biegu9,71
Napęd tylnego kołapas napędowy
PODWOZIE
Ramaaluminiowa
Zawieszenie przednieUSD, Ø43 mm, Showa Big Piston Fork SFF, pełna regulacja
Zawieszenie tylnewahacz aluminiowy, amortyzator centralny Showa, pełna regulacja
Hamulec przednitarczowy, Ø 300 mm, zaciski czterotłoczkowe Brembo
Hamulec tylnytarczowy, Ø 260 mm
Opony przód / tył120/70–17 / 180/55-17
WYMIARY I MASY
Długość2135 mm
Szerokość830 mm
Wysokość1080 mm
Wysokość siedzenia780 mm
Rozstaw osi1490 mm
Masa pojazdu gotowego do jazdy249 kg
ELEKTRONIKA
ABSCornering ABS bez opcji wyłączenia
Tryby jazdyRoad, Sport, Rain, Range + 3 ustawienia własne
Kontrola trakcji3 poziomy, możliwość wyłączenie
Zegarykompatybilne ze smartfonem, Bluetooth, nawigacja i obsługa muzyki

ENERGICA EVA RIBELLE –
KOPNIAK POD NAPIĘCIEM

tekst: Piotr Jędrzejak

Harley-Davidson LiveWire jest dziś jednym z najbardziej popularnych motocykli elektrycznych. Energica jest producentem równie popularnym – chociaż dopiero po ograniczeniu zainteresowania do segmentu elektrycznego. Energica jest pod-marką Grupy CRP, czyli potężnej włoskiej firmy obracającej się w segmencie obróbki CNC i druku 3D dla przemysłu motorsportowego czy lotniczego. Energica dostarcza wyścigowe, prototypowe motocykli do serii MotoE (ścigającej się przy MotoGP) – to właśnie stąd pochodzi sława marki oraz to stąd inżynierowie czerpią doświadczenie wiadrami.

Można spokojnie stwierdzić, że dostępne w salonach jednoślady Energica to zdecydowanie światowa czołówka zaawansowania technologicznego w segmencie pełnowymiarowych i pełnoprawnych motocykli elektrycznych. W ofercie dostępne są trzy modele: sportowy; streetfighter; naked w stylu neo-retro. My jeździliśmy streetfighterem o wdzięcznie brzmiącej nazwie Energica Eva Ribelle.

Pierwsze wrażenia

Zapomnijmy na chwilę o tym, co najbardziej oczywiste – nie ma ani silnika z tłokami, ani wydechu. Odpowiem na następujące pytanie: jakie są pierwsze wrażenia związane z Evą?

Podchodzę do niej jak do sportowego streetfightera i za kierownicą czuję się… zupełnie zwyczajnie. Eva ma kanapę o „sportowej” charakterystyce, czyli tyłek umieszczono dość wysoko, nogi są znacznie ugięte. Pozycja za szeroką kierownicą jest bardzo aktywna, zachęca do dynamicznej kontroli motocykla. Bateria (w miejscu silnika), ani nie rzuca się w oczy, ani nie zajmuje dużo miejsca. Na kierownicy znalazły się zwyczajne przełączniki, dźwignie, manetka. Brakuje tutaj jedynie klamki sprzęgła, bo po co ona, skoro nie ma też skrzyni biegów.

Największą różnicą w stosunku do klasycznych motocykli, którą czuć od razu, jest masa – nie tylko wyższa, ale ulokowana w nietypowym miejscu. Energica Eva waży 230 kilogramów. O dodatkowych kilogramach należy pamiętać, ale sianie paniki uważam za bezcelowe i zdecydowanie niewskazane.

Należy także pamiętać o tym, że ze względu na odmienną charakterystykę konstrukcji jednośladu elektrycznego (ciężka bateria bliżej przedniej osi, lżejszy motor z przekładnią z tyłu), masa motocykla przenosi się mocniej do przodu i w górę. To także czuć – zarówno stawiając Evę ze stopki bocznej, czy przy manewrach parkingowych, a także w trakcie jazdy. Na szczęście zupełnie nie psuje to motocyklowych emocji i wrażeń.

Dwie ważne sprawy, zanim ruszysz

To motocykl elektryczny, więc jest cięższy. Ale to motocykl elektryczny, więc ma też… bieg wsteczny! Dostępny jest z przycisku na kierownicy i bajecznie pomaga we wszelkich manewrach parkingowych.

To motocykl elektryczny, więc nie słychać, kiedy silnik gotowy jest do jazdy. Niby szczegół, ale ważny. Warto pozostać ostrożnym w towarzystwie znajomych (i względem siebie), aby ktoś po prostu nie odkręcił manetki, powodując niekontrolowany wystrzał jak z trebusza. O gotowości do jazdy informuje stosowna kontrolka na zegarach. Poza tym procedura „kluczyk – zapłon – rozrusznik” działa w konwencjonalnej kolejności, mimo że faktycznie rozrusznika nie ma. Taki ukłon dla tradycji…

Napęd

O matko, co tu się dzieje! Osiągi można jakby porównać do power-nakedów z litrowymi silnikami spalinowymi… z tym że tutaj i tak jest zupełnie inaczej.

Energica Eva według katalogu posiada: 145 KM oraz 200 Nm. Jak na realia motocyklowe, wartości te są odpowiednio: spore oraz ogromne. Jeżeli próbujesz teraz porównać te liczby do innych motocykli, którymi jeździłeś, przestań. Wrażeń z jazdy mocnym motocyklem elektrycznym nie da się odnieść do żadnego sprzętu spalinowego – niezależnie, czy byłyby to sportowy litr, czy nowoczesny power cruiser.

Co ciekawe wartości te także nijak się mają w porównaniu pomiędzy Energicą i Harleyem – może Włosi i Amerykanie mierzą osiągi inaczej? Odniesiemy się do tego w podsumowaniu testu.

Jak statek kosmiczny

Jeżeli nie jechałeś mocnym elektrykiem, naprawdę nie wiesz co to znaczy natychmiastowa reakcja na manetkę lub czym może być elastyczność silnika. Nie jest istotne, czy stoisz pod światłami, czy toczysz się prędkością bulwarową, czy jedziesz na trasie… Gdy odkręcisz manetkę, dookoła pojawia się osobliwy świst elektryka, a Ty znikasz w przestrzeni jak statek ze Star Treka po wydaniu rozkazu o drugiej prędkości nadświetlnej.

Wrażenia są niesamowite. Mimo, że Energica Eva i HD LiveWire bez wątpienia znajdują się w czołówce najmocniejszych motocykli i my oraz wszyscy inni na świecie podkreślają ich możliwości, to z pewnością niektóre motocykle spalinowe i tak są mocniejsze. Są też takie, które przyspieszają jeszcze skuteczniej. Ale z całą pewnością to właśnie elektryki robią to w sposób pozostawiający największe zdziwienie – dlatego, że charakterystyka pracy napędu pozostaje zupełnie odmienna. Pełne przyspieszenie dostępne jest natychmiastowo, w każdym momencie. Bez rozpraszaczy: bez wybierania przełożeń, bez operowania sprzęgłem, bez czekania wyższy zakres obrotomierza, bez wkręcającej się turbosprężarki, czy bez zmiennych faz rozrządu. Po prostu dotykasz manetkę i lecisz. Tylko pamiętaj, aby dobrze się trzymać.

Na szczęście wśród elektronicznych dodatków jest sprawnie funkcjonująca kontrola trakcji. Reaguje płynnie, wręcz niezauważalnie. Ciekawe co jest łatwiejsze do skonfigurowania przez inżynierów: elektroniczna ingerencja w zapłon i przymykanie motylka przepustnicy; czy może elektroniczna ingerencja w elektryczny motor?

Jak brzmi i jak przyspiesza elektryczna Energica Eva Ribelle? FILM!

Mamy dla Was film z kilku przyspieszeń. Zarówno ze startu zatrzymanego, jak i test elastyczności. Wyniki zobaczycie na filmie, a dla leniwych w tekście pod filmem). Musicie jednak pamiętać, że są one przybliżone – wartości obliczyliśmy na podstawie prędkościomierza.

Uwaga! Film nagrany został przy baterii na poziomie 50% naładowania, gdy osiągi stały się już zauważalnie słabsze. No ale w prawdziwym życiu przecież także nie zawsze ma się pełny zbiornik, czyż nie?

Czasy przy baterii na 50%:
00 – 100 km/h: 3,88 sek
60 – 100 km/h: 1,92 sek
60 – 120 km/h: 3,08 sek
80 – 120 km/h: 2,09 sek

Tryby jazdy

Energica (podobnie jak LiveWire) wyposażona została w 4 tryby jazdy (Urban, Eco, Rain, Sport), a ich działanie jest zupełnie zwyczajne. W zależności od ustawienia otrzymujemy większą lub mniejszą agresję na ruch manetką. Jest to szczególnie przydatne przy kiepskiej nawierzchni, bo w „Sporcie” Eva naprawdę potrafi dać kopniaka pod napięciem.

Co jeszcze ważniejsze, do dyspozycji są 4 tryby odzyskiwania energii (Low, Medium, High, Off). Przekłada się na to siłę hamowania silnikiem po zamknięciu manetki gazu. Do trybu „High” trzeba się naprawdę przyzwyczaić, a w mieście warto uważać na samochody znajdujące się z tyłu – motocykl hamuje mocno, ale nie świeci STOPem.

Jazda z najmocniejszym odzyskiwaniem energii potrafi przy okazji nauczyć nowych strategii ekologicznej jazdy!

Podwozie

Motocykle elektryczne zapewniają zupełnie nowe, niespodziewane doświadczenie z jazdy: słychać pisk opon! Dźwięk skwierczącej gumy na starcie lub na wyjściach z zakrętów jest wyjątkowo zaskakujący i dziwnie satysfakcjonujący…

W ten płynny sposób przechodzimy do tematu przyczepności. Energica Eva jest stosunkowo ciężka, a do przeniesienia pozostaje ogromnie dużo momentu obrotowego. Z tego powodu producent zadbał o dostatecznie sztywną ramę (konstrukcja z rur stalowych) oraz wysokiej jakości zawieszenie. Z przodu pracuje pokaźny widelec USD Marzocchi Ø43 mm z pełną regulacją, a z tyłu znajdziemy równie imponujący amortyzator Bitubo. Taka konfiguracja z miodnie zadowalającą skutecznością radzi sobie z tłumieniem i okiełznaniem przeciążeń.

W zakrętach…

Za to prowadzenie w zakrętach wymaga przyzwyczajenia. Z powodu zupełnie innego środka ciężkości (z przodu) i większej masy, Eva początkowo sprawia wrażenie, jakby jechało się sportowym nakedem z ciężką przyczepą.

Motocykl wprawdzie jest zwrotny, ale wymaga stanowczego i silnego działania. Przód ma tendencję do wypychania się na zewnątrz, ale jedyne co trzeba zrobić, to przycisnąć go jeszcze mocniej. Przyczepności i możliwości podwozia z pewnością nie zabraknie. W efekcie, po krótkim przyzwyczajeniu, Energica Eva staje się w zakrętach bardzo sprawna. No i ta lawina momentu obrotowego na wyjściu…

Aha, chętni mogą fabrycznie wyposażyć swoją Energicę w zawieszenie Ohlins z jeszcze wyższej półki.

Hamulce

Za osiągami silnika na szczęście nadążają możliwości układu hamulcowego. Mamy tu do czynienia z radialnymi zaciskami 4-tłoczkowymi Brembo, które pracują na 330-milimetrowych tarczach, a obsługiwane są radialną pompą Brembo. Wszystko to pracuje tak samo imponująco, jak brzmi.

Dozowalność, siła oraz punkt zadziałania reprezentują poziom zdecydowanie wyścigowy. Masa 230 kg plus kierowca zatrzymuje się jeszcze lepiej, niż przyspiesza. Nie zabrakło skutecznego ABSu.

Stylistyka, elektronika

Eva Ribelle wygląda krzykliwie. Jednym będzie się podobała, a innym nie. Kochaj albo rzuć. Chociaż ja muszę przyznać, że soczewkowa owiewka owada, czerwona rama i kanciaste linie robią na mnie spore, pozytywne wrażenie. Wykończenie detali stoi na wysokim poziomie, jak na przykład frezowane podnóżki czy ogromna ilość karbonu (owiewki, błotnik); chociaż z drugiej strony da się znaleźć babole, jak wystające przewody złapane na zwykłe trytytki…

Wszystkie systemy na kolorowym ekranie obsługiwane są w sposób intuicyjny, a do tego motocykl posiada GPS i Bluetooth z możliwością podłączenia do dedykowanej appki na smartfonie i wyznaczenia trasy do stacji ładowania. Można monitorować pozycję, zużycie energii i inne ciekawostki.

Ładowanie, zasięg i praktyczność

Ładowanie i zasięg wciąż pozostają najsłabszą stroną elektryków – chociaż postęp odbywa się już na naszych oczach. My jeździliśmy egzemplarzem z baterią o pojemności 13,4 kWh, tymczasem aktualnie dostępna jest już wersja 21,5 kWh, która ma zasięg zwiększony do czterystu kilometrów [400 km!] oraz jeszcze większy moment 215 Nm!

Zostańmy na razie przy naszej starszej (i aktualnie tańszej) wersji 13,4 kW. Używając najszybszych stacji ładowania, producent deklaruje 100% w pół godziny i jest to prawdą. Ale taką stację trzeba jeszcze znaleźć i żeby była niezajęta… W prądzie „mode 2 lub 3” szybkie ładowanie zajmie około 3,5 godziny. Z kolei ładując w domu, za pomocą zasilacza dostarczanego z motocyklem, ładowanie to jakieś 7 godzin, ale łatwiej liczyć po prostu „całą noc”.

Niestety inżynierowie Energica nie zaplanowali żadnego sprytnego schowka na ładowarkę. Wbrew pozorom, zasilacz razem z kablem nie jest to ani mały, ani lekki. Jeżeli więc planujesz doładowanie codziennie w pracy lub w przypadkowych miejscach na trasie – skazany jesteś na wożenie plecaka lub dokupienie estetycznych, materiałowych sakw bagażowych.

Ciekawa jest sprawa zasięgu. Już w starszej wersji 13,4 kWh do dyspozycji mamy 200 kilometrów jazdy miejskiej według producenta. Rzeczywiście dystans ten jest możliwy do osiągnięcia – wystarczy jeździć spokojnie, często „hamować silnikiem” i takie tam. W pierwszych dniach (tygodniach? miesiącach?) użytkowania jest to niemożliwe, wiecie jak jest. Bawiąc się osiągami motocykla, zasięg spada do około 120 kilometrów. Biorąc pod uwagę fakt, że z pewnością nie będzie to jedyny motocykl w garażu, to takie wartości uważam za zadowalające.

W wersji z baterią 21,5 kWh, zasięgi wzrastają odpowiednio do zakresu od 150 do 400 kilometrów.

Energica Eva, jako motocykl elektryczny, niesie za to inne zalety praktyczne. Na przykład nie grzeje się w gorące dni w mieście, a wracając nocą do domu nie obudzisz ani sąsiadów, ani swojego niemowlaka. No i nie trzeba pamiętać o takich sprawach, jak luzy zaworowe lub synchronizacja gaźników…

Dane techniczne: Energica Eva Ribelle (107 kW; 13,4 kWh)

SILNIK
TypPermanent Magnet AC, chłodzony olejem
OSIĄGI
PrędkośćOgraniczona do 200 km/h
Moment obrotowy200 Nm w wersji 13,4 kWh
(lub 215 Nm w wersji 21,5 kWh)
MocMaksymalna 145 KM / 107 Kw ; Ciągła 145 KM / 107 kW
Zasięg dla wersji 13,4 kWhMiasto 400 km ; jazda mieszana 230 km ; jazda podmiejska 180 km
Zasięg dla wersji 21,5 kWhMiasto 200 km ; jazda mieszana 160 km ; jazda podmiejska 130 km
Tryby jazdyCztery tryby jazdy: Urban, Eco, Rain, Sport
Odzyskiwanie energiiCztery tryby: słabe, średnie, mocne, wyłączone
Asystent parkowaniaDo przodu i do tyłu z prędkością 2,8 km/h
BATERIA
Pojemność 21,5Maksymalna 21.5 kWh / nominalna 18.9 kWh – lithium polymer
Pojemność 13,4Maksymalna 13,4 kWh / nominalna 11,7 kWh – lithium polymer
Wytrzymałość1200 cykli przy 80% pojemności (100% DOD)
GwarancjaNa pojazd 2 lata ; na baterię 3 lata lub 50 000 kilometrów
ŁADOWANIE
Szybkie ładowanie DC, tryb 40-85% Soc w 20 minut
Wolne ładowanie, tryb 2 i 30-100% Soc w 3,5 godziny
ZasilaczDołączony. 110-220V ; 50-60Hz ; 3 kW. Spełnia standardy SAE J1772 oraz IEC 62196-2 z pilotem sygnalizującym dla stacji ładującej.
LPRFunkcja LPR – Long Period Rest. Zarządza podtrzymaniem i automatycznym balansem baterii w czasie długiego postoju.
Zakończenie ładowaniaZ poziomu zegarów można skonfigurować, przy jakim poziomie naładowania motocykl przerwie ładowanie.
PODWOZIE
KołaOdlewane aluminium, rozmiar 3,5×17″ / 5,5×17″
OponyPirelli Diablo Rosso III, przód 120/70 ZR17, tył 180/55 ZR17
RamaKratownicowa z rur stalowych
WahaczOdlewany z aluminium
Przednie zawieszenieMarzocchi Ø43 mm, regulacja tłumienia odbicia, kompresji i napięcia wstępnego sprężyny
TylneAmortyzator Bitubo z regulacją tłumienia odbicia i napięcia wstępnego sprężyny
ŁańcuchRegina, (16/44) 525 O-Ring Chain
ABSBosch, wyłączalny
Przedni hamulecBrembo, dwie tarcze pływające Ø330 mm, zacisk 4-tłoczkowy
Tylny hamulecBrembo, tarcza Ø24 mm, zacisk 2-tłoczkowy
ELEKTRONIKA
EkranCobo, 4.3” WQYGA 480×272 TFT Colour Display; zintegrowany GPS i Bluetooth; 16,7 milionów kolorów million colours; 9 kontrolek ostrzegawczych; 6+6 świateł zużycia energii; czujnik zmierzchu; zegar; GPS 10 Hz. Możliwość wyświetlania drogi do najbliższej stacji ładowania po połączeniu z aplikacją MYenergica.
ŁącznośćBluetooth Low Energy; long Range ENERGICA CONNECTED RIDE (opcjonalne).
KomputerKomputer Vehicle Control Unit posiada kilka map zarządzania energią i mocą, algorytmy zarządzają pojazdem, monitoruje baterie nawet przy wyłączonym kluczyku.
Kontrola trakcji6 poziomów ingerencji z eABS oraz ABS Bosch
TempomatWysokiej jakości tempomat z elektronicznym hamulcem dla utrzymania prędkości i poprawienia siły hamowania.
OWIEWKI
KoloryRosso Corsa lub Stealth Grey
WYMIARY
Wysokość kanapy790 mm
Rozstaw osi1465 mm
Długość2140 mm
Szerokość870 mm
Wysokość bez lusterek1152 mm

PODSUMOWANIE –
LiveWire kontra Eva Ribelle

tekst: Jakub Olkowski i Piotr Jędrzejak

Zmień myślenie

Czas zaznaczyć największy minus testowanych elektryków, czyli ceny. LiveWire to ponad 147 tysięcy złotych. Za Evę Ribelle trzeba położyć 118 tysięcy zł (lub 124 tys. zł za nowszą wersję z większą baterią).

Są to duże sumy biorąc pod uwagę spalinowe pojazdy o zbliżonych parametrach. Z drugiej jednak strony, ani Harley-Davidson LiveWire, ani Energica Eva Ribelle, ani żaden podobny elektryk, nie jest adresowany do przeciętnego zlotowicza z toną ćwieków i chromów na swojej starej Dynie. Nie kupi go także żaden dusigrosz czy nudziarz.

Taki sprzęt przeznaczony jest dla gadżeciarzy, wizjonerów, osób wybiegających w przyszłość i mających z tego duże pieniądze. Konserwatywny pasjonat motocykli może skrytykuje brak dźwięku i poszuka czegoś innego. Motocykl elektryczny jest dla osób, które kupiły Teslę, kochają nowe technologię, perfekcjonizm techniczny i chcą być zawsze z przodu.

Z motocyklowego punktu widzenia to genialny pojazd na drugie, trzecie, moto, które wieczorem wystawiamy z garażu i robimy dynamiczną rundę pomiędzy knajpkami, niszcząc ego innym użytkownikom dróg. Następnego dnia i tak pojedziemy na tor lub na koniec Europy innym motocyklem. W końcu nas stać. To motocykl wybiegający w przyszłość – a ta będzie w znaczącym stopniu elektryczna.

Jędrzejak i Olkowski zgadzają się co do elektryzującego wniosku. Jeżeli byłoby nas stać, aby któryś-w-kolejności motocykl w garażu kosztował 120 czy 150 tysięcy, bez najmniejszego zawahania byłby to motocykl elektryczny.

Galeria zdjęć

No to który – LiveWire czy Eva Ribelle?

Nie potrafiliśmy się zdecydować, poważnie. I bynajmniej nie dlatego, że Harley i Energica są identyczne. Wydaje mi się, (pisze to Jędrzejak) że nie udało nam się dokonać jasnego wyboru ze względu na jego abstrakcyjność. Były to pierwsze dwa pełnoprawne motocykle elektryczne, którymi jeździliśmy w życiu. Pozostają daleko poza naszym zasięgiem finansowym, a jednocześnie są tak fascynujące, że podświadomie nie chcemy zagłębiać się w szczegółowe analizowanie faktów, możliwości i wrażeń. Mimo wszystko postaramy się wyłuskać różnice…

Różnice – wybierz sam

Design! LiveWire nie ukrywa swojej elektryczności. Motocyklista z marszu zauważy, że nie ma tu konwencjonalnego silnika. Z kolei Eva jest trochę zawstydzona swoim napięciem. Posiada owiewki, które skutecznie maskują baterię.

Pozycja! Różnice są wyraźne. Na Harleyu siedzi się „wewnątrz” motocykla w sposób bardziej odprężony, typowy dla miejskich nakedów. Z kolei Energica jest bardziej agresywna, z wyższą kanapą i niższą kierownicą. LiveWire oferuje więcej komfortu, Eva skuteczniej zachęca do szybkich zakrętów.

Osiągi! Na papierze różnice są potężne, ale w praktyce zanikają. Celowo nie chcemy tych wartości w tym miejscu przytaczać. Oboma elektrykami jeździliśmy na podobnych poziomach naładowania, zamienialiśmy się po kilka razy i mieliśmy wrażenie, że jeżdżą identycznie. Dopiero kilka ostrych wyścigów spod świateł wykazało, że Energica zapewnia lekką przewagę. Obaj stwierdziliśmy, że różnice są pomijalne, a osiągi obu motocykli są równie atomowe.

Podwozie, zawieszenie, hamulce! To jeden z najważniejszych wniosków tego porównania. Obaj producenci zauważyli, że spora masa oraz ogromne osiągi motoru wymagają zastosowania wysokiej jakości zawieszenia i hamulców oraz dostatecznie sztywnych ram. I energica, i Harley wywiązali się z zadania świetnie.

Prowadzenie! Oba motocykle są ciężkie i oba mają centralizację masy odmienną, niż spalinowi kuzyni. W bezpośredniej konfrontacji prowadzą się podobnie – wymagają siły i zdecydowania, a wtedy są posłuszne i precyzyjne. Największe różnice w prowadzeniu sprowadzają się do pozycji za kierownicą (trzy akapity wyżej).

Wykończenie! Harley-Davidson ma wszystko dopracowane na równie wysokim poziomie, to po prostu motocykl premium. Energica też jest premium, ale wykazuje zmienny poziom: z jednej strony ma dużo carbonu oraz elementów frezowanych, a z drugiej pojawiają się przewody na trytytkach. Nie kuje to nadmiernie w oczy i trzeba naprawdę być purystą, aby się na to złościć.

Elektronika! Oba motocykle mają kilka trybów jazdy oraz możliwość połączenia się ze smartfonem. Posiadają też skuteczną kontrolę trakcji i ABS. Czego chcieć więcej?

Zasięg i czas ładowania! Przecież już ustaliliśmy, że motocykl elektryczny to ten któryś-z-kolei w garażu, którym jeździ się wieczorem dla rozrywki. W obliczu takiego zastosowania, różnice zasięgu między LiveWire i Evą nie są znaczące. No chyba, że do gry kwalifikuje się Energica z większą baterią na 400 kilometrów…

Miejsce na ładowarkę! Jeżeli dla Ciebie istotnym warunkiem jest zabieranie ze sobą ładowarki, Energica sromotnie przegrywa. To dlatego, że LiveWire posiada ciekawie otwierane siodło, pod którym uformowany jest sprytny schowek na zasilacz, a na Evie potrzebujesz plecaka.

Puls haptyczny! Tę funkcję ma wyłącznie Harley. Jędrzejak uważa puls za coś zupełnie niepotrzebnego, a jednocześnie przepięknie wspaniałego. No ale może Energica też doda coś takiego wraz z update’m oprogramowania?

Cena! Tutaj nie ma najmniejszych wątpliwości. Energica jest znacznie, ale to znacznie tańsza, a Harley przegrywa z kretesem. Oczywiście pod warunkiem, że taki szczegół jak drobna różnica 20-kilku tysięcy złotych pomiędzy jedną i drugą zabawką w ogóle Cię interesuje…

Wniosek?

W tym porównaniu nie znajdziesz konkretnej odpowiedzi na pytanie „LiveWire czy Energica Eva?”. Za to znalazłeś już sporo spostrzeżeń i różnic.

A teraz idź sam do salonu Harley-Davidson oraz Energica. Obejrzyj oba motocykle, przejedź się nimi, a gdy już dokonasz wyboru, podziel się z nami swoimi wrażeniami.

My chcemy te motocykle jeszcze raz, na dłużej!


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany