Haslam z Alstare Suzuki Racing wygrywa pierwszy wyścig sezonu WSBK - Motogen.pl

Leon Haslam z zespołu Alstare Suzuki Racing został zwycięzcą pierwszego wyścigu klasy World Superbike w sezonie 2010, który odbył się na torze Phillip Island w Australii.

Brytyjczyk, dla którego był to 61. wyścig w karierze, prowadził od startu do mety, jednak wygrana nie przyszła wcale łatwo. Desperacki atak na ostatniej prostej ostatniego okrążenia, jaki przypuścił zawodnik fabrycznego teamu Xerox Ducati, mógł pozbawić Haslama pierwszego w karierze zwycięstwa.

Tuż po starcie do wyścigu prowadzenie objął Michel Fabrizio, ale już na drugim zakręcie Leon odzyskał prowadzenie po brawurowym ataku po zewnętrznej. Nie oglądając się na rywali, zdobywca Pole Position zaczął podkręcać tempo, które wytrzymali jedynie zawodnicy fabryczni Ducati: Michel Fabrizio i Noryiuki Haga.

Zdając sobie sprawę, że losy wyścigu mogą rozegrać się dopiero na ostatnich okrążeniach, Haslam wielokrotnie podejmował próby oderwania się od walczących ze sobą zawodników, jednak nie udało mu się wypracować większej przewagi niż pół sekundy.

Za plecami liderów toczyła się kolejna zacięta bitwa między odrabiającym straty ze startu drugim zawodnikiem temu Alstare Suzuki, Sylvainem Guintoli, a Jonathanem Reą (Honda), Maxem Biaggi (Aprilia), Carlosem Checą (Honda), Jakubem Smrzem (Ducati) i Leonem Camierem (Aprilia).

Tymczasem wraz z upływem czasu i malejącym dystansem do mety, dwójka Haga-Fabrizio ponownie zaczęła się zbliżać do prowadzącego Leona Haslama. Jednak zawodnik Suzuki nie popełniał najmniejszych błędów i zamykał wszystkie linie, które mogłyby pozwolić rywalom go wyprzedzić. Mimo tego Włoch i Japończyk nie poddawali się, jadąc absolutnie na granicy możliwości swoich motocykli. Michel Fabrizio próbował wywierać presję na lidera, wciąż licząc na jego błąd; ten jednak nie następował. Ostatnią możliwością pozostał atak na prostej start–meta przy wykorzystaniu tunelu powietrznego, jaki zostawia za sobą prowadzący zawodnik. Haslam pokonał ostatni zakręt bezbłędnie, ale Fabrizio zrobił to szybciej i obaj wpadli na metę niemal równocześnie.

Nawet zawodnicy nie byli pewni kto został zwycięzcą. Początkowo pojawiła się informacja, że Michel Fabrizio, jednak po analizie zapisów z kamer foto-finisz, okazało się, że to Brytyjczyk wpadł na metę o 0,004 s przed swoim rywalem!

Nieco zaskoczony Leon Haslam na swoim Suzuki GSX-R 1000 K10 mógł już świętować swój pierwszy sukces na poziomie World Superbike. Dla zespołu Alstare Suzuki była to pierwsza wygrana od zawodów na torze Misano w 2008 roku, kiedy to na najwyższym stopniu podium stanął Max Neukirchner. Sam wyścig był wspaniałym i dramatycznym rozpoczęciem nowego sezonu.

Drugi zawodnik zespołu Alstare Suzuki, Francuz, Sylvain Guintoli, ostatecznie wywalczył szóstą pozycję.

W drugim wyścigu, który był jeszcze bardziej emocjonujący niż bieg pierwszy, walka toczyła się do ostatnich metrów, a szanse na wygraną zachowało aż czterech zawodników: duo Alstare Suzuki – Leon Haslam, Sylvain Guintoli – oraz dwójka zawodników na DucatiCarlos Checa i Michel Fabrizio.

Leon Haslam i Sylvain Guintoli – który tym razem dobrze wystartował – byli tymi, którzy nadawali ton rywalizacji i zmieniali się na prowadzeniu przez całą długość trwania wyścigu. Walczący ze sobą o pierwsze dwie pozycje, zawodnicy teamu Alstare zostali nieco uśpieni przez czyhających na najmniejszy błąd za ich plecami Fabrizo i Checa. Na trzy zakręty przed metą Carlosowi udało się wyprzedzić prowadzącego Leona i wygrać drugi wyścig sezonu. Niemniej jednak Haslam mijając linię start–finisz jako drugi – z 45 punktami na koncie – został liderem mistrzostw świata serii WSBK.

Najlepszą czwórkę na linii mety dzieliło zaledwie 0,8 s. Sylvain Guintoli finiszował na czwartej pozycji, co przypieczętowało najlepszy występ fabrycznego zespołu Suzuki w klasie World Superbike od bardzo wielu lat. Leon Haslam został liderem mistrzostw World Superbike, natomiast Sylvain Guintoli jest na piątej pozycji.

Leon HaslamPierwsza wygrana w klasie WSBK to dla mnie ogromne przeżycie i jestem niezmiernie szczęśliwy. Chciałbym podziękować wszystkim członkom zespołu za ich wsparcie i niesamowitą pracę. Największe podziękowania kieruję do Francisa i Patricii Batta, którzy we mnie uwierzyli. Pierwszy wyścig był wielkim wysiłkiem psychicznym i nie miałem nawet chwili relaksu. Wiedziałem, że Michel i Nori są tuż za mną, ale starałem się skoncentrować na precyzyjnym prowadzeniu i punktach hamowania, by uniemożliwić im atak. Na ostatnim okrążeniu byłem świadom, że Fabrizio spróbuje wyprzedzić mnie na prostej, ale dawałem z siebie wszystko do ostatnich metrów, do flagi z szachownicą. Po przejechaniu linii mety nie wiedziałem czy wygrałem czy nie. Kiedy dowiedziałem się, że tak, byłem niesamowicie wzruszony i szczęśliwy! Przez cały weekend wiedziałem, że wygrana na tym torze jest możliwa, ale myśleć o czymś, a tego dokonać to dwie różne sprawy.

W drugim wyścigu miałem problem z trakcją tylnego koła, jednak po wyprzedzeniu Sylvaina myślałem, że uda mi się wygrać również ten bieg. Sytuacja, w której twój partner z teamu jest tuż za tobą, jest korzystna, ponieważ w ten sposób można powstrzymać atakujących zawodników. Tymczasem jak z pod ziemi wyrósł nagle Carlos Checa, który wyprzedził mnie tuż przed metą. Próbowałem kontratakować, ale udało mu się obronić. Dla mnie wygrana i drugie miejsce w debiucie w nowym zespole na nowym motocyklu, to fantastyczny wynik. Wspaniale jest być liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw World Superbike! – podkreśla Brytyjczyk.

Sylvain GuintoliŚciganie się na torze Phillip Island było dziś dla mnie wielką przyjemnością. Już nie pamiętam kiedy ostatnio prowadziłem taki wyścig, więc bycie liderem biegu numer dwa przez sporą część jego trwania było wspaniałym uczuciem. Kiedy prowadziłem, czułem, że mogę utrzymać dobre tempo. Wszystko szło jak należy aż do momentu, kiedy popełniłem mały błąd, który umożliwił Leonowi i Carlosowi wyprzedzenie mnie. Ja i Carlos zderzyliśmy się w ósmym zakręcie i chyba za szybko chciałem odzyskać pozycję, a to kosztowało mnie kolejne stracone metry.


Mogłem również uzyskać znacznie lepszy wynik w pierwszym wyścigu, gdybym tak fatalnie nie zepsuł startu. Moje tempo wyścigowe było dobre. Problemem był fakt, że straciłem zbyt dużo w stosunku do liderów. Wciąż uczę się nowej dla mnie kategorii i jej specyfiki
jak na przykład długości wyścigów do której nie jestem przyzwyczajony. Cieszę się z pracy, jaką wykonaliśmy podczas przygotowań do sezonu. Uwielbiam ścigać się motocyklem Suzuki GSX-R 1000 K10, który naprawdę fantastycznie się prowadzi. Cieszę się także z nagrody za najszybsze okrążenie wyścigu. Mam nadzieję, że zdobędę ich jeszcze wiele, a kolejne już w Portugalii. Wyścig na torze Portimao jest następny w kalendarzu i czekam na niego z niecierpliwością.

 

Więcej o motocyklach Ducati