Zamiast wydawać 120-130 miesięcznie na paliwo, Louis przesiadł się na swojego konia.
Poznajcie Louisa. Ma 21 lat, mieszka we wsi w południowej części Francji, pracuje jako kelner w restauracji w mieście nieopodal. Do pracy dojeżdża 12 kilometrów swoim niedużym samochodem z silnikiem diesel. Od grudnia do marca, z powodu szalonych cen paliw, koszty dojazdu wzrosły o 40% do poziomu 120-130 euro miesięcznie.
Louis zauważył, że paliwo kosztuje go zbyt wiele i postanowił coś z tym zrobić – dojeżdża do pracy na swoim koniu! Lokalne media podchwyciły temat, który następnie rozszedł się na media o większym zasięgu, a więc Louis zrobił z tego własny, publiczny postulat alarmujący o zbyt wysokich cenach paliw.
Obejrzyjcie jeden z klipów o Louisie i jego koniu. Jest po francusku, więc poniżej i powyżej opisujemy to, o czym opowiada:
Louis zauważa, że niektórzy jeżdżą dziennie 100 kilometrów do pracy, a paliwo kosztuje po 2,30 eur za litr!
On sam przesiadł się na swoją 7-letnią klacz Éole. Jak zaznacza, utrzymanie konia kosztuje go około 1500 euro. Dojazd do pracy zajmuje mu teraz dłużej, bo nawet 1,5 godziny zamiast 12 minut, ale za to oddycha pełną piersią. Louis oczywiście wie, że istnieją także inne sposoby na ograniczenie kosztów dojazdu, jak jazda skuterem (ale jak sam mówi, te są często kradzione), czy też rowerem (którym zresztą jeździ w lato jego szef).
Szef nie uważa, aby koń zaparkowany przed restauracją robił jakikolwiek problem. Wręcz cieszy się, że Louis znalazł sposób na połączenie pasji i pracy. Klienci także reagują dość pozytywnie, a sam Louis dodaje, że jeżeli zapach konia okaże się dokuczliwy, może się przecież przebrać w szatni.
W naszym przypadku, jeżeli chodzi o łączenie przyjemnego z pożytecznym i ograniczanie spalania, zdecydowanie wybieramy motocykle! Ewentualnie zgadzamy się też na motocykl elektryczny.
Zostaw odpowiedź