Impreza odbywa się w Hali 100-lecia, zbudowanej w czasach, kiedy Wrocław należał do Niemiec. Szczerze – uwielbiam ten obiekt. Mimo, że wielkością ustępuje wystawom w Warszawie (Centrum Ptak) czy Poznaniu, jej ponad stuletnia historia i klimat sprawia, że w przeciwieństwie do powszechnych „blaszanych” hal w których odbywają się inne wystawy – uwielbiam tam przebywać.
Komu lampę albo zegar z części motocyklowych?
Ale wróćmy do targów. Przed obiektem można było skorzystać z oferty jednego z kilkudziesięciu food-trucków a także wejsć do strefy enduro i pojeździć pit-bikiem. Wewnątrz zgromadzono ekspozycje lokalnych dealerów marek BMW, Indian, Honda, Yamaha, Harley-Davidson, salonów multi-brandowych takich, jak I’M Inter Motors, klubów motocyklowych, producentów ubrań, kasków wszelkich akcesoriów – po prostu cały przegląd obecnego rynku motocyklowego.
Jedno z bardziej klimatycznych miejsc…
Nie sposób pominąć stoisk, na których wystawiane były pojazdy do jazdy stutnowej, czy strefy custom. To miejsca, gdzie klimat był największy. Garażowe ekspozycje, fajne ciuchy i świetnie przerobione sprzęty. Czyli coś, co wzbudza naszą największą przyjemność. Każdy miłośnik youngtimerów, zarówno jedno- jak i dwuśladowych mógł znaleźć coś dla siebie. Stare pojazdy z PRL, przed i powojenne zachodnie klasyki, oraz leciwe auta uświetniły wystawę. Także fani militariów mogli poczuć się jak w domu.
Klasyczne cabrio (Auto-Union/Audi/DKW?)…
Mi do gustu przypadło kilka rzeczy. Stoisko z dystrybutorem paliwa z lat (szacuję) 30-40-tych, custom wystawiany przez Hells Angels, Yamaha Niken (dopóki nie pojeżdżę jest dla mnie zagadką), ekspzycja dawnych modeli Audi, Volvo 240 przerobione na pickupa ale przede wszystkim Munch Mammut 2000. Widziałem go wcześniej na otwarciu sezonu na Bemowie, chyba w 2001 roku. Wyprodukowano zaledwie 15 sztuk, z czego nabywców znalazło osiem, a reszta trafiła do inwestora projketu, Thomasa Petscha.
Munch Mammut 2000
Pojazd montowany był w Ostrowie Wlkp. a jego głównym konstruktorem Konrad Czwordon. Motocykl dysponował 260 KM i futurystyczną linią nadwozia stylizowaną na streetfightera i kosztował 86 tysięcy euro. Prezentowana sztuka nie jest kompletna (brakuje setów kierowcy, lusterek i zacisków hamulcowych, ale jej silnik jest na chodzie. Tak więc każdy zorientowany miał okazję zrobić sobie fotkę z białym krukiem, pojazdem, który na początku wieku rozpalał wyobraźnię motocyklistów.
Rzeszowski, policyjny HD…
Wśród atrakcji wypatrzyłem także jedynego w europie wschodniej Harley-Davidsona w służbie policyjnej (Rzeszów) a także ciekawe gadżety do mieszkania wykonane z cześci motocyklowych.
Dystrybutor paliwa sprzed lat…
Jeśli zastanawiacie się, czy warto odwiedzić Wrocław Motorcycle Show w kolejnych latach już odpowiadam: jeśli tylko szukacie imprezy bardziej wyszukanej, kameralnej, gdzie diabeł tkwi w szczegółach, odpowiedź brzmi: jak najbardziej. Dodatkowym bonusem jest możliwość przebywania w najbardziej klimatycznym mieście w Polsce.